Była noc. Cicha, spokojna – niewypowiedzianych wdzięków pełna. Niebo
wyiskrzone gwiazdami zdawało się schylać troskliwie i miłośnie nad
biedną, zmęczoną ziemią.
Hyży wiatr popędził w pobliskie góry i roztrzaskał się o ich
skaliste, wyniosłe piersi. Ostatnie jego echa przyczaiły się gdzieś w
jarach i parowach – a nad światem zapanowała błoga cisza.
A w tę cudną, pełną mistycznych woni i nastrojów, noc – tam, opodal Betlejemu, w skalnej pieczarze „Słowo Ciałem się stało”.
Nędzna, wilgotna, stęchlizną śmierdząca szopa – stała się
przybytkiem, w którym raczył zamieszkać Bóg, jawiący się wśród ziemi
wygnańców. I gdy ludzie spali, nieświadomi szczęścia, jakie ich
spotkało, na powitanie Króla królów, przybieżały niebiańskich duchów
wojska niezliczone, śpiewając chwałę Bogu, a ludziom pokój ogłaszając.
„Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli”.
Tysiąclecia czekały z utęsknieniem tej blaskami nadprzyrodzonych
dziwów płonącej nocy. Tysiąclecia wzdychały za Tym, co tej nocy
niezapomnianej rodzi się zdala od sadyb ludzkich, na garści słomy.
A tysiąclecia następne spoglądać będą z rzewnem rozradowaniem na cud
tej cichej betlejemskiej nocy. Tysiąclecia nowe wspominać ją będą z
czcią i wdzięcznością, wielbiąc Narodzonego za to błogosławione Jego
przyjście.
Już 19 wieków obchodzi świat z radością pamiątkę uniżenia Bóstwa,
które, zapomniawszy swego majestatu i potęgi, przywdziało nędzną szatę
ludzkiej natury. Już prawie 2 tysiące lat rozbrzmiewają nad nami
rozkoszne śpiewy nieba wysłańców, głoszących pokój ludziom.
A świat, choć ochrzczony, mimo to nadal nie zna Chrystusa, nie zna
Jego ducha, Jego miłości – ale żyje swojem życiem, życiem ciała, życiem
pogańskiem, karmi się nienawiścią, nikczemnością, grzechem.
Zatopiony w materjaliźmie, przeczący wszystkiemu czego nie można
oszacować w dolarach lub złotych, wije się niespokojnie, targany
szalonemi żądzami, niezadowolony z wszystkiego, rozgoryczony i
nienasycony.
O pokoju deklamuje zawzięcie, zadrukowując sprawozdaniami z
konferencyj pokojowych tysiące szpalt. Dyplomaci – przedstawiciele
państw prześcigają się w zapewnieniach o pokojowej polityce ich rządów. –
Lecz mimo to zbroją się gwałtownie najbardziej ci, co najwięcej o
pacyfikacji świata mówią i najgłośniej zaręczają o swych zamiarach
nieagresywnych, czysto pokojowych.
Dlaczego ten zamęt, dlaczego tyle obłudy, kłamstwa, dlaczego tyle
niepokoju w sercach ludzi, dlaczego pokój, którego wszyscy pragną, tak
podminowany, że zda się, iż świat na beczce prochu spoczywa? Dlaczego to
wszystko?
Oto dlatego, że ludzie zaniechali najważniejszej rzeczy: chwały Boga. Przestali
służyć Bogu, wykreślili Go ze swych planów i obliczeń. Wyrzucili Go i
Jego Prawo z polityki, z handlu, ze stosunków towarzyskich – jako
rzekomo przeszkadzającego im w zdobywaniu korzyści materialnych.
A On im tylko przykazywał szukać najpierw Królestwa Bożego i
sprawiedliwości jego. Żądał, by w gromadzeniu dostatków i dóbr tego
świata pamiętali o świętym obowiązku sprawiedliwości i miłości wobec
bliźnich, by nie bogacili się ich krzywdą, ich łzami i bólem.
To się światu nie podobało. Powiedział sobie, iż banki, finanse,
gospodarka, giełda, przemysł, handel, polityka, współżycie narodów i t.
p. nie potrzebują Chrystusa.
– Zresztą, to nie Jego rzecz mieszać się do czysto materjalnych, ziemskich spraw – zawyrokowali możni słudzy czarta.
A miejsce Chrystusa i Jego praw o sprawiedliwości i miłości zajęła
obłuda, kłamstwo, niesprawiedliwość, krzywda, wyzysk słabszego, brutalne
prawo pięści. One, a nie nauka Chrystusa, mają w tych dziedzinach głos
decydujący.
Chrystus niech zostanie w kościołach – ciągnął dalej szyderczo świat.
– Tam nikomu narazie nie przeszkadza. Narazie, bo kiedy się Go wyzbędą
zupełnie z tamtych dziedzin, trafią i do kościołów, aby Go i stamtąd
wyrzucić, by wymieść Go i Jego naukę z oblicza ziemi, zatrzeć Jego Imię w
dziejach świata – jak to już czyni bolszewicka Rosja, opanowana przez
żywioły komunistyczne Hiszpanja i żydowsko – masoński rząd w dalekim
Meksyku, o czem na innym miejscu piszemy.
