Wzorce osobowe to niezwykle interesujące, ważne i wielowymiarowe zagadnienie. To normatywne universum
wymagające interdyscyplinarnej metanarracji. Ta ostatnia w
przeciwieństwie do mikrohistorii, bliższej pojedynczemu człowiekowi,
operuje pojęciami natury ogólnej. Do takich niewątpliwie należą tytułowe
wzorce. Już sam fakt, że stanowią przedmiot badawczy tak wielu różnych
dyscyplin, jak między innymi: psychologia, socjologia, filozofia, etyka,
pedagogika, andragogika, literaturoznawstwo, antropologia, teologia,
politologia czy historia, świadczy o ich znaczącym miejscu w hierarchii
naukowych dociekań. Można więc rozpatrywać je w kontekście fikcyjnym i
rzeczywistym, w odniesieniu do tradycji i współczesności, do formacji
kulturowej i społecznej, na płaszczyźnie systemów filozoficznych i
moralnych, przez pryzmat programów wychowawczych i edukacyjnych, w
wymiarze świadomościowym i mentalnym, zbiorowym i jednostkowym,
postulatywnym i realizacyjnym. Można także analizować wzorce w aspekcie
poziomym, czyli ewolucyjnym, opartym na długim trwaniu, aby wskazać na
dokonujące się w ich obrębie przewartościowania, lub też pionowym i
statycznym, który pozwoli ustalić hierarchię aksjologiczną dla wybranej
społeczności, określonej czasowo i geograficznie. Mnogość perspektyw
badawczych pozwoliła na różnorodność naukowych konstatacji. Ramy tego
opracowania nie pozwalają na pobieżny choćby przegląd najważniejszych z
nich, bo mogłyby stać się przedmiotem odrębnego studium. Zresztą tego
rodzaju zabieg miałby jedynie charakter przeglądowy, przydatny bardziej
na potrzeby akademickiego skryptu niż pracy o charakterze badawczym.
W tym przypadku założenie jest inne. Sprowadza się ono, jak na pracę
historyka przystało, do wskazania źródeł dzisiejszych wzorców. Geneza
wielu z tych wartości, do których współcześnie się odwołujemy, ginie w
prapoczątkach niepamięci, część pochodzi z czasów antycznych. Następnie
przyszło średniowiecze wraz z kulturą rycerską. Przyniosła ona nie tylko
barwne obyczaje, lecz przede wszystkim niepisany kodeks, w którym znane
już wyznaczniki moralne, takie jak siła, męstwo, wierność, hojność,
solidarność, fair play, honor i odpowiedzialność za słowo,
zostały podniesione do najwyższej rangi. Złożyły się tym samym na
swoisty etos, w ramach którego doszło do wyrazistej kodyfikacji wzorców i
wzorów osobowych rycerza, a wraz z nim króla i świętego. Nowa jakość
kulturowa stała się uniwersalną własnością europejską. Przeniknęła do
większości krajów, z Polską włącznie. Została tym samym przefiltrowana
przez uwarunkowania rodzime, swojskie, nie tracąc jednocześnie
zasadniczego kształtu. Wzory rzeczywiste, jak chociażby Ścibor ze
Ściborzyc czy Zawisza Czarny1,
a także fikcyjne wzorce rycerzy z powodzeniem funkcjonowały na kartach
kronik i traktatów polityczno-moralnych. Stopniowo przenikały do
stanowej świadomości i etyki, składając się na ideologię przekazaną
bezpośrednim spadkobiercom średniowiecznego rycerstwa, czyli nowożytnej
szlachcie.
Wraz ze schyłkiem średniowiecza formuła rycerskiej egzystencji uległa
wyczerpaniu. Zdewaluowały się typowa dla epoki sztuka militarna i
sposób gospodarowania oparty na zasadzie samowystarczalności. Nie był to
jednak czas stracony. W toku dokonującej się ewolucji specjaliści od
sztuki wojennej uzyskali najpierw dziedziczne prawo do piastowania
godności obrońcy króla i państwa oraz przekazywania jej swoim następcom.
