Adam Władysław Doboszyński urodził się
11 stycznia 1904 roku w Krakowie, w rodzinie ziemiańskiej Adama i
Natalii Doboszyńskich. Wychowany w duchu miłości Boga i Ojczyzny nie
wahał się bronić ledwie odzyskanej niepodległości przed nawałą
bezbożnego bolszewizmu w 1920 roku. Zgłosił się do wojska jako ochotnik i
został przyjęty, mimo niepełnoletności. Było to powszechną praktyką,
brak wieku młodzi chłopcy nadrabiali odwagą i wolą walki i zwycięstwa.
W okresie powojennym kontynuował naukę,
następnie po zdanej maturze rozpoczął studia na Uniwersytecie
Warszawskim na Wydziale Prawa. W krótkim czasie przeniósł się do Wyższej
Szkoły Technicznej w Gdańsku, gdzie brał czynny udział w życiu polskich
organizacji narodowych. Był współzałożycielem Bratniej Pomocy
Zrzeszenia Studentów Polskich oraz prezesem Związku Akademików Gdańskich
„Wisła”. Otrzymał także godność członka honorowego Związku Polskiej
Młodzieży Akademickiej i Związku Polskich Korporacji Akademickich. Był
aktywnym działaczem społecznym i akademickim, trzykrotnie wziął udział w
kongresach Międzynarodowej Konferencji Studentów, przewodnicząc
polskiej delegacji. W 1925 roku uzyskał dyplom inżyniera budowlanego i
tym samym zakończył naukę w Gdańsku. W latach 1925–1927 studiował w
paryskiej Szkole Nauk Politycznych, lecz musiał przerwać studia i wrócić
do ojczyzny ze względu na sytuację finansową rodziny. Nie oznaczało to
jednak definitywnego końca nauki. Po powrocie ukończył Szkołę
Podchorążych Rezerwy Saperów w Modlinie. Należy zaznaczyć, że był jednym
z dwóch prymusów rocznika 1928, co świadczy o Nim jak najlepiej. Już
jako podporucznik rezerwy zajął się majątkiem rodzinnym w Chorowicach
pod Krakowem. To tam na dobre rozpoczęła się Jego twórczość
publicystyczna oraz piastowanie stanowiska sekretarza krakowskiego
oddziału Związku Ziemian w latach 1929–1931.
Dla nacjonalistów Jego najciekawszy
okres życia rozpoczyna się w 1931 roku, w którym to roku wstąpił do
Obozu Wielkiej Polski i od tamtej pory Jego życie było nierozerwalnie
związane z polskim ruchem narodowym. Po rozwiązaniu OWP przez
piłsudczykowską sanację w 1933 roku wyjechał do Anglii, gdzie nawiązał
znajomość z Gilbertem Keithem Chestertonem, którego myśl odcisnęła
wielkie piętno w Doboszyńskim. Koncepcje dystrybucjonizmu wywarły tak
przemożny wpływ na Jego poglądy, że znalazły odbicie w największym
dziele, które wyszło spod Jego pióra – w „Gospodarce narodowej”. Książka
ta zasługuje na osobny artykuł. Tutaj w mocnym skrócie można
powiedzieć, że uważana jest za element głęboko zespajający polską myśl
narodową, ideę nacjonalizmu polskiego z katolicyzmem i Magisterium
Kościoła pouczającym o zagadnieniach życia społecznego i gospodarczego. W
tym dziele znajdujemy nie tylko moralną i rozumową podbudowę przyszłego
ustroju, lecz więcej nawet, znajdujemy w niej kompletną wizję możliwie
najlepszego ustroju, która jest spójna i co najważniejsze uwzględniająca
prawdziwą naturę człowieka, nie zaś preparowanego na potrzeby prostych
schematów ekonomii liberalnej „homo oeconomicus” czy tworzonego na pokaz
skuteczności komunizmu „homo sovieticus”. Cała koncepcja nowego ustroju
oparta była na katolickim korporacjonizmie, zakładał w niej przebudowę
społeczną w celu uzyskania silnego państwa narodowego, funkcjonującego
na zasadzie organizmu stanowo-zawodowego. Przez swoją działalność wyrósł
na prawdziwy autorytet, zwłaszcza w dziedzinie życia
społeczno-gospodarczego. Swoje koncepcje zamieszczał w licznych
artykułach i publikacjach, wygłaszał je w wielu prelekcjach i wykładach
dla wielkiej liczby działaczy, w mowach do robotników, o których ręce i
dusze walczył z propagatorami socjalizmu.
Od 1934 był związany ze Stronnictwem
Narodowym, w którym działał jako referent prasy i propagandy okręgu
krakowskiego. Jednak nie zamykał się na kontakty i współpracę z
działaczami innych organizacji, zwłaszcza Obozu Narodowo-Radykalnego,
Tadeuszem Gluzińskim, Aleksandrem Heinrichem, Wojciechem Zaleskim
(redaktorem dziennika „ABC”) oraz działaczem RNR Falanga Wojciechem
Wasiutyńskim.
