Od Redakcji: Wczorajszy
atak rakietowy wymierzony w bazę lotnictwa wojskowego Shayrat,
przeprowadzony przez armię Stanów Zjednoczonych, wstrząsnął
międzynarodową opinią publiczną i pokazał to o czym mówiliśmy już od
jakiegoś czasu; jak nieprzewidywalna staje się międzynarodowa gra
pomiędzy mocarstwami. Jak należy rozumieć tą sytuacje? Jak widzą ją sami
Syryjczycy? Zapraszamy do zapoznania się z komentarzem autorstwa Samar
Radwan, syryjskiej dziennikarki wojennej. Specjalnie dla portalu
3droga.pl:
Wczorajszy, nielegalny atak Stanów Zjednoczonych, który został wymierzony w same centrum kraju, a konkretniej w wojskowe lotnisko położone w Homs, został oficjalnie przedstawiony jako rzekomy odwet na legalnie wybranym rządzie syryjskim, który przez państwa zachodnie został oskarżony o użycie broni chemicznej wobec swoich własnych obywateli w wiosce Khan Sheikun. Cała ta sytuacja, gdzie bez przeprowadzenia rzetelnego i niezależnego dochodzenia, jednostronnie decyduje się o użyciu konkretnych środków militarnych, musi nasuwać pewne konkretne skojarzenia z podobną sytuacją z 2003 roku, kiedy to pod podobnymi zarzutami dokonano inwazji na Irak. Ten akt agresji, jakiego byliśmy świadkami wczoraj, miał za zadanie nie obronę syryjskich cywilów lecz zemstę za niepowodzenia izraelskiego lotnictwa na terenie Syrii. Stany Zjednoczone codziennie bombardują setki bezbronnych cywilów na Bliskim Wschodzie i jak dotąd nikt nie zawracał sobie nimi głowy. Ta agresja, to wynik postępów militarnych Syrii i jej sojuszników. Społeczeństwa krajów zachodnich muszą wreszcie stanąć w prawdzie i przyjąć do wiadomości, że w ujęciu globalnym to Stany Zjednoczone są najważniejszym partnerem terroryzmu, że to one go finansują i wzmacniają. Powiedzcie „policjantowi świata” za jakiego uważa się Ameryka, że Syryjczycy nie poddadzą się polityce Zachodu i będą bronić swojego kraju, aż do samego końca i ostatniego wolnego Syryjczyka.
Twardy komentarz na temat tego, że
prezydentowi Trumpowi, spadła maska antyglobalisty, byłby dobry i
trafny, pod warunkiem, że ktokolwiek z nas tutaj jeszcze wierzył w jego
szczere intencje. Jednakże powiedzenie po raz kolejny „a nie mówiliśmy”
nie sprawi nam żadnej przyjemności i przede wszystkim niczego nie
wyjaśni. Jeśli wczorajszy atak nie był zwykłą „pokazówką” obliczoną na
podreperowanie pikujących w dół notowań Trumpa w USA, lecz pociągnie za
sobą dalszą eskalacje przemocy, rachunek za nieodpowiedzialne ruchy
administracji USA, zapłacimy my wszyscy. Zapłaci go przede wszystkim
Europa. I będzie to rachunek, którego wysokości na tą chwilę, nie
jesteśmy w stanie sobie nawet wyobrazić. Nie powinny nas tu dziwić
wiernopoddańcze deklaracje „polskiego” rządu i paplanina czołowych
postaci „polskich” partii politycznych. Do niczego lepszego nas nie
przyzwyczaili, a ich starania powinny się spotkać jedynie z naszym
politowaniem, gdyż z całą pewnością nie zasługują na polemikę. Oczy
wolnych ludzi z całego świata, powinny być teraz zwrócone na Bliski
Wschód i Syrię, gdyż wydarzenia jakie się tam teraz rozgrywają, są
kluczowe w obecnej rozgrywce pomiędzy mocarstwami i mogą one zaważyć
także na naszym losie w przyszłości. Z pewnością będziemy mogli
spodziewać się odpowiedzi ze strony antysyjonistycznej Osi Oporu, jeśli
należące do niej państwa uznają amerykańskie ruchy za bezpośrednią
groźbę, zintensyfikują swoje wysiłki, gdyż nie mają się już jak wycofać.
Nam, jako nacjonalistom, pozostaje wierzyć, że Ameryka zawali się pod
ciężarem własnej hipokryzji, a dzięki woli zwykłych ludzi, w Syrii
ostatecznie zakończy się historia amerykańskiego imperializmu.