Komentarz: Kontrreformacja jest
koniecznością – to artykułu obowiązkowe dla każdej Czytelniczki i
każdego Czytelnika W-P. Prosimy o ich kopiowanie i rozpowszechnianie.
Część I – link. Redakcja.
„Zawsze sądziłem, że prosty, niezrównoważony
ustrój jest zły: czystą monarchię, czystą arystokrację uważam za
niedoskonałe lub wadliwe, za złe same w sobie; dobry jest jedynie ich
stop”( C.J. Fox, 1790).
„Istnieje natomiast ustrój złożony z tamtych, który jest najlepszy”. („Summa theologiae”, św. Tomasz z Akwinu).
Janusz Kowalczyk
Pomimo, że dwie wypowiedzi o ustroju
państwa dzieli pomiędzy sobą okres ok. 480 lat, a pierwszą do czasów
obecnych aż 900 lat, to przecież brzmią one niesłychanie „nowocześnie”…
Jest sprawą oczywistą to, że komórki lożowe nigdy nie były
zainteresowane tym, by tę –koniec końców – dość oczywistą dla wielu
prawdę poznali zwykli ludzie i sobie ją przyswoili. Wiedza o tym jest
nadal skrywana przez masonów. Jeśli tylko zaczyna się o tym mówić,
natychmiast uruchamiają całą, przekupną i spolegliwą armię „ludzi
pióra”, a ci zwykle piszą „na temat”, tj. prześmiewczo.
Ale właśnie chazaro -masoneria
absolutnie nie jest zainteresowana tym, by goje zaczęli żyć po… ludzku –
ich przeznaczeniem jest wieczne rycie pod sobą i taplanie się w błocie.
Romanowi Dmowskiemu, walczącemu całe
swojej życie z masonerią idea o bardziej sprawiedliwym ustroju może i
chodziła po głowie ale jej nie sformułował. To nawet nie jest dziwne:
Dmowski był ( właściwie przez całe życie) deistą – katolikiem został tuż przed śmiercią.
Gdy pisał „Myśli nowoczesnego Polaka” (1903 r.) i występował przeciw masonerii, przeciwstawiającej się ostro na międzynarodowym forum ideom odbudowy państwa polskiego uważał jednak, że „Dekalog” odnosi się „… do relacji między osobami, a na poziomie narodów, etyka narodowa (czyli kierowanie się dobrem państwa i narodu -JK), jest ważniejsza od etyki chrześcijańskiej” – występuje tu już dobrze nam dziś znana „wartość chrześcijańska”…
Zmianę poglądów widać dopiero w dziele „Kościół, naród i państwo” (1927 r.) gdy zauważył, że ta antykościelna organizacja (masoneria) antykościelna organizacja chce rozbić nierozerwalną więź Narodu z Kościołem Katolickim:
„… naród polski powinien kierować się katolickimi zasadami” …
Chociaż Dmowski był jednym z najważniejszych architektów niepodległości i Katolicy powinni mu pamiętać to, że przyczynił się do społeczno-politycznego odrodzenia Kościoła i
stworzenia atmosfery, umożliwiającej powrót wielu Polaków do wiary po
pozytywistycznym załamaniu praktyk religijnych w drugiej połowie XIX
wieku, to przecież przez zdecydowaną większość swojego życia był
człowiekiem niewierzącym i niepraktykującym: spowiedź, Komunia św. czy
nawet regularne uczestnictwo we Mszy św. przez całe lata nie były przez
niego w ogóle brane pod uwagę.
Życie osobiste, liczne romanse, korzystanie z usług prostytutek, „straceńczy styl życia” (o którym sam wspominał w listach do Stefana Żeromskiego)
było dalekie od standardów moralnych wyznaczanych przez Kościół
Katolicki i trudno było by je pogodzić z etyką katolicką. Ale dawały
się świetnie …pogodzić z …protestantyzmem (w czym był bliski swemu
antagoniście… J.Piłsudskiemu); przypominam, że R.Dmowski przez całe
życie był deistą, a deizm stoi niedaleko luteranizmu i kalwinizmu.
Roman Dmowski podobnie jak cała stara gwardia narodowców (Rybarski, Heydel, Taylor) był zwolennikiem „narodowego kapitalizmu” ( jeszcze w art.”Militaryzacja polityki” z 1934r, R. Dmowski myli „korporacjonizm” z … „faszyzmem” Mussoliniego) i dopiero wtedy, gdy się silnie wystąpił A. Doboszyński (twórca ONR) narodowcy stali się bardziej „wrażliwi społecznie”.