Adam Doboszyński był nie tylko
myślicielem, lecz także można by rzec bojówkarzem, czego dowód dał
organizując „wyprawę myślenicką”. Była to odpowiedź na zamordowanie
przez policję Wawrzyńca Sielskiego. W nocy z 22 na 23 czerwca 1936
zorganizowane przez Doboszyńskiego bojówki opanowały zbrojnie na kilka
godzin miasteczko Myślenice. Rozbrojono posterunek Policji i zerwano
kable telefoniczne. W znajdujących się na rynku sklepach żydowskich
stłuczono szyby wystawowe, a znajdujące się w nich towary zostały
zniesione na rynek i podpalone. Ten temat został już opisany w artykule
„Marsz na Myślenice”. Doboszyński stanął przed sądem 14. czerwca 1937 r.
Proces należał do najsłynniejszych rozpraw politycznych II RP. Podczas
procesu sprawców uwolniono od większości zarzutów, mimo nagonki w
lewicowej i żydowskiej prasie. Ława przysięgłych zdecydowała, iż działał
w stanie wyższej konieczności. Jednak ostatecznie Doboszyński
przypłacił swój protest 3,5-letnim pobytem w areszcie za napad na
posterunek Policji. Na skutek wyprawy Doboszyński nie otrzymał powołania
do wojska po wybuchu II wojny światowej – został bowiem pozbawiony praw
publicznych. Po latach nie żałował jednak tego wydarzenia, przeciwnie,
mówił: „Policja tak szykanowała naszych, że gdybym nie zareagował,
położyłaby się robota w powiecie”.
Po wybuchu wojny wstąpił ochotniczo do
wojska, w którym jako podporucznik dowodził oddziałem saperów. Ranny w
bitwie pod Lwowem dostał się do niewoli niemieckiej, lecz zdołał z niej
zbiec. Po klęsce wrześniowej przedostał się przez Węgry i Mediolan do
wojska polskiego we Francji, a następnie w Wielkiej Brytanii. Za zasługi
wojenne został odznaczony Krzyżem Walecznych i francuskim Croix de
Guerre.
Na emigracji pozostał w wojsku,
osiągając rangę porucznika. Prócz służby wojskowy prowadził działalność
polityczną, opozycyjną wobec linii politycznej władz SN. Krytykował
prezesa SN za zbyt spolegliwą wobec rządu gen. Władysława Sikorskiego
politykę. Wystąpił z szeregów Stronnictwa Narodowego i rozpoczął
tworzenie Komitetu Zagranicznego Obozu Narodowego. Celem komitetu było
wypracowanie wspólnego stanowiska politycznego i zbliżenia Stronnictwa
Narodowego, Obozu Narodowo-Radykalnego „ABC” i falangistów Bolesława
Piaseckiego.
W tamtym czasie wiele publikował,
propagując katolickie koncepcje gospodarcze i społeczne. W latach
1940–1941 wraz z księdzem Stanisławem Bełchem wydawał pismo „Jestem
Polakiem”. Było to forum dla środowisk narodowych, niezadowolonych z
polityki Sikorskiego. To na jego łamach Doboszyński krytykował rząd za
jego dążenie do podpisania układu z ZSRR. Premiera gen. Sikorskiego
uważał za człowieka słabego, którego kariera oparta była o kontakty z
przedstawicielami z mocarstwami zachodnimi, zwłaszcza z Francją i
Anglią.
Został zesłany na wyspę Bute do miejsca
odosobnienia, w którym przebywał od kwietnia 1941 do stycznia 1942. Po
wyjściu na wolność dalej niezłomnie prowadził działalność opozycyjną,
bezkompromisowo nawołując do obalenia gen. Sikorskiego, m.in. przez list
otwarty skierowany do prezydenta Władysława Raczkiewicza i gen.
Kazimierza Sosnkowskiego. List ten opublikowany w piśmie „Walka” spotkał
się z dobrym przyjęciem w wielu emigracyjnych środowiskach
politycznych, jednak sam autor został wydalony z wojska i czasowo
aresztowany, a wydawca „Walki”, Zygmunt Przetakiewicz, został skazany na
siedem miesięcy pozbawienia wolności.
