Mikołaj
II bardzo mocno wierzył w ideę konserwatywnie rozumianej monarchii
rosyjskiej opartej na wierze prawosławnej i na instytucji niczym
nieograniczonego samodzierżawia. Niestety wiele cech, które w prywatnym
życiu cara czyniło go sympatycznym, nie przekładało się na skuteczność
zarządzania tak skomplikowanym i ogromnym organizmem rosyjskiego
imperium - mówi dr hab. Henryk Głębocki z Zakładu Historii Europy
Wschodniej Instytutu Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego.
100 lat temu aresztowany został
przez rewolucyjne władze ostatni car Rosji Mikołaj II, który kilka
miesięcy później zginął wraz z rodziną z rąk bolszewików. Wielu Rosjan
czci go jako męczennika, a nawet świętego. Z kolei inni zarzucają mu
doprowadzenie do ruiny wielkiego imperium i oddanie władzy
rewolucjonistom. Jak Pan ocenia postać ostatniego cara i jego panowanie?
Moja ocena w naturalny sposób
sformułowana będzie pod wpływem polskiej wrażliwości związanej z naszymi
doświadczeniami z imperium rosyjskim.
Mikołaja II długo postrzegano przez
perspektywę rewolucyjnej katastrofy jego imperium, a wiec negatywnie.
Nieraz przytaczano wypisy z „Dziennika cara Mikołaja II”, który wydany
został w Polsce jeszcze przed II wojną światową, by zilustrować
rozpowszechniony pogląd o ograniczonej inteligencji tego władcy, jego
słabym charakterze i wąskich horyzontach myślowych.
Warto jednak zauważyć, że prowadzenie
dziennika przez następcę tronu lub członka domu panującego w tej epoce
było elementem edukacji. Przykładem jest dziennik cara Aleksandra II –
dziadka Mikołaja II, prowadzony od dzieciństwa. Wyraźnie widać, jak
ćwiczył w nim swoje talenty językowe i uczył się dyscypliny myślowej.
Stąd nieraz wpisy notujące błahe sprawy, np. temperaturę, kolejne
spotkania, parady etc. Pracując od ćwierć wieku w rosyjskich i
post-sowieckich archiwach nieraz miałem w rękach podobne dzienniki. W
podobnym duchu kontynuował swój dziennik Mikołaj II. A jednak w 1917 r.
car dostrzegał rozgrywającą się tragedię, przeczuwając konsekwencje swej
abdykacji. 15 marca 1917 roku, czyli w dniu jej podpisania, zanotował:
„Wyjechałem z Pskowa pod przygnębiającym wrażeniem: wszędzie zdrada,
tchórzostwo i oszustwo”.
Czego to dowodzi?
Myślę, że przeczuwał, iż abdykacja,
która wkrótce miała doprowadzić do obalenia monarchii, zadziałać może
jak wyjęcie osi ze skomplikowanego mechanizmu imperium opartego na
systemie samodzierżawia. Cała skomplikowana struktura państwa dosłownie
rozsypała się w ciągu kilku miesięcy 1917 roku.
Mikołaj II na pewno nie był
człowiekiem bezmyślnym, jednak jego współpracownicy mieli do niego wiele
pretensji, że jest był zbyt wrażliwy, za mało zdecydowany, chwiejny.
Oskarżano go, że miał słaby charakter, nie potrafił szybko podjąć
decyzji, ulegał wpływom otoczenia, m.in. ukochanej żony - Aleksandry
Fiodorownej i kolejnych wielu ministrów.
Z drugiej strony ostatni car często
„uprzedzał się do innych” i w efekcie wchodził z nimi konflikty.
Przykładem były spory ze znienawidzonym przez Mikołaja II bardzo zdolnym
politykiem, Siergiejem Wittem, ministrem finansów, modernizującym
Rosję w kierunku konserwatywnym czy też Piotrem Stołypinem, jednym z
najwybitniejszych reformatorów Rosji. Obaj chcieli ocalić monarchię i
imperium, jednak car nie potrafił nawiązać z nimi bliskiej współpracy,
ulegając argumentom ich politycznych przeciwników.
Istotnym rysem osobowości Mikołaja
II była jego osobista religijność, połączona z przekonaniem o związku
prawosławia z samodzierżawiem gwarantującym całość imperium. Mikołaj II
wierzył w powierzoną mu przez Opatrzność misję monarchy kontynuującego
polityczną i kulturową tradycję dynastii, powołanego do opieki nad
imperium i swymi poddanymi, wierzył w mistyczną więź cara z ludem.