W ślad za tym poszły kolejno nadawane przywileje, dzięki którym dawny
rycerz, a obecny szlachcic stał się pełnoprawnym współdysponentem
władzy, urzeczywistnianej w ramach aktywności parlamentarnej,
urzędniczej, dyplomatycznej i żołnierskiej. Wprawdzie w ostatnim
przypadku punkt ciężkości coraz bardziej przesuwał się w stronę wojska
najemnego, ale mentalnie i moralnie przywilej bronienia ojczyzny
niewzruszenie trwał w szeregu pierwszoplanowych powinności stanowych.
Jednocześnie szlachcic ciągle pozostawał właścicielem ziemskim. W
obliczu nowej rzeczywistości, w której wojna, sprowadzona głównie do
obrony, przestała przynosić profity, musiał swoją majętność przestawić
na nowe tory, na zbyt i zysk. A zatem potomkowie rycerzy musieli
odnaleźć się w roli właścicieli sprawnie zarządzanych dochodowych
folwarków. Z jednej strony włości te stały się podstawowym źródłem
utrzymania, z drugiej zaś, dzięki płynącym stąd podatkom, podstawą
finansową państwa. W żadnym wypadku jednak nie rezygnowali ze
wspomnianych tu pozostałych form publicznej aktywności. Rozmaitość ról,
które szlachta wzięła na siebie, przekładała się zarówno na wielość
zaszczytów, jak i wielość obowiązków (noblesse oblige),
wykraczających poza możliwości pojedynczego człowieka. Nie można
przecież jednocześnie być efektywnym zarządcą własnego folwarku,
profesjonalnym urzędnikiem i dyplomatą, skutecznym działaczem
politycznym na arenie sejmikowej i sejmowej, żołnierzem gotowym w każdej
chwili do walki, a do tego jeszcze dworzaninem z krwi i kości.
Do każdej z tych ról tytułowy homo nobilis, utożsamiony ze
szlachcicem, z racji urodzenia był przeznaczony i zobowiązany.
Uprzywilejowane miejsce w hierarchii społecznej sprawiało, że stawał się
beneficjentem systemu, który sam uwierzytelniał, ale musiał też liczyć
się z nieustanną weryfikacją dokonywaną przez współczesnych i potomnych.
Wydaje się przy tym, że jedni i drudzy częściej skłaniali się ku
krytyce niż ku aprobacie. Najpierw różni kaznodzieje na czele z
Andrzejem Fryczem Modrzewskim, Piotrem Skargą czy Szymonem Starowolskim
niezmiennie powtarzali zgrane zarzuty o odejściu szlachty od ideałów
przodków, o skłonności do prywaty i postępowaniu niezgodnym z
dziesięciorgiem przykazań. Kazali jej porzucać gospodarstwa i stać z
bronią w ręku na granicach, zapominając o znaczeniu ekonomii dla
stabilności państwa. Antyszlacheckie opinie są także typowe dla czasów
zaborów, bo taka polityka była zgodna z obcą racją stanu. Reszty
dopełniły komunistyczne rządy, które zgodnie z lansowaną ideologią
równości społecznej programowo dezawuowały rolę szlachty w dziejach
Rzeczypospolitej i jej znaczenie jako nośnika pozytywnych wartości.
Zresztą takich przyczyn można znaleźć jeszcze więcej i uczynić
przedmiotem osobnych rozważań. Na potrzeby tego wywodu wystarczy jedynie
konstatacja, że długotrwałe deprecjonowanie szlachty przyniosło
zamierzony efekt. W jego wyniku wytworzył się negatywny stereotyp, który
zajął trwałe miejsce w świadomości powszechnej. Dowód na jego obecność
można znaleźć chociażby w dzisiejszych portalach społecznościowych. Ich
użytkownicy z podziwu godną konsekwencją w rubryce dotyczącej miejsca
zatrudnienia wpisują jakże symptomatyczną informację: „szlachta nie
pracuje”.
Tymczasem taki sposób myślenia rozmija się z faktami historycznymi, a
jeszcze bardziej ze szlacheckim systemem wartości. W źródłach
normatywnych z XVI i XVII wieku, które w dalszej części opracowania
przyjęto za podstawę analizy badawczej, nigdzie nie ma przyzwolenia dla
lenistwa i nieróbstwa. Co więcej, polski szlachcic, biorąc na siebie
wiele obowiązków, wchodził tym samym w wielość ról, które wymagały
permanentnej aktywności warunkowanej wielowymiarowym profesjonalizmem.