Po ujawnieniu zbrodni katyńskiej brał
czynny udział w propagowaniu prawdy o jej sprawcach, wbrew rządowi na
uchodźctwie i rządowi Wielkiej Brytanii, którym to rządom zależało na
jak najlepszych stosunkach ze Związkiem Sowieckim. Widząc przesłanki o
możliwym powstaniu w kraju dał wyraz swojej trosce o polską krew w
dziele pt. „Ekonomia krwi” w którym dowodził, że z powstań korzyści
wynoszą jedynie wrogowie Polski. Wybuch i przebieg powstania
warszawskiego był niezbitym dowodem na Jego słuszność , dlatego robił
wszystko , by udaremnić wybuch kolejnego powstania, tym razem
antykomunistycznego. Według Doboszyńskiego doprowadziłoby ono do
całkowitej likwidacji Polski. Wybuch kolejnej wojny, wojny Zachodu z
Sowietami, był dla Niego pewnikiem. Dlatego był orędownikiem ewakuacji
kadry wojskowej z kraju i tym samym likwidacji podziemia oraz
pozostawienia części działaczy politycznych i społecznych, którzy na
miejscu mieli czekać na zmianę warunków geopolitycznych na bardziej
sprzyjające.
W grudniu 1946 roku przedostał się do
kraju, by zrealizować dwa zasadnicze cele. Pierwszym z nich było
nakłonienie władz podziemia niepodległościowego do swoje koncepcji.
Drugim, nie mniej ważnym była chęć zapoznania się z sytuacją w kraju.
Odbył wiele spotkań z działaczami narodowymi i katolickimi w całym
kraju. Miał nadzieję na powstanie wspólnego forum, które miało
wypracowywać program dostosowany do bieżącej sytuacji. W Jego planach,
te środowisko po klęsce Sowietów miało stać się narodowo–katolickim
frontem, który zbudowałby nową, silną Polskę. Plany te jednak nie
ziściły się. Większość rozmówców Doboszyńskiego w kraju została
aresztowana przez Urząd Bezpieczeństwa.
W czasie pobytu w kraju Adam Doboszyński
napisał „W pół drogi”, w którym to dziele zawarł swoją ocenę ówczesnej
sytuacji Polski, a także swoją syntezę myśli politycznej oraz prognozy
na przyszłość i wynikające z niej wskazania dla ruchu narodowego.
Książka ta, razem z „Gospodarką narodową”, jest swego rodzaju
testamentem Doboszyńskiego. Nie zdążył jednak dokonać ostatecznej
redakcji, ponieważ został aresztowany przez UB 3 lipca 1947 roku w
Poznaniu. Został oskarżony o kolaborację z wywiadem hitlerowskich
Niemiec i Stanów Zjednoczonych. Śledztwo w Jego sprawie prowadził
osobiście płk. Józef Różański, a właściwie to Józef Goldberg. Przy
zastosowaniu tortur i przemocy wymusił na Adamie Doboszyńskim zeznania, w
których przyznał się do stawianych Mu zarzutów. 18 czerwca 1947 roku
rozpoczął się pokazowy proces. Na sali sądowej jednak Doboszyński
odwołał swoje zeznania złożone w śledztwie i publicznie opowiedział o
metodach wymuszania zeznań, stosowanych wobec Niego przez UB. W mowie
końcowej podczas procesu Doboszyński wypowiedział słynne słowa – „Mogłem
w życiu popełnić wiele błędów, ale zamiary moje były uczciwe i byłem
człowiekiem czystych rąk”. Sąd wydał wyrok 11 lipca 1947 roku, skazując
Go na karę śmierci. Po apelacji wyrok został utrzymany przez Najwyższy
Sąd Wojskowy, a prezydent Bolesław Bierut nie skorzystał z prawa łaski.
29 sierpnia 1949 roku w więzieniu mokotowskim Adam Doboszyński został
zamordowany przez strzał w tył głowy. Jego symboliczny grób znajduje się
na powązkowskiej Łączce. Po śmierci Jego postać była obiektem
nienawistnych ataków, także ze strony „opozycji” PRL-owskiej, tzw.
lewicy laickiej. Po wieloletnich staraniach zarówno rodziny, jak i
przyjaciół, 29 kwietnia 1989 Sąd Najwyższy ostatecznie oczyścił ze
wszystkich powojennych zarzutów i pośmiertnie zrehabilitował Adama
Doboszyńskiego.
Człowieka można oceniać przez pryzmat
jego działań i decyzji podejmowanych, jedynie gdy jest on jedynym ich
źródłem, gdy nie są stosowane wobec niego żadne formy nacisku i jest po
prostu wolnym człowiekiem. Jeśli miałbym dokonać oceny Adama
Doboszyńskiego, to na początku muszę przyznać, że był to człowiek wolny.
Zobaczmy, że za cenę prawdy głoszonej dla dobra Narodu był więziony
przez rząd na uchodźctwie, a przez krajowy rząd komunistyczny został
zamordowany. W swoich decyzjach kierował się jedynie wiarą i moralnością
katolicką, a wszelkie działania, jakie podejmował, podejmował dla Boga i
Narodu.