Zdecydowanie odrzucająca liberalizm i komunizm doktryna „dystrybucjonizmu”, której zręby nakreślił w encyklice „Rerum Novarum” wielki papież, Leon XIII, ekonomicznie opracował w Anglii John Maynard Keynes, ideologicznie – wywodząc z pism św. Tomasza nawet ustrój przyszłej Polski – opracował Adam Doboszyński.
Jego krytyka „Narodowej Demokracji”, której A. Doboszyński zarzucił uleganie masońskim inspiracjom, wstrząsnęła endeckim środowiskiem i spowodowała (mają to zawsze w zwyczaju) ich odwrócenie się – jako „prawdziwych narodowców” – od A. Doboszyńskiego jako „radykała i niebezpiecznego człowieka”.
Jednak ten „niebezpieczny radykał”, analizując ruch narodowy, pierwszy wziął pod lupę myśl św. Tomasza, encyklikę „Rerum Novarum” oraz , transformując je do myśli narodowej Dmowskiego, dopasował je do polskich realiów (vide- „Szkice polityczne).”
Porównując korporacjonizm w ujęciu A. Doboszyńskiego z „salazaryzmem”, da się bez trudności stwierdzić, że Polacy nie mają się czego wstydzić: obie metody zorganizowania państwa i jego ekonomii właściwie są takie same.
Obie zwracały uwagę społeczności na czynne kultywowanie katolicyzmu w
sferze duchowej i stosowanie katolickiej nauki społecznej w życiu
praktycznym. Salazar miał jednak ogromną przewagę nad
A.Doboszyńskim: miał szansę realizowania korporacjonizmu w praktyce i
widzieć jego triumf w Portugalii.
Szły lata i pomimo ich upływu nic nie wskazywało, że „faszystowska dyktatura”(określenie demoliberałów) upadnie.
Trzeba było czekać aż do 1974 r. aby USA , podporządkowując się całkowicie kierowniczemu ośrodkowi Rothschilda zaczęły demontować „faszystowski” reżym Salazara, wydając tym samym Portugalię na pastwę demoliberałów i Chazarów.
Co leży u podstaw prac tego wybitnego teoretyka?
To, że, podobnie jak Salazar, opiera mocno fundamenty przyszłego państwa na katolicyzmie! Nie na „chrześcijaństwie”, stanowiącym zlepek schizmy z herezją ale właśnie na katolicyzmie.
Silnym przekonaniem A. Doboszyńskiego,
czerpiącego pełnymi garściami z prac św. Tomasza z Akwinu i encyklikach
Papieży, Leona XIII i Piusa XI („ Quadragesimo Anno” – był to pierwszy papież używający nazwy „katolicka nauka społeczna”) było silne przekonanie, graniczące z pewnością, że zarówno kapitalizm jak i komunizm są tylko dwiema stronami tego samego medalu.
A. Doboszyński, starał się przełamać obowiązujący dogmat masonerii „Lewica” („postęp”) – Prawica” („faszyzm, populizm”), dostrzegając
materialistyczne założenia liberalizmu wszystkich odcieni,
zmierzające w celu ostatecznym do zlikwidowania religii oraz błędną,
niezgodną z prawami Boskimi i chrystianizmem chazarską etykę,
zdecydowanie odrzucał także liberalne wersję chazarskiego „raju” –
stale modyfikowane i szeroko kolportowane w Europie.
Jedyne rozwiązanie znajdował w
odrzuceniu tak materializmu, jak i liberalizmu w każdej postaci – ich
symboliki i ekonomicznych założeń. Zamiast tych chazarsko-masońskich
potworków uzasadniał i zalecał wprowadzenie korporacjonizmu katolickiego.
