Prześladowania katolików w Anglii doby
elżbietańskiej, to temat, który rzadko przebija się w publicystyce
historycznej. Z punktu widzenia bowiem Imperium o wiele łatwiej i o
wiele wdzięczniej jest przyznać się dziś do zbrodni dokonywanych w
Indiach czy Afryce, które zawsze można zatuszować misją cywilizacyjną i
szczerą chęcią poniesienia standardów życia biednych negrów czy
Hindusów, niż to ujawnić szczegóły hekatomby dokonanej na własnym
terenie.
Nowożytna Anglia była pierwszym
prawdziwie policyjnym państwem na świecie, a skutki działań owego
państwa pierwsi odczuli na własnej skórze właśnie angielscy katolicy.
Wobec odstąpienia króla Henryka od Kościoła, wobec pozwolenia na grabież
mienia kościelnego i klasztornego, wobec całej tej ohydy spustoszenia,
jaka przeszła przez Anglię ostatnich Tudorów, katolicy nie mogli
zachowywać się biernie. A skoro nie mogli, okrzyknięto ich zdrajcami
stanu i zmuszono do emigracji, tych zaś, którzy pozostali prześladowano w
sposób, przy którym wszystkie szykany doświadczane przez innowierców na
kontynencie, to bułka z masłem.
Dla wielu osób zaskakujące jest to, że
stara, wesoła Anglia, stała się w krótkim czasie piekłem na ziemi,
państwem, gdzie król stał się reprezentantem Boga oraz głową kościoła.
Przywykliśmy myśleć o kościele angielskim, jako o kościele narodowym i
wielu pseudo mędrców próbowało i nadal próbuje wmówić Polakom, że
kościół narodowy, byłby receptą na całe zło, jakiego doświadczaliśmy w
historii i pewnie nie raz jeszcze doświadczymy. Otóż ten sposób myślenia
jest całkowicie błędny, żeby nie powiedzieć obłąkany. Kościół
anglikański nie jest kościołem narodowym, to jest kościół powszechny, ze
stolicą w Londynie, a stolica ta wprost aspiruje do religijnej stolicy
świata. Londyn chce być kolejnym, trudno już zliczyć którym, Rzymem.
Powtórzmy jeszcze raz – kościół anglikański jest kościołem powszechnym,
taki kształt nadali mu Tudorowie i wobec tego faktu stoimy wszyscy.
Największymi zaś wrogami kościoła anglikańskiego byli katolicy, których
od XVI stulecia do dziś większość anglikańskich poddanych Korony nie
traktuje jak chrześcijan. Traktuje ich jak papistów, a to coś zupełnie
innego. Tak więc chrześcijanie w rozumieniu poddanych królowej to
wyłącznie wyznawcy wiary anglikańskiej, którzy wykonują jakieś mocno
nieszczere gesty w kierunku swoich braci katolików, ale bynajmniej nie
uważają ich za równych sobie.
W stuleciu XVI i na początku XVII było
jeszcze gorzej, mówią nam o tym pozostawione przez prześladowanych
księży pamiętniki. Takie jak choćby wspomnienia ojca Johna Gerarda,
jezuity, który uniknął śmierci cudem ratując się z Tower. A cóż to była
za śmierć? Katolickiego księdza, najpierw pędzono po ulicach tłukąc go
czym popadło, potem wieszano na szubienicy, po to tylko, by lekko
podduszonego odciąć ze sznura. Następnie, obnażonego całkowicie wieszano
za ręce na opartej o mur drabinie, na którą wchodził kat z ostrym
nożem, służącym do rozcinania brzucha i kastrowania. Kapłanowi wypruwano
jelita i odcinano genitalia, która następnie rzucano na rozżarzone
węgle płonące pod drabiną w specjalnej misie. Egzekucja poprzedzona była
ciężkim więzieniem, gdzie skazańcy głodowali, zmuszani byli do ciężkich
prac, wystawiani na tysiączne pokusy, których celem było wydobycie z
nich zeznań o ukrywających się na wyspie innych katolikach. Wielu
zostało złamanych, ale większość umierała za wiarę. Pamięć o nich
została pogrzebana na kilka stuleci, w czasie których protestancka
propaganda, podkreślała upiorną rolę jaką w dziejach odegrało Święte
Oficjum, całkowicie pomijając prześladowania jakimi gnębiono katolików.
Wspomnienia ojca Johna Gerarda, należą do nielicznych ocalałych relacji z
tego czasu. Noszą one tytuł „Łowcy księży” i w zasadzie skupiają się na
drobiazgowych opisach życia wspólnot katolickich w Anglii dobry
elżbietańskiej, które żyły w ciągłym zagrożeniu. Co mogło spotkać
katolika w Anglii za panowania dobrej królowej Elżbiety, katolika, który
nie był księdzem, a jedynie zwykłym poddanym? Przede wszystkim
konfiskata majątku ruchomego i nieruchomego, a gdyby uporczywie trwał
przy swojej wierze – także śmierć. Mężczyzn zabijano podobnie jak
księży, ale dla kobiet przygotowywano coś specjalnego. Oto pruderyjna,
anglikańska obyczajowość wzdragała się przed obnażaniem skazanych
niewiast przed śmiercią, choć czasem i do tego dochodziło. Niewiastę
wyznającą wiarę katolicką kładziono więc przed drzwiami kościoła, na
małym, kanciastym kamieniu wielkości pięści, który uwierał ją w plecy.
Potem układano na niej ciężkie drzwi, wykonane z blachy, a na tych
drzwiach ustawiano wielkie odważniki lub głazy i tak do momentu, aż
leżący pod plecami kobiety kamień nie zgruchotał jej kręgosłupa. Tak
zgięła między innymi św. Małgorzata Cliterhow, którą zamordowano, kiedy
była w zaawansowanej ciąży ze swoim czwartym dzieckiem. To właśnie dla
niej zrobiono wyjątek i odarto ją z szat przed egzekucją.
Prześladowania katolików w Anglii trwały
przez cały okres panowania Elżbiety, przez cały okres panowania jej
następcy Jakuba. Zelżały nieco dopiero za panowania Karola I Stuarta, po
to, by wybuchnąć na nowo w czasie rewolucji cromwellowskiej, która
pozbyła się monarchii, a także samego monarchy odrąbując mu głowę.
Podstawowe prawa przywrócono katolikom w Wielkiej Brytanii dopiero w XIX wieku.
Gabriel Maciejewski
Coryllus
Za: http://wolna-polska.pl/wiadomosci/lowcy-ksiezy-2017-04