Różnorodność i złożoność powinności i oczekiwań społecznych, które
kierowano do szlachty, a które także i ona kierowała do samej siebie,
przełożyła się na kodyfikację ówczesnych wzorców osobowych. Wypracowane w
średniowieczu zasady obowiązujące rycerzy uległy dezaktualizacji, bo
nie przystawały do nowych czasów. Wynikało to z przewartościowań
ekonomicznych, reformy artis militaris, narodzin nowoczesnego
parlamentaryzmu wraz z pogłębieniem świadomości obywatelskiej, coraz
szerszej wiedzy religijnej w następstwie reformacji i kontrreformacji,
postępu cywilizacyjnego i kulturowego odrodzenia. W ten sposób powstały
dobre warunki do przeobrażeń w obrębie mentalności, a wraz z nimi do
wykreowania nowych wzorców osobowych. Można się tylko domyślać – bo brak
na to dowodów źródłowych – że przynajmniej część z nich była obecna w
średniowiecznej świadomości społecznej, choć nie nazwana, a przez to
trudna do weryfikacji. W Polsce Piastów i pierwszych Jagiellonów, tak
jak w czasach nowożytnych, funkcjonują przecież gospodarze, urzędnicy,
dyplomaci, posłowie i dworzanie, których jednak w ówczesnej hierarchii
wartości zredukowano wyłącznie do jednego wymiaru, mieszczącego się w
ramach wzorca rycerskiego. Zapewne w pierwszym rzędzie przesądziła o tym
rzeczywistość wieków średnich, doświadczana permanentnym stanem wojny.
Ten stan z kolei przełożył się na uniwersalną atrakcyjność kultury
rycerskiej, a także na gloryfikację tych, którzy ją uosabiali.
Bohaterowie wojenni musieli wziąć górę nad pozostałymi, bo to od nich
jako obrońców w głównej mierze zależała ówczesna jakość życia. Do tego
doszły skromne rozmiary dorobku piśmienniczego epoki, zwłaszcza jeśli
zestawi się go z czasami po wynalezieniu druku. Była ona zorientowana
przede wszystkim prokościelnie i prorycersko. Rzadko wspominano wówczas o
innych profesjach, a jeszcze rzadziej o ich wymiarze jakościowym i
etycznym. Każda z wymienionych przesłanek wskazuje na przyczynę nikłej
obecności wzorców innych niż te o charakterze rycerskim, żadna jednak
nie przynosi wystarczającego argumentu świadczącego przeciw ich
istnieniu.
Zakładając więc, że przynajmniej w jakimś stopniu te wzorce były
wcześniej obecne, trzeba znaleźć uzasadnienie dla ich spektakularnego
awansu w okresie nowożytnym. Nie ma przy tym wątpliwości, że jednym z
bodźców, niezbędnych nie tyle do powstania, ile do wyartykułowania
wzorców, była renesansowa i barokowa erupcja literacka, która w postępie
geometrycznym skutkowała wydawniczą i rękopiśmienną lawiną, wyrażaną
najczęściej w rodzimym języku, nie tylko przez intelektualne elity
kościelne, lecz także w dużej mierze przez średnią, świecką szlachtę2.
Na te sprzyjające okoliczności nałożyły się zmiany merytoryczne
dokonujące się w obrębie szlacheckich profesji. Teraz już nie
wystarczyło tylko być gospodarzem, ale trzeba było być takim, który
potrafił ekstensywną majętność przekształcić w nowoczesne i dochodowe
przedsiębiorstwo. Z kolei urzędnik czy parlamentarzysta w coraz
mniejszym stopniu identyfikował się z panującym. Znacznie wyżej stawiał
Rzeczpospolitą, przede wszystkim wobec niej poczuwał się do zobowiązań i
ciągle gotów był, jak jego rycerscy antenaci, bronić jej do samego
końca, nawet jeśli przyszłoby mu złożyć w ofierze własne życie.
Jednocześnie, aby być w zgodzie z ideą wojny sprawiedliwej, pozostawał
jak najdalszy od niczym nieuzasadnionej agresji militarnej. Wysoko cenił
pokój jako optymalny stan nie tylko dla kondycji szlacheckiej, lecz
także w głównej mierze dla kondycji państwa.