I jesteśmy smutnymi świadkami bolesnych faktów, jak tajne siły
bezbożności podkopują wiarę, rozniecają niskie instynkty ludzi, chcąc
narody i społeczeństwa przemienić w państwa dzikich, wyrafinowanych
bestyj, gryzących się wzajemnie i wyzbytych doszczętnie dorobku
19-wiekowej kultury chrześcijańskiej.
I u nas w Polsce działają moce ciemności, wnosząc zamęt w
życie. Żydowsko-masońskie wpływy wdzierają się w coraz to nowe dziedziny
życia naszego państwa, chcąc nas uszczęśliwić małżeństwami na próbę i
rozwodami, to znów wykrzykując buńczucznie o rozdziale Kościoła od
państwa, albo szerząc wywrotowe idee komunistyczne, czy wreszcie
propagując t. zw. „świadome macierzyństwo”.
Właśnie w tych dniach, kiedy piszemy te słowa, miał miejsce w
Krakowie zjazd tych burzycieli porządku moralnego i szkodników państwa,
którzy w jednej w uchwalonych rezolucji żądają zmiany kodeksu karnego, w
tym sensie, aby każdej kobiecie przyznać prawo zabijania kiełkującego
życia przez lekarza w ciągu trzech pierwszych miesięcy ciąży.
Dla tych zwyrodniałych „uszczęśliwiaczy” ludzkości piąte przykazanie
Boże niema żadnego znaczenia. Oni chcą żyć, aby użyć. I jeszcze coś.
Ponieważ rekrutują się w znacznej części spośród lekarzy żydów, nic więc
dziwnego, że takiemi „udogodnieniami” chcą obdarzyć gojów! Chcą
uświadamiać ludność i propagować nikczemne machinacje zapobiegawcze, aby
otumaniony przez nich naród polski sam na sobie dokonał samobójczego
cięcia, by osłabionemi żywotnie terenami mogli prędzej zawładnąć oni –
żydzi i masonerja.
Lecz my katolicy, rycerstwo Niepokalanej, nie możemy do tego
dopuścić, aby naszem sumieniem, naszem postępowaniem rządziła garść
bezwyznaniowców i wykolejeńców moralnych.
Musimy się bronić, bo wróg tuż i atakuje bezczelnie i złośliwie, a
przytem umiejętnie. Uderza tam, gdzie się spodziewa znaleźć
sprzymierzeńca w rozswawolonych zmysłach z jednej, a w ciężkich
warunkach gospodarczych z drugiej strony.
Ale dla nas, chrześcijan-katolików prawo Boże jest rzeczą świętą,
której się nie wyrzekniemy za żadne i najpochlebniejsze obietnice
udogodnień i ułatwień życiowych. Dla nas prawo Boga jest świętością i
zachować je musimy, choćby nie wiedzieć wiele trudu i poświęcenia miało
nas to kosztować.
Za nic w świecie nie pójdziemy na pasku żydowsko-masońskich haseł,
które depcą brutalnie Przykazania Boże, a wprowadzone w życie szkodzą
państwu więcej, niż wszyscy ościenni wrogowie, narażając je na upadek i
ruinę.
Zadaniem życia człowieka na ziemi jest służba Bogu przez wierne
zachowanie Jego Przykazań. To wierne spełnianie Woli Bożej może mu
jedynie zapewnić pokój, przyobiecany przez świetlanych wysłańców nieba
ludziom dobrej woli. A przeciwnie wszelki grzech, bunt przeciwko Bogu,
jest najstraszniejszym tyranem ludzkich serc, jest zbrodniarzem
wyrywającym pokój spośród ludzi, jest wrogiem, niszczącym szczęście tak
pojedynczych ludzi, jak rodzin, narodów i państw.
Przeto w trosce o pokój z Bogiem, z bliźnim swoim i z własnem
sumieniem, chowaj przykazania, nie dając się nikomu z drogi uczciwości
sprowadzić pod żadnym warunkiem, widokiem i największych nawet korzyści
doczesnych.
Pamiętaj, żeś rycerzem – rycerką Niepokalanej, Która starła łeb węża
piekielnego. Ty nie możesz hodować w zanadrzu tego jadowitego węża, nie
możesz się z nim poufalić, abyś snać nie musiał potem gorzko żałować,
gdy już będzie zapóźno. A służąc mu, stajesz się jego niewolnikiem
zawsze wtedy, kiedy przez grzech ciężki zrywasz z Chrystusem, idąc za
podszeptem namiętności czy podłego świata.
I tracisz wówczas pokój sumienia, które cię odtąd dręczy.
Ty musisz żyć czysto, szlachetnie, bosko, pełniąc sumienie, wbrew wszelkim krzykom ludzi bez sumienia, swoje obowiązki.
– I będę je pełnił zawsze, wszędzie, i w każdem otoczeniu!
Takie postanowienie uczyć dziś na progu Nowego Roku, a pokój
Chrystusów obejmie cię w swe ciche, rozkoszne posiadanie – stanie się
twoim pokojem, któregoś może dotychczas tak gorączkowo, a bezskutecznie,
bo na niewłaściwych drogach szukał!
Wypowiedz stanowczą walkę złu, grzechom, a staraj się o chwałę Bożą, a zaznasz prawdziwego pokoju już w tem życiu!
Niepokalana Hetmanka i Matka dopomoże ci w osiągnięciu go!
Rycerz Niepokalanej, styczeń 1935, rok XIV, Nr. 1 (157), str. 2-5.