Na wstępie chciałabym zaznaczyć, iż wbrew
pierwotnym zamierzeniom, nie jest to tekst poświęcony aborcji. Jednak
obserwując ostatnie zmagania różnych środowisk z tym tematem postawiłam
sobie kilka pytań. Po pierwsze, należy przytoczyć słowa Chestertona,
który zwrócił uwagę że:
“Wybryki sufrażystek są nazywane
triumfem kobiety. Bynajmniej nimi nie są. Jest to triumph mężczyzny .
Ten ruch powinien nazywac się nie feminizmem, ale maskulinizmem”[1]
Tak w przypadku “prawa” do aborcji jak
innych kwestii, dyskurs feministyczny odwołuje się przede wszystkim do
przestrzeni ideologicznej. Instytucje, które nazywają siebie “kobiecymi”
nie podejmują jednak rzeczywistych działań dla dobra kobiet. Co w
związku z tym pokazują inicjatywy związane z tzw. czarnym protestem? Po
pierwsze, niepokojący jest wpływ mediów lewicowych propagujących postawy
antyrodzinne , które obracają się przeciw samym kobietom, pozbawiając
je bezpieczeństwa, stabilizacji i możliwości realizacji w sferze
społecznej. Rodzina będąc podstawową komórką społeczną, w której
wychowywane są nowe pokolenia i przekazywane wartości, warunkuje
prawidłowy rozwój człowieka. Opierając się tak na dyskursie naukowym,
jak dośwaidczeniu życiowym, nie ma wątpliwości iż nie jest możliwe
wychowanie człowieka w oderwaniu od środowiska rodzinnego.
Maciej Kołodziejczyk słusznie porównuje założenia ruchu feministycznego z postulatami komunistów. Pisze on, że:
“Propagowanie haseł
feministycznych, rozważania, czy mężczyzna jest potrzebny – prowadzą do
osłabiania rodziny. Niektóre feministki decydują się na posiadanie
dzieci z góry zakładając, że nie będą z ojcem dziecka. Mężczyzna jest tu
potraktowany wyłącznie przedmiotowo – jako dawca materiału genetycznego
i dostarczyciel alimentów. Tymczasem współczesna nauka jednoznacznie
potwierdza, że najlepsze warunki do wychowania dzieci mają miejsce w
pełnych rodzinach”.[2]
Kto w związku z tym jest tutaj
wykorzystywany? Feministki podkreślają często konieczność wprowadzenia
tzw. parytetów i wyrównania wynagrodzeń otrzymywanych przez kobiety i
mężczyzn. Z jednej strony mówi się o równości kobiet i mężczyzn, lecz z
drugiej strony tworzone są organizacje wspierające np. kobiety
otwierające działaność gospodarczą. Jeśli kobiety równe są mężczyznom,
dlaczego nie wspieramy także i mężczyzn? Negując fakt, iż w mniejszym
lub większym stopniu płeć determinuje role społeczne można dojść do
wniosku, że w związku z tym przedstawiciele obu płci powinni być
traktowani w identyczny sposób. W związku z tym, nie powinny istnieć
urlopy macierzyskie, świadczenia dla samotnych matek etc.
Do czego prowadziłoby takie rozwiązanie?
Częściowo zostało już ono wprowadzone. Kobiety mogą obecnie bez
najmniejszych przeszkód wykonywać wszystkie możliwe zawody, realizując
się niemal na każdym polu zawodowym. Niemniej jednak w większości
przypadków prowadzi to do obniżenia wynagrodzeń i standardów pracy. Jak
już wielokrotnie pisano, kobiety faktycznie otrzymują niższe
wynagrodzenia, lecz także na skutek wprowadzenia tzw. najniższego
wynagrodzenia, gdyż uniemożliwia to dyskusję z potencjalnym pracodawcą.
Ponadto kobiety coraz częściej wykonują prace fizyczne lub też
poświęcają się pracy w korporacjach , co ma bardzo duży, głównie
negatywny, wpływ na ich życie osobiste. W konsekwencji, poświęciwszy sie
życiu zawodowemu są zmuszone zrezygnować z części życia prywatnego.
Brak pełnej realizacji na tym polu w różnym stopniu przekłada się na
życie emocjonalne i duchowe człowieka. W związku z tym, należy zadać
sobie pytanie, czy aby warto.
Anna Banasiak
[1] (G.K. Chesterton, Zdradzony sztandar feminizmu, [w:] Tegoż, Obrona świata, Wydawnictwo Fronda, s. 288)
[2] http://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=61 [dostęp z dnia 7.12.216]
Za: http://myslkonserwatywna.pl/anna-banasiak-triumf-mezczyzny/