Mówiąc o masonerii miał A. Doboszyński
całkowitą świadomość tego, że „…historia ludzkości za ostatnich dwieście
lat jest w dużej mierze historią masonerii…” i uważał, że „…nie wystarczy wysuwać postulatu rozwiązania masonerii, trzeba wiedzieć , co postawić w jej miejsce (trzeba przyznać, że i R. Dmowski się zastanawiał nad rozwiązaniem tego problemu -JK):
„(…) Nowoczesne ruchy totalne-komunizm, faszyzm, hitleryzm –próbowały zastąpić masonerię, monopartią. Próby te dały wyniki ujemne, nie zmienia to jednak faktu, że każde społeczeństwo, które pragnie się wyzbyć masonerii, musi w jej miejsce wytworzyć jakąś inną organizację elity. Odpowiadającą potrzebom danego narodu i dostosowaną do charakteru jego członków…Musimy stworzyć organizację równie głęboko przemyślaną, dostosowaną-psychologicznie i socjologicznie – do potrzeb kraju katolickiego
i do charakteru Polaków. Dopiero na zrębie takiej organizacji możemy
postawić gmach ustroju naprawdę własnego, prowadzącego Naród do potęgi i
dobrobytu…(…)”
Odrzucał obsesyjny, charakterystyczny dla pewnych kręgów (także dzisiejszej) polskiej „prawicy” „kapitalizm”– ten niby ”opozycyjny materializmowi”
demo-liberalny dziwoląg, pociągający za sobą znakomitą większość
katolików w Polsce -tym bardziej groteskowy, że sam pochodzenia
…materialistycznego.
Rozwiązania problemów polityki wewnętrznej państwa widział, jak Antonio Oliveira Salazar, w autorytarnej …republice z silną władzą prezydencką, odpowiadającą dawnej polskiej tradycji monarchicznej, w której „król” (prezydent -nazywany przez Doboszyńskiego „Głową Państwa”), wybierany przez Naród (a więc „elekcyjny” )
miałby rządzić Polską aż do kresu swoich fizycznych możliwości, tj.
do zachowania sprawności umysłowej – w praktyce dożywotnio.
Ostro się A. Doboszyński rozprawia z szeroko propagowaną przez obce agentury myślą, że „ jakoby przyzwoity człowiek nie powinien zajmować się polityką” i na podparcie swojej tezy przytacza słowa św. Tomasza, że człowiek antyspołeczny, to „aut bestia aut Deus” („bestia albo Bóg”):
„… Z tego wyprowadza (św. Tomasz – JK) prymat polityki nad innymi gałęziami umiejętności ludzkich” gdyż „ władza biskupia ma się tak do władzy stanów
niższych, jak się ma polityka. Która ma na celu dobro wspólne, do
niższych sztuk i umiejętności, mających na celu jakieś dobro
szczególne…Polityka więc…ustanawia prawa dla sztuk niższych, tzn. kto
jaką z nich(ma -JK) uprawiać i w jakim zakresie, i w jaki sposób…”( Summa Theologicae”).
Ponieważ władza prezydenta miała być
długoletnią – prawie tak samo, jak władza królewska w dawnej
Rzeczpospolitej – byłaby więc w pewnym sensie władzą „ królewską”. W tym de facto był Doboszyński…monarchistą.
Trzeba wrócić do czasów powstawania Christianitas – twierdził Doboszyński – i przypomnieć sobie „Republikę Chrześcijańską” w Średniowieczu, dostrzec w nim zalążek „..sprawiedliwego ustroju, wziąć ją za podstawę dla siebie samych i przyszłych pokoleń….” Rozświetlając gęsty mrok jakobińskiej „edukacji narodowej w Oświeceniu”, należy przypominać „„ Sobór w Konstancji”, na którym olbrzymią pracę wykonał Paweł z Włodkowic i prawnicy krakowscy (notabene porównajmy z nią dzisiejszą „myśl” „elit” „Uniwersytetu Jagiellońskiego” -JK)
, dając chrześcijańskiej Europie myśl, pozwalającą na rozwój
suwerennych państw europejskich i zdecydowanie odpychając islam od
granic Christianitas.”
To, co potrzebne dziś i Polsce, i Europie to praca nad odbudową elit kierowniczych
– temu zagadnieniu poświęcił A. Doboszyński sporo miejsca. Przebywając
całą wojnę w obozie koncentracyjnym na wyspie Bute, zorganizowanym
przez „sikorszczyków” dla „niepoprawnych elementów radykalno-faszystowskich”. Inaczej: dla…. przeciwników gen. Wł. Sikorskiego. Dokładną analizę „elit Międzywojnia” oraz korporacyjnego systemu katolickiego przeprowadził analizę w obszernym „Studim Politycznym”, wyd.w 1947 r. w Paryżu.
Nie była to budująca analiza
Jego wnioski o konspiracjach, nękających
reżym przedwrześniowy-potwierdzone zresztą później wspomnieniami
pracownika przedwojennego polskiego MSZ,Tadeusza Drymera – sprowadzały się do tego, że wbrew powszechnemu mniemaniu o „wysokiej jakości elit kierowniczych”, przeżarte przez konspirację chazarsko-masońską, były one zaledwie…. mierne.
