Na wielu nacjonalistycznych
manifestacjach pojawia się hasło ,,Śmierć wrogom Ojczyzny”. Jak wiadomo,
dewiza ta przyświecała żołnierzom Narodowych Sił Zbrojnych. Dziś
wzbudza ona wiele kontrowersji nie tylko w środowiskach lewicowych i
liberalnych. Mówi się bowiem, że w warunkach pokoju zdanie to jest
bezzasadne. Zastanówmy się, co to historyczne hasło może znaczyć dla
nas, Polaków XXI w.
Żeby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba
najpierw określić, kto jest wrogiem Ojczyzny. Nie zamierzam się tu
zagłębiać w sprawy polityczne i międzynarodowe. Nie pokona się bowiem
wroga zewnętrznego, dopóki nie zwycięży się tego, który jest w nas
samych. Hasło ,,Śmierć wrogom Ojczyzny” należy przede wszystkim odnieść
do siebie, pomyśleć, co przeszkadza nam w działaniu na rzecz dobra
Polski. Człowiek osłabiony przez chorobę, nie będzie miał siły, żeby
wytrwać na polu walki. W tym kontekście nie chodzi o choroby fizyczne,
ale o wady niszczące nasze umysły i sumienia.
To one są podstawowymi
wrogami Ojczyzny. Tym gorzej, jeżeli jakaś gangrena zaczyna toczyć całe
rzesze społeczne. Historia pokazuje, że większość klęsk jakie ponosiły
różne kraje (także nasz) wiązała się nie tylko z działaniami
politycznymi, ale także z upadkiem moralnym narodów lub rządzących nimi
grup. Tak było, chociażby, przed rozbiorami Polski, kiedy szlachta i
magnateria dbały przede wszystkim o własne skarbce, szukając protekcji u
obcych mocarstw. Podobnie dzieje się w dzisiejszej Europie. Inwazja
islamska to efekt nie tylko decyzji władz Unii Europejskiej. Te są tylko
konsekwencjami odejścia zachodnich społeczeństw od wartości, na których
została zbudowana cywilizacja Starego Kontynentu. Gdyby bowiem ten
proces nie nastąpił, muzułmanie nie mieliby w Europie czego szukać.
Największym wrogiem Ojczyzny jesteśmy
dziś my sami, a konkretnie nasze złe przyzwyczajenia. Powinniśmy więc
jak najszybciej zadać śmierć temu, co nas drąży i psuje. Tym bardziej,
że niektóre z naszych wad są częścią narodowych upadków. Pisał o tym
prymas Stefan Wyszyński w Ślubach Jasnogórskich Narodu Polskiego,
przyrzekając ,,stoczyć najświętszy i najcięższy bój z wadami
narodowymi”, a przede wszystkim lenistwem, lekkomyślnością,
marnotrawstwem, pijaństwem i rozwiązłością. Fakt ten ma szczególne
znaczenie w okresie wielkanocnym. Często zdarza się bowiem, że w czasie
Wielkiego Postu skupiamy się w pracy nad sobą, a po jego zakończeniu
wracamy do tych samych grzechów. Zmartwychwstanie, tymczasem, było
zwycięstwem Chrystusa nad złem. Jeśli i my (a co za tym idzie nasz
naród) chcemy mieć udział w tym zwycięstwie, musimy, z pomocą Bożej
łaski, walczyć z trawiącym nas złem. Niech podsumowaniem będą słowa z
listu św. Pawła do Efezjan: ,,W końcu bądźcie mocni w Panu – siłą Jego
potęgi. Obleczcie pełną zbroję Bożą, byście mogli się
ostać wobec podstępnych zakusów diabła. Nie toczymy bowiem walki przeciw
krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw
rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na
wyżynach niebieskich. Dlatego weźcie na siebie pełną zbroję Bożą, abyście w dzień zły zdołali się przeciwstawić i ostać, zwalczywszy wszystko. Stańcie więc [do walki] przepasawszy biodra wasze prawdą i oblókłszy pancerz, którym jest sprawiedliwość, a obuwszy nogi w gotowość [głoszenia] dobrej nowiny o pokoju. W każdym położeniu bierzcie wiarę jako tarczę, dzięki której zdołacie zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego. Weźcie
też hełm zbawienia i miecz Ducha, to jest słowo Boże wśród wszelakiej
modlitwy i błagania. Przy każdej sposobności módlcie się w Duchu!” (Ef
8, 10-18a)
FILIP BATOR
Kielczanin, koordynator Brygady Świętokrzyskiej ONR. Dziennikarz z wykształcenia i zamiłowania.
Za: https://kierunki.info.pl/2017/04/filip-bator-smierc/