O Mikołaju II można powiedzieć również, że był człowiekiem posiadającym bardzo wiele sympatycznych cech.
Ostatni car był niewątpliwie dobrym
ojcem rodziny, podobnie jak jego ojciec, Aleksander III, czego z kolei
nie można powiedzieć o nazbyt „kochliwym” dziadku - Aleksandrze II.
Czasem historycy nazywają go „najbardziej rodzinnym cesarzem”.
Interesował się religią, nauką, kulturą, wiele podróżował z rodziną.
Uwielbiał fotografować, stąd tyle znakomitych zdjęć ostatnich
Romanowów. W kontaktach z innymi był naturalny.
Mikołaj II bardzo mocno wierzył w
ideę konserwatywnie rozumianej monarchii rosyjskiej opartej na wierze
prawosławnej i na instytucji niczym nieograniczonego samodzierżawia.
Dlatego był uprzedzony, podobnie jak jego poprzednicy, wobec
postrzeganych jako „obcy import z zachodu” instytucji parlamentarnych,
których domagała się opozycja polityczna.
Niestety wiele cech, które w
prywatnym życiu cara czyniło go sympatycznym, nie przekładało się na
skuteczność zarządzania tak skomplikowanym i ogromnym organizmem
rosyjskiego imperium. Kierowanie państwem, zdawało się go czasem
przerastać, czego sam miał świadomość, szczególnie w momencie
wstępowania na tron, dzieląc się swymi wątpliwościami. Niezdecydowanie i
błędne decyzje osłabiały autorytet władcy, począwszy od tragedii, która
wydarzyła się w Moskwie podczas jego koronacji, gdy z powodu ścisku i
popłochu na tzw. Chodyńskim Polu zginęło wiele osób. Zaraz po tym
nieszczęściu młody car dał się namówić do udziału w balu wydanym przez
ambasadę Francji, czego wielu Rosjan nie mogło mu wybaczyć.
Imperium, na którego czele stał
Mikołaj II, szczególnie do rewolucji 1905 roku i wprowadzeniu instytucji
konstytucyjnych było państwem odbierającym elementarne swobody
społeczne, obywatelskie, narodowe i religijne. Za panowania dwóch
ostatnich Romanowów Aleksandra III i Mikołaja II rusyfikacja stała się
oficjalnym kierunkiem politycznym, czego ofiarą byli nie tylko Polacy,
ale i narody dotąd lojalne, np. Gruzini, Niemcy bałtyccy. Nawrót do tej
polityki przed I wojną światową kumulował niezadowolenie. Ujawniło się
ono w 1917 roku w hasłach praw narodów, które otrzymały od rządu
Tymczasowego autonomię, by po puczu bolszewickim kolejno ogłaszać
niepodległość. Niezadowolenie narodów nie-rosyjskich w czasie I wojny
wykorzystywały też mocarstwa centralne, Niemcy i Austro-Węgry,
wspierając ruchy dążące do rozbicia rosyjskiego imperium, w tym Polaków.
Czy w związku z tym zgodzi się
Pan z tezą, że Mikołaj II był władcą, który po prostu „nie dorósł” do
obowiązków, jakie stanęły przed nim po przedwczesnej śmierci ojca –
Aleksandra III?
Sprawa jest dużo bardziej
skomplikowana. Do Mikołaja II właściwie wszyscy mieli pretensje. Partie
liberalne i rewolucyjne nienawidziły go za jego przywiązanie do
instytucji samodzierżawia. Ci, którzy liczyli na ustępstwa z jego
strony być może inaczej ocenialiby „miękkość” jego charakteru, gdyby car
w końcu na coś się zdecydował, np. po stworzeniu Dumy rozpoczął z nią
lojalną współpracę. Tymczasem Mikołaj II był wychowany w duchu
nienawiści do tego rodzaju instytucji, rozwiązując dwie pierwsze Dumy i
ograniczając jej kompetencje. Jego zdaniem, podobnie jak kręgów
konserwatywnych, rządy konstytucyjne i parlament były sprzeczne z
carską misją i rosyjską tradycją.
Z kolei gdyby Mikołaj II zdecydował
się na współpracę z siłami chcącymi zreformować Rosję w duchu
konserwatywnym, który reprezentował np. Piotr Stołypin, to może udałoby
się ustabilizować państwo.