W Polsce „Międzywojnia” powstałej ze scalenia trzech terytoriów elity kierownicze Narodu, tj. jej najwyższe kręgi masoniały w szybkim tempie i, demokratyzując się, i naśladując jakobińskie „elity zachodnie” wkroczyły na niebezpieczną równię pochyłą „Judeopolonii”, wiodącą w dół.
Tylko ich szczebel średni i najniższy był o wiele wyższej próby.
Naprawę Polski widział A. Doboszyński, analizując opracowanie włoskiego socjologa, Wilfredo Pareto, „O krążeniu elit”:
„…Od lat z rosnącym zdziwieniem
obserwuję fakt, jak niewiele i jak niepoważnie na ten temat się pisze;
doszedłem w końcu do wniosku, że dzieje się tak ponieważ, sterujące
nauką współczesną koła masońskie nie są zainteresowane w szerzeniu się znajomości tego zagadnienia, zastrzeżonego (jak wszystkie zagadnienia „personalne”) dla odpowiednich komórek lożowych. Prawidłowo
zorganizowane społeczeństwo nie może się obyć bez ośrodka, prowadzącego
gospodarkę materiałem ludzkim. Naród kierowany świadomie musi prowadzić
racjonalną gospodarkę jednostkami uzdolnionymi, stanowiącymi cenne
dobro społeczne.”
System polityczny, zaprojektowany przez Doboszyńskiego, był w znacznej mierze elitarny.
Ale dostrzegał on niebezpieczeństwo zdegenerowania się elity, która za
cenę utrzymania władzy, awansować będzie ludzi biernych, głupich ale …
wiernych; jednostki wybitne będą odcięte od działalności społecznej,
czy nawet eliminowane.
Stąd „krążenie elit”: szeroka
„elita polityczna” Narodu miała by się składać z jednostek najbardziej
uzdolnionych politycznie, o najwyższym poziomie moralno – etycznym i „instynkcie kierowniczym”.
W następnym etapie takie jednostki mogły awansować do „elity kierowniczej” ale w tym samym takcie muszą ją opuszczać jednostki już znajdujące się w „elicie kierowniczej” i, które na wskutek długiego przebywania wśród „decydentów”, uległy skorumpowaniu.
Aby wymusić odpowiednie krążenia elit nie można polegać tylko na systemie nominacji, w którym rekrutacja następuje wewnątrz elity na podstawie decyzji szefa ( co jest podstawową cechą partyjniackich systemów totalitarno-masońskich –tzw. „demokracji zachodnich”) ale także na „wyborach bezpośrednich”.
Bowiem poleganie tylko na nominacji doprowadza z czasem do zwyrodnienia ustroju. Nie jest go w stanie zwalczyć również demokratyczny system wyboru, który „ stwarza szanse dla różnego rodzaju demagogów, grających na emocjach i niewyrobieniu politycznym szerokich mas”.
Po za tym, „system demokratyczny”
był w uznaniu autora systemem iluzorycznym, gdyż w znacznej mierze jest
sterowany przez masonerię, której celem jest podbój Narodu i jego
kompletne podporządkowanie .
W obszernym rozdziale, Regimen comixtum” („Ustrój złożony”) i „Konspiracje” przeprowadza A. Doboszyński dokładne omówienie „masy”, „elity” oraz „krążenia elit”, podkreślając, że niepokoje społeczne są głównie spowodowane zakłóceniem krążenia elit, ich jakością oraz specyfiką nominacji, obowiązującej w działających partiach.
Jeśli „..na wierzch społeczeństwa
dostają się przede wszystkim jednostki bardzo przeciętne, karierowicze i
hosztaplerzy, urodzeni konspiratorzy i ludzie podatni na konspiracje…”, to jedynym środkiem zapobiegawczym jest „system mieszany” – nominacyjno-wyborczy oraz, spinający całość korporacjonizm, ”dopuszczający masy” do części władzy.
