Czy, Pańskim zdaniem, monarchia nie jest obecnie przeżytkiem?
A co by na to miało wskazywać? W Europie 10
państw to monarchie, wszystkie trzymają się świetnie i nigdzie nie są
podejmowane działania prawne czy polityczne mające na celu zmianę
ustroju monarchicznego na republikański. Mieszkańcy monarchii przy
każdej okazji manifestują swoje przywiązanie do panujących władców.
Najlepszym przykładem są Brytyjczycy, których miłość do królowej
Elżbiety II, czy do jej matki, jest spontaniczna i ugruntowana. Pokazały
to dobitnie uroczystości z okazji 50-lecia panowania królowej. Dotyczy
to nie tylko władców panujących. Kilka miesięcy przed wyborami w
Bułgarii została utworzona partia monarchistyczna, inspirowana przez
cara Symeona II i to ona wygrała wybory. Wobec kryzysu demokracji i
kompromitacji elit politycznych ludzie zaufali byłemu królowi, także ci,
którzy z racji wieku nie mogli go pamiętać. Car Symeon, który nigdy nie
zrzekł się tytułu, przyjechał z emigracji do Bułgarii i dziś jest
premierem. I to on, mimo funkcjonowania fasady republikańskiej, od wielu
miesięcy faktycznie rządzi państwem.
Wiele osób uważa współczesne monarchie za kosztowne dziwactwo. A co Pan sądzi o dzisiejszych monarchiach europejskich?
Tylko pozornie piękno i przepych monarchii są
bardziej kosztowne, niż utrzymanie ponurego, bezbarwnego prezydenta, bo
przecież każdy z nich utrzymuje nie mniejszy „dwór” urzędników, płatnych
ze szkatuły państwowej, a zatem z naszych podatków. Tymczasem król nie
jest zakładnikiem systemu demokratycznego, a dwór finansuje z własnej
szkatuły. Współcześni królowie, pozostający na garnuszku państwa, mniej
kosztują, bo nie ma potrzeby organizowania dla nich, co kilka lat,
niezwykle kosztownych wyborów prezydenckich.
Obecnie królowie panują, lecz nie rządzą; są
jedynie symbolem jedności narodu i ciągłości historycznej państwa, a
więc nie mają realnej władzy. Ale bywa i tak, jak np. w Królestwie
Danii. Tam król ma inicjatywę ustawodawczą i bez sankcji królewskiej
żadna ustawa Folketingu — tamtejszego sejmu — nie stanie się prawem. To
on mianuje i odwołuje premiera oraz pozostałych ministrów, decyduje o
liczbie ministrów i podziale obowiązków rządowych pomiędzy nich. Może
oskarżyć ich o nienależyte wykonywanie urzędu i wtedy, na jego wniosek,
stają przed Najwyższym Trybunałem Królestwa. Obecni monarchowie w sensie
politycznym to tacy „koronowani prezydenci”, ale jednak koronowani i
dziedziczni!
Czy Polska powinna być dzisiaj monarchią i dlaczego?
Polska tradycja ustrojowa to splot czynnika
republikańskiego i monarchicznego, ciągłe zmagania tendencji
demokratycznych społeczeństwa z ciągotami autorytarnymi królów, od
Kazimierza Jagiellończyka począwszy, a na Stefanie Batorym i Sobieskim
skończywszy. Zatem ustrój monarchiczny pasuje do Polski równie dobrze
jak republikański. Nasza tradycja monarchiczna została przerwana dopiero
po I wojnie światowej, a w listopadzie 1918 r. władzę Józefowi
Piłsudskiemu przekazała Rada Regencyjna Królestwa Polskiego. Po okresie
zaborów Polska miała odrodzić się jako monarchia — godzili się na to
nawet socjaliści z Daszyńskim — ale sprzeciw Aliantów to uniemożliwił.