Tymczasem władca nieustannie zmieniał
poglądy w zależności od sytuacji bądź tego, co podpowiedzą mu jego
doradcy. Jednak kluczowym czynnikiem, kory uruchomił destabilizację
imperium, wywołał ukryte w jego systemie społecznym siły anarchii i
zniszczenia, ujawnił trwające od pokoleń procesy, stała się wojna.
Charakterystyczne, że bardziej inteligentni politycy jak Witte,
ostrzegali cara przed przystąpieniem do tego konfliktu, który mógł
wywołać kryzys i rewolucję, tak jak po przegranej z Japonią w 1905 roku.
Cechy charakteru, rodzinna tragedia
chorego na nieuleczalną chorobę carewicza Aleksego, następcy tronu,
wahania polityczne, zostały wykorzystane przez przeciwników, nawet w
kręgach dworu, i opozycję rozpowszechniającą „czarna legendę” cara i
jego małżonki. Pretekstem stała się obecność i zakulisowe wpływ
Grigorija Rasputina. Prawdziwe i zmyślone rewelacje na ten temat
niszczyły autorytet monarchii, szczególnie w okresie klęsk na frontach I
wojny światowej, gdy car wziął na siebie odpowiedzialność naczelnego
dowódcy.
Z kolei patrząc na ostatni rok życia
Mikołaja II, już po abdykacji, widać, że wykazał się on godnymi podziwu
zaletami osobistymi, spokojem i opiekuńczością wobec własnej rodziny. To
głównie dzięki tej postawie ostatni car wraz z całą swoją rodziną
został wyniesiony na ołtarze Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, najpierw na
emigracji, a po upadku komunizmu także w Rosji. Charakterystyczne, że
„w castingu” na najbardziej lubianych władców wygrywali i wygrywają w
Rosji ci, którzy nie stronili od przemocy, a nawet zbrodni, ale
powiększali imperium, zapewniając mu globalną pozycję, jak Piotr Wielki,
Katarzyna II czy Mikołaj I. Za to carowie, którzy usiłowali Rosję
zreformować, jak Aleksander I i szczególnie Aleksander II, byli
najbardziej krytykowani.
Mikołaj II, jako ofiara komunizmu
czczony jest dzisiaj w Rosji w dwóch wymiarach. Jako prawosławny
męczennik (tzw. „strastotierpiec”), który zginął razem z rodziną, za
wiarę. Równocześnie pojawia się nieoficjalne określenie „cara
odkupiciela”. Ten ocierający się o herezję w łonie prawosławia
„przydomek” Mikołaja II, ma być dowodem na to, że car ofiarą ze swej
męczeńskie śmiercią odkupił winy narodu, który dał się uwieść bezbożnej
ideologii komunizmu.
Jak to się stało, że w Rosji
nagle, z dnia na dzień, doszło do wydarzeń, które całkowicie zmieniły
system państwa, czego początkiem była abdykacja i aresztowanie Mikołaja
II mające miejsce 15 i 21 marca 1917 roku?
Część historyków odpowie, że to
zbieżność przypadków: opady śniegu paraliżujące komunikację, brak dostaw
zboża, generujący kolejki po chleb. To z kolei doprowadziło do
pierwszych wystąpień głodnych kobiet, których nie chcieli rozpędzać
Kozacy. Zjednoczona opozycja liberałów i socjaldemokratów podniosła
wówczas głowę i przejęła inicjatywę. Cała rewolucja faktycznie
ograniczała się do wydarzeń w stolicy imperium, które doprowadziły do
nacisków części dowódców na cara, w celu przekazania tronu komuś
bardziej popularnemu. A wszystko w imię kontynuowania wojny! Wypadki
przebiegały jednak w błyskawicznym tempie. Nawet dzisiaj trudno pojąć,
jak to wszystko mogło wydarzyć się w tak krótkim czasie. Dlatego właśnie
mówi się o różnych spiskach czy przygotowanym przewrocie.
W całym sporze o genezę i źródła
upadku rosyjskiej monarchii i tego wszystkiego, co rozpoczęła abdykacja
Mikołaja II, umykają nam jednak długotrwałe zjawiska, które przygotowały
grunt pod rewolucję. Jednym z nich było stopniowe osłabianie autorytetu
monarchii i władcy do czego przyczynił się sam car. Zostało to
pogłębione w obliczu katastrofy wojny. Dodać należy do tego cały splot
nierozwiązanych kwestii społecznych i politycznych imperium rosyjskiego
na początku wieku XX. Rosja była jednym z najdynamiczniej rozwijających
się krajów świata. Ogromny wzrost gospodarczy w półfeudalnym systemie,
który wciąż panował w imperium carów, i którego car bronił, generował
napięcia, wyrażające się w hasłach opozycji i partii rewolucyjnych,
które jednak aż do klęsk na frontach wojny nie miały przełożenia na
zachowania społeczeństwa.