Wynika z tego, że nowożytny wzorzec szlachecki ma różne oblicza i
dlatego jest trudny do syntetycznego uchwycenia. Znacznie trudniejsza
jednak wydaje się całościowa analiza składających się nań komponentów.
Każdy z nich ma inny wymiar i różny ciężar gatunkowy. Każdy trzeba
wyodrębnić i nazwać, a następnie przyporządkować do określonej sfery
szlacheckiego bytu, odczytywanego w perspektywie fizycznej i mentalnej,
po to, aby uzyskać wzorcowy wizerunek w postaci skończonego i
doskonałego portretu nieznanego szlachcica XVI i XVII wieku.
W tym ujęciu jest to temat nowy. Aby go zgłębić, trzeba było odejść
od tradycyjnych paradygmatów, sięgnąć po własną metodę badawczą w celu
nowego odczytania wzorców i wzorów osobowych. Należało więc pójść swoją,
niewykorzystaną do tej pory, ścieżką metodologiczną, wytyczoną przez
autorską definicję. Omówienie założeń tej definicji, a także prezentacja
wykorzystanych źródeł, złożyły się na treść rozdziału I. Warto przy tym
nadmienić, że za podstawę analiz przyjęto staropolskie zwierciadła,
czyli utwory propagujące wzorce moralne, oraz różnego rodzaju pisma,
których nie zalicza się do tego rodzaju twórczości, a które,
przynajmniej w jakimś zakresie, zawierają zwierciadłopodobne treści.
Wszystkie one, ze względu na propagowany i akceptowany przekaz
normatywny, stanowią ważny punkt wyjścia do analizy fikcyjnych wzorców
osobowych, które są wyraźnie oddzielone (w dalszej części opracowania)
od wzorów rzeczywistych (czyli realnie istniejących postaci). Te
ostatnie wymagają innego rodzaju podstawy badawczej (biografie,
autobiografie, testamenty, mowy pogrzebowe i inne), dlatego znalazły się
poza nurtem przedstawionych tu zainteresowań. Z pewnością jednak jest
to ciekawy temat do rozwinięcia i dopełnienia wywodu już w kolejnej
publikacji.
Rozdział wprowadzający ma zasadnicze znaczenie dla dalszego kierunku
rozważań. Nowa definicja i nowa metoda determinują kolejność i zakres
tematyczny następnych rozdziałów. Przede wszystkim pozostają one w
zgodzie z dokonanym podziałem strukturalnym wzorca szlacheckiego i wagi
aksjologicznej wyodrębnionych komponentów. Należą do nich uwarunkowania
genealogiczne, osobowościowe, profesjonalne i społeczne. Każdemu z nich
poświęcono uwagę z osobna. Z tego powodu w rozdziale II zostaną poddane
analizie te aspekty wzorca, które stanowią następstwo dobrego urodzenia,
czyli dziedzicznego szlachectwa. Wyznaczało ono sposób wychowania i
kierunek wykształcenia, a jednocześnie w znaczący sposób determinowało
kondycję fizyczną jednostki, jej status majątkowy i w pewnym sensie,
choć niezamierzonym, także czas, na który przypadała jej aktywność.
Innymi słowy liczba przeżytych lat mierzona takimi etapami, jak młodość,
wiek średni i starość, albo wzmacniała wagę danego wzorca, albo też
odbijała się negatywnie na jego wartości.
Zgodnie ze staropolskim systemem wartości dobre pochodzenie nie było
wiele warte, jeśli nie szła z nim w parze wewnętrzna doskonałość
jednostki. Na tę perfekcję składały się przymioty natury intelektualnej,
charakterologicznej i etycznej, które podciągnięto pod wspólne dla nich
określenie uwarunkowań osobowościowych (rozdz. III).
