Brutalna prawda jest taka, że w
Polsce prawie w ogóle nie ma monarchistów. Ci, którzy próbują za nich
uchodzić, to albo korwiniści (którzy z katolicką monarchią mają tyle
wspólnego co ja z fitnessem) oraz hipsterzy lubujący się w stylu retro i
ciekawostkach historycznych.
Katolicka monarchia, w której nie ma
demokracji a władza jest stabilna (bo dziedziczna), mało komu jawi się
jako cel. Jest to raczej forma marzenia, które – czego nikt ze
współczesnych „monarchistów” nie powie na głos, choć tak faktycznie
uważa – nie może się ziścić.
Dla korwinistów hasło „monarchia” to
pewna forma „oryginalności”. Ot, hipsterska zachcianka młodych ludzi,
którzy uważają się z jakiejś przyczyny za nadludzi, choć w
rzeczywistości ani nie głoszą niczego odkrywczego, ani nie wykazują się
jakąś wybitną postawą społeczną. Tak samo jak większość – a może nawet
bardziej – zapatrzeni są w swojego wodza i każdą jego wypowiedź –
nieważne jak fatalną – będą próbowali bronić przed opinią społeczną.
Przypomina mi to trochę hasła członków PiS, którzy – po odrzuceniu
ustawy broniącej życie – próbowali wciskać dalej kit, że są za życiem.
Skupmy się więc na problemie tych, którzy – wydawałoby się – poważniej patrzą na kwestię monarchizmu i antydemokratyzmu.
Jak wygląda większość „monarchistów”?
Na forach dyskusje osób nazywających się
monarchistami w praktyce sprowadzają się do chełpienia znajomością
historii, biografii królów i ich kuzynów. Spotykając się z takimi
osobami zauważam jeszcze zamiłowanie do ubioru w stylu retro i używanie
specyficznego słownictwa. Widać to w Internecie, szczególnie w stylu
pisania.
Co również uderza, to fakt, że
zdecydowana większość tych osób pochodzi z rodzin dobrze sytuowanych i
swoją wizję monarchicznej utopii – bo nie można nazwać tego realną wizją
– opiera właściwie na oligarchii. Niektórzy zaś z dumą przedstawiają,
że pochodzą ze „szlachetnego rodu”. Nie wiem, czy jest się czym chełpić,
skoro ten ród pozwolił nie tylko na upadek monarchii w Polsce, ale
również pozwolił na sprzedanie kraju zaborcom.
Najbardziej przeraziło mnie, gdy jakiś
portal dla hipsterów udostępniający treści związane z monarchizmem
postawił tezę, że – zgodnie z prawem panującym jeszcze w Rzeczpospolitej
Szlacheckiej – monarchiści powinni być wierni prymasowi, ponieważ…
pełni on rolę interrexa.
Powiedzmy sobie wprost: to bajki dla dorosłych dzieci balansujące na granicy absurdu.
Restauracja monarchii
Legitymizm nie ma współcześnie racji
bytu. Monarchie przeminęły. Nie ma ich. Nie ma Królestwa Polskiego. Nie
ma Królestwa Francji. Nie ma Cesarstwa Rzymskiego. O parodiach królestw w
postaci monarchii konstytucyjnych czy parlamentarnych nawet nie
wspominam.
Można uczyć się historii o tym, jak to
było kiedyś – normalna wiedza. Ale próbować forsować ideę, jakoby komuś
się z tego tytułu coś należało, gdy nie istnieją królestwa, a trony
upadły?
Cywilizacja łacińska stworzyła królestwa
w Europie, które podbiły świat na ruinach dawnego Cesarstwa. Ten, kto
był w stanie zdobyć i utrzymać władzę, by ogłosić się królem i uznawał
boski porządek, stawał się legalnym władcą. Gdy sytuacja się
ustabilizowała, wówczas pojawiła się kwestia dziedziczenia, legitymizmu
władzy, prawa i możliwości jego egzekwowania.
Gdy współcześnie słyszę, że rozważa się,
komu należy się tron Francji, ja zadaję pytanie: gdzie jest ten tron i
nad czym sprawowałby władzę? Nad niczym. Gdyby pochodzący z rodu
królewskiego (który przecież dopuścił do szerzenia się rewolucji)
człowiek ogłosiłby się królem, byłby królem niczego, nie królestwa.
Przebudzenie albo kpina
Należy przestać prowadzić łechcące ego
hipsterów uważających się za wybitną elitę dyskusje o niczym i zabrać
się do pracy u podstaw nakierowanej na konkretny cel: przywrócenie
monarchii i edukację społeczeństwa, dlaczego powrót do normalności
będzie dobry. Rozważania o pewnych sprawach należy zostawić profesorom,
którzy rzeczywiście mają kompetencje i wiedzę do prowadzenia dyskusji.
Przeciętny człowiek, który chce
rzeczywiście zrobić coś na rzecz przywrócenia monarchii, powinien
przestać uważać się za „kogoś lepszego” i zacząć robić coś
konstruktywnego. Inaczej monarchizm aż do dnia sądu ostatecznego będzie
mrzonką i powodem do uśmiechu złączonego z politowaniem. A patrząc na
niejednego „monarchistę”, nastrój kpiny nie będzie nieuzasadniony.
Wiesz wszystko o Ludwiku XIV, XV i jego
krewnych do szóstego stopnia? Oznacza to, że znasz wąski zakres
historii, nie że jesteś „autorytetem” czy też monarchistą. A już na
pewno nie jesteś nikim lepszym.
Monarchię należy więc ustanowić na nowo,
pamiętając o błędach, które popełnili poprzednicy, by ich uniknąć.
Jeśli będziemy ślepo domagali się przywrócenia tego, co było, nie
zdziałamy nic.
Dominik Cwikła
Jestem założycielem i redaktorem naczelnym portalu Kontrrewolucja.net. Dotychczas pisałem na kilku portalach i w kilku gazetach, m. in. "Nasza Polska", "Wzrastanie" czy Narodowcy.net. Aktywny obrońca życia. Nie należę do żadnej partii, bardzo cenię sobie niezależność.Za: http://kontrrewolucja.net/publicystyka/hipsterzy-a-monarchisci