Mężczyzną zostaje się wówczas, gdy się zrozumie, iż wypowiedzenie swych trosk, niczego właściwie nie zmienia
(P. Valery). Mężczyzna narzekający, to mężczyzna słaby. O ile jeszcze
może sobie ponarzekać na szefa w pracy, to narzekanie w domu jest wręcz
niedopuszczalne. Wskazuje na pewną miękkość
charakteru, jest „upadkiem ducha wobec zła zewnętrznego” (św. Tomasz)
oraz dowodzi braku cierpliwości.
Taki mężczyzna nie osiągnie życiowych
celów, gdy wszystkiego będzie się obawiał, rozsiewając dodatkowo aurę
niepokoju wokół siebie.
Odpowiedź jest prosta: boi się biegu spraw, które zmierzają w złym
kierunku. Swoim narzekaniem woła o pomoc lub przynajmniej słowa
pocieszenia.
Problem w tym, że skoro takiego pocieszenia oczekuje od żony lub
nawet dzieci, to zdradza tym samym niedostatki w formowaniu cnoty
męstwa, ale także i roztropności (nie potrafi rozwiązywać problemów).
Nie mówiąc już o tym, że niszczy w ten sposób własny autorytet, bo to
ojcowie mają pocieszać domowników, a nie oczekiwać pocieszenia od nich.
Jest to fragment artykułu, który wszedł do książki: ===> „Nieposłuszne dzieci, posłuszni rodzice”.