Suma uwarunkowań genealogicznych oraz osobowościowych, wyrażona
jednoznacznie dodatnio, stanowiła punkt wyjścia do powstania uwarunkowań
profesjonalnych (rozdz. IV). Wiązały się one z umiejętnościami
merytorycznymi, które pozwalały sprostać licznym i różnorodnym
obowiązkom natury ekonomicznej, administracyjnej, parlamentarnej,
dyplomatycznej, militarnej i dworskiej. Innymi słowy doskonały homo nobilis
to multiprofesjonalista, łączący w jednej osobie wzorce sprawnego
gospodarza, kompetentnego urzędnika, zaangażowanego posła i senatora,
zręcznego ambasadora rodzimej racji stanu, bezinteresownego żołnierza i
taktownego dworzanina.
W ostatnim rozdziale V omówiono funkcjonowanie szlachcica w
uwarunkowaniach społecznych opartych na jakości związku jednostki z
bliższym i dalszym otoczeniem. Taki związek w wymiarze lokalnym i
państwowym niósł ze sobą wymagania natury rodzinnej, środowiskowej,
obywatelskiej i religijnej. Wiązał się tym samym z wzorcem dobrego ojca,
pana, sąsiada, obywatela i chrześcijanina.
Zaproponowana tu koncepcja pracy stanowi metodologiczne i merytoryczne novum,
co nie oznacza, że jest pierwszym opracowaniem dotyczącym tej tematyki.
Wzorcom i wzorom osobowym zostały poświęcone artykuły, prace zbiorowe i
monografie3,
pisane z różnych perspektyw badawczych. Ponadto zainteresowanie
wzorcami zdaje się systematycznie wzrastać. Publikacja ta wpisuje się w
ten nurt. Przynosi nową propozycję badawczą, która być może da asumpt do
dalszego dyskursu. Jednocześnie jest to przecież zagadnienie niezwykle
ważne nie tylko w kontekście historycznym, lecz także, a może nawet
przede wszystkim, współczesnym. Wszyscy jesteśmy bowiem w jakimś stopniu
spadkobiercami wartości szlacheckich, uświadamianych i
nieuświadamianych. Ulegamy jakże powszechnej modzie na poszukiwania
genealogiczne, na odkrywanie najlepiej nobliwych antenatów oraz
otaczanie się rodowymi portretami i herbami. Nie mniej widoczna jest
tendencja do osiedlania się z dala od miejskiego zgiełku, bardzo często w
domostwie utrzymanym w architektonicznej konwencji dworu szlacheckiego,
z charakterystyczną fasadą, gankiem i kolumnami. Podobnie jak minione
pokolenia wysoko cenimy swoją prywatność i odrębność, co unaoczniają
wyraźnie zaznaczone granice naszych domostw w postaci solidnych płotów i
szczelnych zasłon w oknach. Konsekwentnie hołdujemy zasadom
staropolskiej gościnności, a dawne powiedzenia w rodzaju „zastaw się, a
postaw się” niewiele straciły na aktualności. Po szlachecku świętujemy
imieniny, a nie urodziny. We wzajemnych relacjach, odmiennie niż w
przypadku większości nacji, posługujemy się tytułami „pan” bądź „pani”,
bo w taki sposób zwracała się do siebie szlachta. W naszej mentalności
ważne miejsce zajmują pojęcia godności i wolności. Afirmujemy przy tym
wewnętrzną prawość, a także postawy obywatelskie, patriotyczne i takich
wartości oczekujemy od współczesnych nam wzorców, wzorów i autorytetów.
Jednocześnie ulegamy – o czym wspomniano – antyszlacheckim stereotypom.
Nieco parafrazując znany skądinąd powieściowy tytuł, dumie towarzyszy tu
uprzedzenie, akceptacja idzie w parze z deprecjacją, co rodzi dysonans
tożsamościowy, znakomicie zilustrowany w Dziennikach Witolda
Gombrowicza. Tego rodzaju dysonans można usprawiedliwić niezgodą między
szlachecką ideologią a praktyką, między wzorcem a jego zaprzeczeniem,
przy zastrzeżeniu, że te ostatnie funkcjonowały w wymiarze incydentalnym
i marginalnym, nie doczekawszy się stanowego przyzwolenia. W żadnym
wypadku jednak nie powinien on występować w odniesieniu do samych
wzorców, z założenia pozytywnych i ponadczasowych. Takie wartości są
przedmiotem tej publikacji. Warto o nich pisać i przypominać, bo warto
znać źródła współczesnych standardów.