Przeciwdziałanie widzi w opartym o koncepcję katolicką, ustroju, będącym ustrojem bez konspiracji. A. Doboszyński jest zdecydowanym jej przeciwnikiem. Nienawidzi jej i dostrzega Jego przeciwnicy „z prawa i lewa”
oczywiście koncepcję tę zażarcie krytykowali: jedni, wychodząc z
materialistycznego światopoglądu hałaśliwie, a drudzy, milcząc lub
bezustannie ględząc (jak dziś) o „wartościach”. W sumie wychodziło na to, że i jedni, i drudzy starli się zepchnąć Kościół w cień, tracąc z oczu prosty fakt, że Kościół silnie przemówił właśnie w encyklice „Rerum Novarum”, „ Libertas praestantissimus” papieża Leona XIII. A. Doboszyński w przedmowie do swego dzieła przypomina także słowa Piusa XII (aktualne także i dziś), że:
…w ramach praw Boskich, danych nie
tylko jednostce ale i narodom, istnieje szeroki zakres, w którym
najprzeróżniejsze formy życia politycznego mają dużą swobodę
kształtowania się. Skutki takiego czy innego ustroju politycznego zależą jednak od okoliczności i względów, które rozpatrywane same w sobie, pozostają jednak poza zasięgiem działalności Kościoła….”
Można oczywiście czepiać się tego, że „Kościół jest za ostrożny i kunktatorski” , że nigdy „ …się nie zdecyduje na wysunięcie takiej zasady–podkreślał A. Doboszyński- Nie
podzielam tego zdania, lecz rozumiem, że będzie trzeba jeszcze pewnego
czasu przygotowawczej pracy myśli, nim Kościół zdecyduje się poprzeć tę
zasadę całą powagą swego autorytetu. Podobnie było z zasadami
społecznymi, sformułowanymi w Encyklice „Rerum Novarum” , których
ogłoszenie poprzedziło kilkadziesiąt lat solidnej pracy intelektualnej
myślicieli katolickich.”
Aby wyrwać raz na zawsze z rąk
zbrodniczej masonerii władzę musi więc istnieć organizacja czy
stowarzyszenie, sprawujące pieczę nad elitami i ich prawidłowym
krążeniem. Najwybitniejsze umysły w polskim narodzie –nawet
niektórzy piłsudczycy- zajmowały się tym zagadnieniem i każda generacja
dorzucała coś nowego:
„…Przez ostatnie lata swego życia
pisał Dmowski pracę na temat ustroju politycznego, pracy tej nie
ukończył, a jeśli chodzi o „Organizację Polityczną Narodu” ( robocza nazwa organizacji zaproponowana przez A.Doboszyńskiego-JK) to – o ile mi wiadomo – pozostał po Dmowskim tylko fragment pod postacią szkicu „Kodeksu Obywatelskiego”, strzeżonego pieczołowicie przed najbliższych przyjaciół
zmarłego przed okiem niepowołanych. Dużo na temat „OPN” mówiono i
dyskutowano w środowisku „ Prosto z Mostu” (zbiór artykułów –http://retropress.pl/category/prosto-z-mostu/), skupiającym
bezpośrednio przed wojną dookoła nieodżałowanego redaktora, śp. S.
Piaseckiego, najlepsze mózgi młodego pokolenia „narodowego”(podkr. moje -JK). W pewnym okresie koncepcja „OPN” zaczęła przybierać formy „trzecio zakonne”…” To było przed wrześniem 1939 r. Potem powstanie „OPN” uniemożliwiła wojna i sowiecka okupacja.
Ale, dodajmy, że nic się nie zmieniło po „odzyskaniu suwerenności” w 1989 r.
Nie kontynuowano wielkiej idei korporacyjnej jakby „elity” narodowe dotknęła jakaś drętwota umysłu : zamiast „OPN”
i naświetlania Narodowi idei korporacyjnej, ruch narodowy –najpewniej
pod wpływem masonerii – jeszcze bardziej się podzielił … na małe grupki
„narodowców” , z których każda podpiera się…Dmowskim, a niektóre także
Doboszyńskim.
