Któż w
całej Polsce nie słyszał o Częstochowie, o kościele
oo. paulinów na Jasnej Górze i w nim pomieszczonym
cudownym obrazie Matki Boskiej Częstochowskiej? Któż,
przyciśniony zmartwieniem czy nieszczęściem, nie
westchnął zbolałą piersią ku Królowej Korony
Polskiej, wyobrażonej w świętym wizerunku Matuchny
Bożej Częstochowskiej? Któż przed jej świętym
wizerunkiem nie korzył się w pokorze ducha, szukając
ulgi w cierpieniu lub składając dzięki za doznane od
Opatrzności łaski? Na złocistą aureolę, która
opromieniła Strażnicę Jasnogórską, złożyły się
kwiaty uczucia miłości, jakim tętniły ku Niebieskiej
Pani serca wieków całych i pokoleń, jakiem krzepią
się po dziś dzień serca milionów.
Częstochowa leży wśród szeroko ciągnących się
równin, nad rzeką Wartą, mniejwięcej w połowie
odległości Warszawy od Krakowa. Już na kilkanaście
kilometrów widać szczyt wyniosłej wieży. Kościół i
klasztor jest zbudowany na wyniosłem wzgórzu. Stare
podanie mówi, że święty Wojciech udając się do
Prus, w celu nawracania tamtejszych mieszkańców na
wiarę chrześcijańską, zatrzymał się u stóp tego
wzgórza i przepowiedział, że to miejsce
"zajaśnieje łaskami Przenajświętszej
Dziewicy". I tak istotnie się stało, Matka
Najświętsza obrała sobie to miejsce, by z niego
błogosławić pobożnemu ludowi swojemu.
Komuż z nas nieznany jest z licznych
rozpowszechnionych wizerunków ów obraz Matki Boskiej
Częstochowskiej na ciemnym tle z cudownym łagodnością
przenajświętszym obliczem? O powstaniu obrazu niema
pewnych ścisłych wiadomości. Istnieje podanie, że
wymalował go św. Łukasz. O namalowaniu obrazu
Najświętszej Panny przez św. Łukasza piszą obszernie
różni ojcowie Kościoła. Zdaniem ich, 120 panien,
otaczających Najświętszą Pannę w Jerozolimie,
nalegało na św. Łukasza, by wymalował wizerunek
Najświętszej Bogarodzicy na stoliku cyprysowym. O
stoliku tym jest takie podanie: "Kiedy młodziuchny
Jezus z Matką Swoją i św. Józefem mieszkał w Nazaret
i zaprawiał się do pracy ciesielskiej przy św.
Józefie, sam zrobił ten stolik dla potrzeby domowej.
Skoro zaś umarł Jezus na krzyżu, Najświętsza Panna,
oddana za Matkę św. Janowi, udała się na pomieszkanie
dożywotnie do jego domu i z Nazaret zabrała ten ubogi
sprzęcik swój domowy, na którym obraz później był
wymalowany".
Fakty historyczne stwierdzają, że istotnie św.
Łukasz mógł być twórcą obrazu M. B.
Częstochowskiej. Po zburzeniu Jerozolimy przez długi
czas nie wiedziano, gdzie obraz się znajduje. Odszukała
go dopiero św. Helena, matka Konstantego Wielkiego,
która jako pobożna chrześcijanka udała się była
umyślnie do Jerozolimy dla odszukania tamże
świętości, pozostałych po Chrystusie. Odszukany obraz
przywiozła św. Helena do Konstantynopola, gdzie
Konstanty wybudował kościół pod imieniem Marii i tam
obraz Najświętszej Bogarodzicy umieścił.
Cudowny obraz dostał się później, jako łup
wojenny Karolowi Wielkiemu, królowi Franków. Później
darował go Karol jednemu z książąt szczepu
słowiańskiego, Leonowi Ruskiemu, który obraz
umieścił na zamku bełzkim na Rusi, gdzie przyozdobiony
drogimi klejnotami, umieszczony był w kaplicy zamkowej.
Obraz znajdował się przez 579 lat na zamku bełzkim
aż do chwili, gdy Ruś Czerwona, a z nią i zamek w
Bełzie przeszły pod panowanie Władysława, księcia
Opolskiego. Ciągłe jednak napaści na zamek ze strony
Tatarów zmusiły Władysława do przewiezienia cennej
relikwii do Opola, na Śląsku położonego.
Zaprzężono rumaki do wspaniałego rydwanu, na
którym złożono obraz Bogarodzicy, lecz konie z miejsca
ruszyć nie mogły. Władysław ks. Opolski zrozumiał,
że widocznie to znak Boży, prosił więc Boga w
modlitwie, by mu raczył we śnie objawić swą wolę.
Modlił się długo, aż sen go zmorzył. W czasie snu
objawiła mu się Matka Boska, oznajmiając, że pragnie,
aby jej obraz umieszczony został na Jasnej Górze.