Za: Urszula Świderska-Włodarczyk, Homo nobilis. Wzorzec szlachcica w Rzeczypospolitej XVI i XVII wieku, Warszawa 2017, str. 9-18.
Dr hab. Urszula Świderska-Włodarczyk – profesor
Uniwersytetu Zielonogórskiego, pracownik Instytutu Historii i kierownik
Zakładu Historii Średniowiecznej. Swoje zainteresowania badawcze
koncentruje wokół kultury rycerskiej i szlacheckiej, ze szczególnym
uwzględnieniem takich jej przejawów jak świadomość, tożsamość,
mentalność, normy postępowania oraz wzorce i wzory osobowe w Polsce
przełomu średniowiecza i czasów nowożytnych. Tym zagadnieniom poświęciła
wiele artykułów i książek, z których warto wymienić takie monografie,
jak: Kultura rycerska w średniowiecznej Polsce, Wyd. UZ, Zielona Góra 2001, Szlachta polska wobec Boga i ojczyzny, Księgarnia Św. Wojciecha, Poznań 2001, Mentalność szlachty polskiej XV i XVI wieku, Księgarnia Św. Wojciecha, Poznań 2003, oraz najnowszą Homo nobilis. Wzorzec szlachcica w Rzeczypospolitej XVI i XVII wieku, PWN, Warszawa 2017. Jeszcze w tym roku ukaże się kolejna książka pt. Parlamentarne autorytety. Wzorce i wzory osobowe w Rzeczypospolitej XVI i XVII wieku, przygotowywana przez Wydawnictwo Sejmowe.
spotkanie autorskie we Wrocławiu
Histmag.org – recenzja
Historia.org.pl – recenzja
Dziennikpolski24.pl – recenzja
Historia Uważam Rze – recenzja
Radio Rodzina – wywiad
Histmag.org – recenzja
Historia.org.pl – recenzja
Dziennikpolski24.pl – recenzja
Historia Uważam Rze – recenzja
Radio Rodzina – wywiad
1 Por. H. Samsonowicz, O „historii prawdziwej”. Mity, legendy i podania jako źródło historyczne, Gdańsk 1997, s. 162-165.
2 A. Wyczański, Średnia szlachta i jej rola w kulturze polskiej XVI wieku, w: Jan Kochanowski 1584-1984. Epoka – twórczość – recepcja, red. J. Pelc, P. Buchwald-Pelcowa, B. Otwinowska, t. I, Lublin 1989, s. 130-132.
3 Np. H. Dziechcińska, Szlachcic idealny w „Żywocie człowieka poczciwego”, czyli narracja perswazyjna, „Pamiętnik Literacki” 1969, LX(4); S. Grzybowski, Strach w XVI w.: nowe wzorce osobowe, w: Społeczeństwo staropolskie. Studia i szkice, red. A. Wyczański, t. I, Warszawa 1976, s. 121-147; J. Jelińska, „Sarmacki” wizerunek szlachcica – ewangelika w Postylli Krzysztofa Kraińskiego, Warszawa 1995; B. Krzywobłocka, Socjalistyczne wzorce osobowe, Warszawa 1975; Z. Dymkowski, Wzory osobowe Katechizmu Kościoła Katolickiego w katechezie współczesnej, Płock–Lublin 1999; L. Juszczyszyn, Wzorce osobowe świętych polskich kanonizowanych przez Jana Pawła II, Kraków 2001; B. Maliszewski, Metafora i aksjologia. Wzorzec człowieka w renesansowej literaturze parenetycznej, Lublin 2009; M. Ujma, Wzorce osobowe synów kasztelana krakowskiego Marcina Zborowskiego (Z problematyki obyczajowości szlacheckiej XVI wieku), „Klio – Czasopismo Poświęcone Dziejom Polski” 2011, 18(3), s. 43-74; U. Kicińska, Wzorzec szlachcianki w polskich drukowanych oracjach pogrzebowych XVII wieku, Warszawa 2013; A.B. Kwiatkowski, Wzorce osobowe działaczy społeczno-politycznych, Pułtusk 2013; Wzory i wzorce osobowe w biografistyce pedagogicznej, red. A. Skrzyniarz, M. Gajedrowicz, T. Wach, Lublin 2013.