Ale wróćmy do zasad funkcjonowania „OPN”. Pisze Doboszyński:
„…Należy przypuszczać, że powstanie „OPN” będzie u nas dość przypadkowe: rozwinie się ona jednak dopiero wówczas, gdy w umysły ogółu wryje się kilka zasad bardzo prostych, lecz zupełnie podstawowych…
…„OPN” powinna mieć wysokie miary etyczne przy szerokiej tolerancji dla poglądów politycznych. Jej wymiary ideowe powinny się ograniczać do pewnego minimum zasad podstawowych, na których się opiera pogląd na świat Narodu…Wymagania etyczne, stawiane członkom „OPN”,
powinny być wysokiej próby. Są to kryteria odwrotne od stosowanych
obecnie w naszych partiach i grupach politycznych, gdzie główny nacisk
kładzie się na ortodoksyjność poglądów, sprecyzowanych nieraz bardzo
szczegółowo, natomiast z poziomem etycznym członków bywa różnie…”
Te zasady wg. Doboszyńskiego są następujące:
– „OPN” nie może dążyć do objęcia całej „kategorii narodu….lecz powinna zmierzać do skupienia jednostek o cechach przywódczych ze wszystkich warstw Narodu, a ponadto wszystkich jednostek uzdolnionych wybitnie w jakimkolwiek kierunku…”;
–W polskich kołach narodowych uważano zgodnie, że podstawą „OPN” powinien być tzw. „kodeks obywatelski”( ideowa spuścizna po śp. R. Dmowskim), stawiający wysokie wymagania ludziom, którzy chcą kierować społeczeństwem...”;
– Instytucja ta w swym duchu i formach powinna być w pełnej harmonii z religią katolicką, jako religią ogromnej większości Polaków;
– „OPN” powinna czuwać nad prawidłowym krążeniem elit i czuwać nad długofalowymi potrzebami państwa;
– Powinna przejąć wszystkie naturalne funkcje socjologiczne, spełniane obecnie przez masonerię, organizując ponadto planowe zwalczanie szkodliwych objawów społecznych, na których żeruje masoneria.
To są wszystkie zasady – resztę uzupełniłoby…samo życie polityczne.
Polityka państwo, to także jego gospodarka : tę widział A. Doboszyński jako gospodarkę opartą o idee Johna Maynarda Keynesa
– brytyjskiego liberała i profesora ekonomii, który najbardziej zbliżał
się do poglądów ekonomiczno – społecznych wskazówek …encykliki
Papieża Leona XIII – „Rerum novarum”. Opracowana przez ….liberała, Keynesa, teoria , dopuszczająca w chwilach kryzysowych państwowy interwencjonizm, zwana „keynesizmem,” pozwoliła światu przezwyciężyć piekło spekulacji „Wielkiego Kryzysu” z lat 30-tych, wywołanego przez Chazarię z USA.
Częściowo także podług jej zasad odbudowywano powojenną Europę , tworząc świat tzw. „państw opiekuńczych” – pogardliwie nazywanych przez Chazarów państw, stosujących w mniejszym lub większym stopniu model ekonomiczny Keynesa.
Chazarzy popierali rzecz jasna swój model „competitive capitalism” („konkurencyjnego kapitalizmu”) znany światu jako „model szkoły autriackiej” (model ten obowiązuje także dziś w Polsce), którzy, pod wodzą „von Miesesa” i „von Hayeka” – udzielających hojnych pożyczek dynastii Habsburgów i wywodzących się z XIX-wiecznych, habsburskich „dworskich Chazarów” – przy walnym wsparciu czołowych, chazarskich ekonomistów z Harvardu rozpoczęli zaciekłą walkę z „keynesizmem”, odnosząc w końcu zwycięstwo: dziś wszystkie państwa stosują ich nieludzki model ekonomiczny.
Porównując dziś dwa zaprezentowane modele urządzenia państwa, Salazara i Doboszyńskiego, zauważymy bez trudu, że są one prawie identyczne – różnice wynikają z innych predyspozycji duchowych i polityczno-gospodarczych Portugalii i Polski.
Ale zauważmy rzecz istotną: jeśli dwa państwa Europy Łacińskiej, tak od siebie odległe i leżące na jej zachodnim i wschodnim skraju doszły do takich samych wniosków i jeśli Portugalia miała szczęście te wnioski zamienić na praktykę, to widać, że ten model jest prawidłowy.
Do grona obu państw, formułując ideę tzw. „Trzeciej Drogi”, dołączyły dziś także Włochy niemożebnie nękane przez „konkurencyjny kapitalizm” i stojące na progu krachu ekonomicznego. Dołączyły z powrotem państwa
skandynawskie, wprowadzając niektóre z rozwiązań modelu ekonomii
Keynes. Czyli inne rozwiązanie systemu polityczno-gospodarczego państw
jest możliwe.
A jeśli jest możliwe, to i opór, rządzącej Europą jakobińskiej chazaro – masonerii jest całkowicie zrozumiały: po prostu idzie o jej utrzymanie się u steru rządów. Oczywiście
z tego wypływa inny ważny wniosek: obalenie, obowiązującego dziś w
„unii europejskiej” modelu polityczno-ekonomicznego, jest warunkiem podstawowym dla zaprowadzenia bardziej sprawiedliwego systemu.
(cdn.)
Janusz Kowalczyk