Zło, także społeczne rodzi inne zło.
Ci, którzy próbowali drogą przemocy to zło i ludzkie cierpienie
wyeliminować, uzurpując sobie misję „zbawienia” ludzkości, prowadzili
poprzez rewolucję do jeszcze większych cierpień. Tę pułapkę dostrzegł
prorok totalitarnych niebezpieczeństw wieku XX, wielki rosyjski pisarz
Fiodor Dostojewski, ostrzegając przed ludzką pychą. W przypadku
rosyjskiej rewolucji – „pożarła ona swoje dzieci” i to nie tylko
bolszewików, ale najpierw wierzących w jej zbawczą moc przedstawicieli
rosyjskiej inteligencji liberalnej i socjaldemokratycznej. Wstrząsający
zapis tego rozczarowania znajdziemy na kartach dzienników m.in. Zinaidy
Gippius i Iwana Bunina.
Rewolucja Rosyjska wyzwoliła
kumulujące się napięcia społeczne. W 1917 roku żyło wciąż wielu
chłopów, którzy pamiętali system poddańczy, pańszczyznę oraz nieludzkie
traktowanie ich przez panów. Wiara w „czarny podział”, czyli ostateczne,
sprawiedliwe rozdzielenie ziemi, pożądanie majątku rosyjskich ziemian
ujawniła się w trakcie 1917 roku i została cynicznie wykorzystana przez
bolszewików, którzy rzucali demagogiczne hasła „ziemia dla chłopów”,
„grabić zagrabione”, nie mając przygotowanych jakichkolwiek reform.
Osobnym zagadnieniem jest reakcja
świata, zajętego wojenną rzezią, wobec rosyjskiej rewolucji. Niemcy
wszak, po tym, gdy nie udało się w poufnych kontaktach, przekonać
Romanowów do wyjścia z wojny, finansowali bolszewików, w celu wywołania
rewolucji i zlikwidowania frontu wschodniego. Z kolei Brytyjczycy, z
obawy przed protestami we własnym kraju, odmówili w 1917 roku
uratowania rodziny Mikołaja II, która po prostu chciała wyjechać do
swych krewniaków, do Wielkiej Brytanii.
Richard Pipes w książce „Krótka
historia rewolucji rosyjskiej” napisał: „Kiedy rząd nadaje sobie prawo
do zabijania swoich obywateli nie za to, co zrobili, ale dlatego, że ich
śmierć jest potrzebna, wkracza do świata, w którym obowiązują zupełnie
inne zasady moralne, przestępuje próg ludobójstwa”. Czy zgodzi się Pan,
że śmierć Mikołaja II, jego rodziny i wszystkich żyjących członków
rodziny Romanowów była bolszewikom potrzebna?
Sens polityczny tej zbrodni wydaje
się oczywisty: była to likwidacja przedstawicieli rodu panującego. Tak
widzieć należy również zamordowanie carewicza Aleksego. Bolszewicy
wiosną i latem 1918 roku mordowali właściwie wszystkich Romanowów,
którzy wpadli im w ręce. Zarazem nie nagłaśniali tych zbrodni, nie tyle
z obawy przed osądem świata, co przed swymi sojusznikiem – niemieckim
cesarzem.
Śmierć Mikołaja II i jego rodziny, a
następnie uruchomiony od sierpnia 1918 roku tzw. „czerwony terror”
lepiej niż sam bolszewicki przewrót, symbolizuje narodziny systemu
totalitarnego, który nie liczył się z życiem ani jednostki, ani
jakiejkolwiek grupy społecznej. Przykładem Wielkiego Terroru, operacji
narodowościowych NKWD, jak „operacja polska” z lat 1937-1938 pokazująca,
że bolszewicy zawsze znajdowali odpowiedni kryterium do przeprowadzenia
eksterminacji niewygodnych grup ludności. Śmierć Romanowów była więc
nie tylko zapowiedzią masowego terroru, ale najdobitniejszym symbolem
tego, czym był w istocie rodzący się wówczas system bolszewicki.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Tomasz Kolanek