Obecnie ludzie krytykują bałagan, korupcję,
niekompetencję władzy, kosztowne procedury demokratyczne, manipulacje
mediów, kłamstwa wyborcze i obietnice bez pokrycia. Po cichu wzdychają
do silnej władzy autorytetu, ale nie mają wyobrażenia monarchii, która
przecież zagwarantuje pokój, porządek i sprawiedliwość w państwie.
Monarchia nie jest dla nich realną alternatywą, toteż należy ich — od
elit politycznych poczynając — do tego przygotować.
Gdyby w Polsce miała być monarchia, to kto byłby pretendentem do tronu?
Za wcześnie, aby na to pytanie odpowiedzieć
precyzyjnie, ze wskazaniem na konkretną osobę. Dziś imię przyszłego
króla Polski może znać tylko Bóg. Ale możemy mówić o pewnych
koncepcjach, czy też mechanizmach. Nie ma legitymistycznego pretendenta
do tronu, czyli uznanego przez tradycję z racji związku krwi z
królewskimi przodkami, choćby z Wettinami Saskimi, których na tron
Polski zapraszała Konstytucja 3 Maja. Należy zatem ustanowić nowy
legitymizm: siły lub krwi. Pierwszy oznacza, że królem zostanie władca,
który będzie miał wolę i siłę oktrojować monarchię oraz doprowadzić do
swojej koronacji. Wiele dynastii zaczynało od gwałtu, bo — jak mówił
Karol Maurras — „każda dyktatura ma sens, jeśli prowadzi do monarchii
dziedzicznej”. Drugi oznacza np. związek małżeński polskiej arystokratki
(np. z domu Czartoryskich) z księciem krwi królewskiej jakiegoś obecnie
panującego domu królewskiego, np. Burbonów hiszpańskich. To przykład
legitymizmu „importowanego”, ale mającego realne podstawy. Wszak Burboni
są skoligaceni z polską arystokracją, a to katolicka familia.
Czym aktualnie zajmują się polscy monarchiści?
Pracą formacyjną i edukacyjną. Klub już od 15
lat stara się nauczać mechanizmów rządzenia oraz szacunku dla władzy
opartej na autorytecie, mającej swe źródło w Chrystusie Królu.
Organizujemy konferencje naukowe, prelekcje i debaty, a także życie
kulturalne i towarzyskie członków Klubu: bale, koncerty i wieczorki
poezji królewskiej, rycerskiej oraz arystokratycznej. Naszą wizytówką
jest kwartalnik „Pro Fide, Rege et Lege”, który ukazuje się trzy razy w
roku. Zachęcam do lektury, bo piszemy nie tylko o historii, ale także o
sprawach współczesnych. Najnowszy numer poświęcamy Unii Europejskiej.
Jak przystało na tradycyjną prawicę, której bliski jest model Europy
chrześcijańskiej (Christianitas), bardzo krytycznie podchodzimy do
obecnego modelu zjednoczenia i kształtu samej Unii.
Z Deklaracji Ideowej Klubu Zachowawczo-Monarchistycznego (1988 r.)
„Będziemy składać fundamentalny postulat
ustrojowy, jakim jest restauracja monarchii. Republikańska demokracja w
naszym kraju będzie bowiem kolejnym panowaniem liczby nad wiedzą i
rozumem, panowaniem materii nad duchem. Brak centralnej władzy i
związany z nim zanik autorytetu politycznego doprowadzi nieuchronnie do
anarchii. Organiczna wizja społeczeństwa uporządkowanego hierarchicznie
oraz afirmacja elity implikują potrzebę autorytetu jako konieczną
podstawę ładu społecznego. Władza monarchii jest pojmowana jako
wykonywanie i strzeżenie prawa Bożego na ziemi, przy jednoczesnej
wierności prawu obywateli. Jest to racja bytu i legitymizacja władzy,
która zasługuje przez to na poszanowanie, a także posłuszeństwo.”
Artur Cezary Górski (ur. 30 stycznia 1970 w Warszawie, zm. 1 kwietnia 2016) – polski polityk, nauczyciel akademicki, publicysta, dziennikarz, politolog, poseł na Sejm V, VI, VII i VIII kadencji.