Posłuszny woli Matki Bożej, przewiózł Władysław
obraz na Jasną Górę i w r. 1382 umieścił go
tymczasowo w kościele drewnianym pod wezwaniem
Najświętszej Panny. Następnie za poradą króla
Ludwika sprowadził na Jasną Górę zakonników św.
Pawła, zwanych paulinami, z klasztoru Nosztre na
Węgrzech i im polecił obraz mieć w szczególnej
opiece. Władysław, książę Opolski, jest też
fundatorem pierwszego kościoła i klasztoru na Jasnej
Górze.
Za czasów Jagiełły, w r. 1430, Husyci obrabowali
klasztor na Jasnej Górze. Wszelkie kosztowności
zrabowano, a obraz M. B. Częstochowskiej, zdarłszy go z
ołtarza, porozrywano na trzy części; jeden zaś z
bluźnierców dwa razy uderzył szablą w prawy policzek
Najświętszej Panny, po czym ślady są do dzisiejszych
czasów widoczne. Zaledwie to jednak uczynił, padł na
ziemię martwy. Gdy rabusie przestraszeni uciekli,
przybyli zakonnicy, by zabrać obraz sponiewierany i
uszkodzony. Jest legenda, że w miejscu, gdzie obraz
znaleziono, wytrysło źródło wody, którą pobożni
zakonnicy obraz obmyli. Nad tym źródłem wybudowano
kapliczkę, na której wyryty jest czterowiersz,
opisujący w streszczeniu dzieje św. obrazu.
"Lata trzysta w Jeruzalem, pięćset w
Carogrodzie
Słynęłam władzą wszelką na ziemi i wodzie.
Pięćset na Belzkim zamku byłam strażnikową
Piąte sto Jasna Góra czci mnie za Królową".
Słynęłam władzą wszelką na ziemi i wodzie.
Pięćset na Belzkim zamku byłam strażnikową
Piąte sto Jasna Góra czci mnie za Królową".
Zakonnicy zawieźli obraz do Krakowa, poruczając go
opiece króla Władysława Jagiełły, który obraz
rozkazał naprawić i odnowić, a na ozdobienie jego
ofiarował srebrne złocone promienie, drogimi kamieniami
sadzone. Obraz po dokonanym odnowieniu z wielką
uroczystością na Jasną Górę odprowadzony został.
Odtąd był on już przedmiotem najgłębszej czci tak
ludu pobożnego, jak i królów polskich, którzy w
każdej ważniejszej chwili odwiedzali Jasną Górę,
uciekając się do M. Boskiej Częstochowskiej o pomoc.
W roku 1620 kościół i klasztor obwarowano murami.
Najważniejsze chwile w dziejach Częstochowy nastąpiły
za panowania Jana Kazimierza w czasie najazdu Szwedów na
Polskę. Wróg zajął cały kraj. Jedynie twierdza
Jasnogórska stawiła Szwedom zacięty opór. W celu
zdobycia Częstochowy, podstąpił pod twierdzę dnia 18
listopada 1655 szwedzki generał Müller z 9-u tysiącami
wojsk i kilkunastu działami oblężniczymi i rozpoczął
regularne oblężenie. Przez sześć tygodni
przypuszczali Szwedzi zacięte szturmy. Przeor ówczesny
zakonu oo. paulinów, ks. Augustyn Kordecki, na czele
małej garstki 400 ludzi, z krzyżem w ręku, na murach
twierdzy, odpierał szturmy szwedzkie. Straszliwe było
oblężenie. Klasztor, ustawicznie ostrzeliwany z dział,
cudem mógł być tylko uratowany. W takich to chwilach
muzyka umieszczona na wieży kościoła grała pieśni
pobożne na cześć Maryi, co tym bardziej złościło
Szwedów, że "kurnika", jak nazwali klasztor,
zdobyć nie mogą. Wkońcu, dzięki waleczności i
wytrwałości obrońców Marii, Szwedzi odstąpili od
oblężenia w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia.
Pamiętne to oblężenie opisał sam Kordecki w dziele p.
t. "Gigantomachja", którego rękopis znajduje
się po dziś dzień w bibliotece klasztornej. Naród,
zagrzany przykładem bohaterskiej obrony Częstochowy,
wypędził Szwedów z Polski.
Obraz Matki B. Częstochowskiej został ukoronowany po
raz pierwszy w r. 1717 złotym koronami, ofiarowanymi
przez papieża Klemensa XI. Korony te jednak wraz z
sukienką zostały skradzione w r. 1909. Obecne złote
korony, brylantami wysadzane, ofiarował papież Pius X w
roku 1910. Powtórnej koronacji dokonał biskup
włocławski, ks. Stanisław Zdzitowiecki.
Ostatnimi czasy odnowiono obraz Matki Boskiej
Częstochowskiej. Odnowiciel obrazu, prof. Rutkowski
stwierdził, że drzewo, na którym obraz jest
namalowany, jest istotnie cyprysowe, co zgadza się z
podaniem.
(Przewodnik Katolicki r. 1930.)
Rok Boży w liturgii i
tradycji Kościoła świętego - Katowice 1931r.