Wielokrotnie pisaliśmy już o problemach, jakie napotkali
wolontariusze z Pomorza podczas kontaktów z funkcjonariuszami Policji.
Podczas czarnego protestu w Gdańsku i innych kontrmanifestacji nasi
wolontariusze byli stroną dyskryminowaną, odmawiano im należnej prawnie
pomocy w uzyskaniu miejsca oraz bezpieczeństwa, gdy atakowali i spychali
ich aborcjoniści. W Gdyni policjant bezprawnie rozwiązywał pikiety –
dopiero interwencja medialna i naciski z wielu stron sprawiły, że
zaniechano tego procederu.
Te problemy były o tyle dziwne, że Fundacja Pro-Prawo do Życia działa
zgodnie z prawem i w żaden sposób go nie przekracza, co wielokrotnie
udowodniliśmy w polskich sądach. Ponadto w większej części kraju możemy
liczyć na zrozumienie, pomoc i ochronę policji, która naprawdę solidnie
spełnia swoje obowiązki. Skąd więc takie szykany na Pomorzu?
Kiedy już wydawało się, że ostatnie interwencje odniosły pozytywny
skutek, na początku kwietnia do drzwi rumskich wolontariuszek
niespodziewanie zapukała Policja,
domagając się przesłuchania w sprawie jednej z listopadowych pikiet.
Dopiero po zdecydowanej odmowie dziewczyny, funkcjonariusze niechętnie
odpuścili, wypisując wezwanie na komisariat.
Dziennikarz gazety „Nasz Dziennik” w swoim wywiadzie zapytał
komendanta głównego Policji, Jarosława Szymczyka między innymi o
policyjne ingerencje na Pomorzu. Reakcję komendanta czytałam kilka razy,
nie mogąc uwierzyć w taką bezczelność. Zarzucił on niewiedzę i
nieznajomość procedur oraz stwierdził, że w domu wolontariuszek
policjanci pojawili się, bo tak było „szybko i sprawnie”. Być może,
szkoda jednak, że „zapomniano” poinformować Marię i Zuzannę o zamiarze
przybycia i próbowano przepytać je z zaskoczenia.
Równie bezczelne są tłumaczenia Jarosława Szymczyka w temacie skarg
ludzi na pikiety. Twierdzi on, że jest tych skarg sporo, jednak już
pobieżne przeszukanie aborcyjnych forów i stron wystarczy, by
stwierdzić, skąd bierze się ta „masa” zgłoszeń i kobiet z dziećmi,
zgorszonych wystawą. To zorganizowana feministyczna akcja, o czym
komendant jakby zapomniał, informując że forma przekazu Fundacji
Pro-Prawo do Życia jest drastyczna. Niechętnie przyznał, że odbiór może
być czysto subiektywny, dodając że muszą przecież rozpatrzeć, co się
wydarzyło.
Nie padło, a chętnie zadałabym komendantowi głównemu Policji pytanie,
dlaczego z równą zaciekłością nie są ścigani ci, którzy niszczą wystawy
„Wybierz Życie”. Wiele już razy wandale cięli plakaty, obklejali je,
zamazywali – winnych tradycyjnie brak. Sprawcy czują się na tyle
bezkarni, że często zwołują się na forach, jak zrobiła to feministka
Maria Amin, próbując zebrać grupę do zniszczenia krakowskiego bilbordu.
Wandalizm i permanentne niszczenie cudzej własności oraz nachodzenie
wolontariuszy nie są dla komendanta głównego Policji problemem.
Pokazywanie skutków aborcji podczas legalnych pikiet już tak.
Będziemy się dowiadywać, czy i w jaki sposób ukarano policjantów, którzy bezprawnie rozwiązywali listopadowe pikiety w Gdyni! O ustaleniach poinformujemy już niedługo.