„Kto śpiewa, ten dwakroć się modli” –
ten aforyzm znamy chyba wszyscy, choć nie zawsze zastanawiamy się nad
jego faktycznym znaczeniem. Co prawda śpiew (i muzyka w szerokim
rozumieniu) od wieków odgrywa ogromną rolę w Kościele, a zgodnie z
oficjalnymi dokumentami jest wręcz integralną częścią liturgii, jednak
czy każdy rodzaj muzyki w kościele zaliczymy do muzyki sakralnej?
Pytanie to nabiera zasadniczego znaczenia w czasach, w których Msze
Święte odprawia się do piosenek o biesiadnym niemalże charakterze i
banalnym przekazie.
Jak więc osiągnąć nabożne skupienie, jak
szukać mistycznej więzi ze Stwórcą, gdy nieopodal schola parafialna
(dobrana pewnie z „łapanki”) nieudolnie choć z animuszem zawodzi melodie
pozbawione głębszej treści? Nieśmiertelna gitara, oblepiona
„pamiątkami” z pielgrzymek i niemiłosiernie rozstrojona dopełnia obrazu
zniszczenia.
Śpiew kościelny ma być w zamyśle
odzwierciedleniem muzyki chórów anielskich. Bogobojny chrześcijanin miał
w swym umyśle słyszeć zastępy cherubinów i serafinów śpiewających przed
tronem Najwyższego nieustanne „Hosanna!”. Taki właśnie zamysł
przyświecał kompozytorom w epoce baroku, kiedy to muzyka sakralna
wspięła się na wyżyny doskonałości formy i stylu. Chór miał swym śpiewem
tym dobitniej ukazać wiernym dostojeństwo Przenajświętszej Ofiary, tak
aby w grzesznikach wzbudzić żal za grzechy, w niewiernych rządzę
uczestnictwa, a w wiernych dumę z tegoż uczestnictwa. Takie właśnie
uczucia wywołuje np. Magnificat Mikołaja Zieleńskiego, utwór w
którym trzy chóry śpiewają jednocześnie z takim kunsztem, że słuchacz ma
wrażenie, iż lada moment ujrzy na własne oczy, jak aniołowie kładą
wieniec z lilii na skronie Panny Najświętszej.
Poprzez śpiew wierni zaznaczają również
swój udział w liturgii. Pieśni religijne szczycą się zazwyczaj bardzo
długim rodowodem, np. większość najpopularniejszych kolęd pochodzi z
XVII-XVIII wieku, a kolęda Anioł pasterzom mówił jest o ponad stulecie starsza. Pieśń Krzyżu święty, nade wszystko…
pochodzi z wieku XV. Jest jednak tłumaczeniem części łacińskiego hymnu,
który w VII wieku napisał Wenancjusz Fortunat, poeta i biskup Poitiers.
Muzyka sakralna jest więc wyrazem jedności wspólnoty wiernych, jedności
przezwyciężającej względy osobiste, bariery pochodzenia, przestrzeni i
czasu. Ma ona świadczyć, iż od dwóch tysięcy lat jesteśmy jedną i
niezmienną owczarnią Chrystusową, ożywioną tym samym duchem wierności i
miłości.
Śpiewając prastare hymny kościelne
łączymy się w duchowej wspólnocie z dziesiątkami pokoleń męczenników,
wyznawców i ojców Kościoła, którzy w odległych wiekach i krajach mieli
na ustach słowa tych samych pieśni, które w ich duszach poruszały te
same uczucia co w naszych.
Pieśni religijne pełniły jeszcze jedną
ważną rolę, dziś lekceważoną, choć niesłusznie. W świecie, w którym
obrzędy przeprowadzane były po łacinie, zaś umiejętność czytania i
pisania była przywilejem elit, w formie pieśni wykładano ludowi prawdy
wiary, tak aby mogły być łatwo zapamiętane, zrozumiane i
rozpowszechniane. Miały za zadanie umacniać wiarę ludu, w sytuacji gdy
kapłan albo przybywa z daleka i jest rzadko dostępny, albo nie potrafi
się porozumieć z parafianami ze względu na różnice kulturowe, albo jest
po prostu cudzoziemcem i uniemożliwia mu to bariera językowa. Pieśń była
katechezą ubogich, która w zrozumiałej formie przekazywała głęboką
prawdę teologiczną. Dlatego często uderza nas archaiczny, prosty język i
nieskomplikowana melodia.
I tak przepiękna pieśń Chrystus zmartwychwstan jest
wyraża prawdę, że śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa daje nam nadzieję
na życie wieczne, w świecie wolnym od trosk i utrapień, w wiecznej
szczęśliwości. Prawda ta zapewne była bardziej dostępna w dawnych
epokach, gdy średnia długość życia wynosiła trzydzieści kilka lat, a
śmiertelne żniwo zbierały choroby, których leczenie wymaga dzisiaj dwóch
wizyt u lekarza i kilkudziesięciu złotych na zakup leków. Dziś ułudę
zbawienia nazbyt często daje nam dobrobyt i wzmożona konsumpcja. Zdajemy
się nie pamiętać o prawdach obecnych od wieków wśród chrześcijan. A
przecież prawdziwa nadzieja dla nas leży nie tu na ziemi, lecz pochodzi z
Niebios:
Bądźmy więc weseli,
Jak w niebie Anieli.
Czegośmy pożądali,
Tegośmy doczekali.
Alleluja!
Jak w niebie Anieli.
Czegośmy pożądali,
Tegośmy doczekali.
Alleluja!