Widząc dziki pęd młodzieży do coraz nowszych modeli smartfonów stwierdzam, że kreatorzy NWO będą mieli ułatwione zadanie.
Stare
zgredy jak ja, którym smartfony nie wywołują mrowienia w okolicach
intymnych, będą walczyć do ostatniej kropli krwi, aby nie dać się
zaczipować smarfonem… bo widzę, że w tym kierunku to idzie…
Swego
czasu dużo mówiło się o „znamieniu bestii”, czipowaniu ludzi itd itp.
Wywoływały te hiobowe wieści dosyć przerażające wizje siłowego
czipowania, przemocy z tym związanej itp.
Nie tak to pójdzie…
To
ma być tak, że ludzie wprost będą pragnąć czipów, a to przez
„bezpieczeństwo”, a to przez zwykłą wygodę, lub bardziej lenistwo, czy
cywilizacyjny pęd do wygodnictwa…
Bo
oto Ministerstwo Cyfryzacji ogłasza, że uruchamia system mID, w tym
mobilny dowód osobisty dostępny w smartfonie… Czyli będzie można nie
mieć przy sobie dokumentów, tylko wystarczy mieć swój „zabijacz czasu”
czyli smartfon.
Od
11 maja w trzech miastach, czyli w Koszalinie, Łodzi i Ełku rusza
testowy pilotaż gdzie zdigitalizowane zostaną takie dokumenty, jak:
dowód osobisty, pakiet podstawowych dokumentów dla kierowców (dowód
rejestracyjny, ubezpieczenie, prawo jazdy), kartę studenta i legitymację
uczniowską.
Jestem
przekonany, że młode pokolenie pójdzie w to jak w dym… przecież już
niemal wszystko mogą załatwić swoim smartfonem pykając leciutko swoim
paluszkiem nawet wtedy, kiedy korzystają z miejskiego pisuaru.
Tym
bardziej, że docelowo w swoim smartfonie będą mieli takie cuda jak:
płatności podatkowe, e-policję, realizowanie recept, zakupy on-line,
potwierdzenie wieku, usługi pocztowe, kartę parkingowa, e-ZUS, rejestr
obecności dzieci w szkole, autoryzację tożsamości w eJob, bilet
komunikacji miejskiej, usługi zdrowotne i wszelkiego rodzaju karnety…
Nie ma jak to się wypatroszyć doszczętnie…
Dodam,
że tyle informacji o jednostce człowieczej w jednym, małym, płaskim
pudełeczku, który ma aktywny (nawet po wyłączeniu) GPS jest czystym
szaleństwem.
Facet,
który skorzysta z całego pakietu takiego „dobrodziejstwa” musi mieć
nieźle zryty beret… jestem przekonany, że przeciętny macher internetowy
stojąc obok takiego delikwenta może sciągnać niemal wszystko.
Oczywiście
Ministerstwo będzie zapewniać, że poziom zabezpieczeń zdigitalizowanych
dokumentów będzie coraz lepszy, a wręcz doskonały, ale jak często się
zdarza i branża hakerska rozwija się równolegle. W zasadzie według
mojego uznania są to światy równoległe, które są dwoma stronami tego
samego medalu.
No i co… nie trzeba czipa wszczepiać pod skórę, przeżywać traumę w związku z wbiciem trochę grubszej igły, coby go tam zainstalować… przecież czasem nawet chłopy mdleją na widok zwykłej igły… co dopiero takiej niestandardowej…
Ale smartfona to każdy weźmie… zerknie na fejsbuka, zerknie na tweetera, zerknie na istagrama, zapłaci za kawę w Wild Bean Kafe, kupi fajki, weźmie kredyt siedząc na ławce w parku… no bo wicie, rozumicie, kto nie ma cashu, to bierze kredyt, bo przecież według przekazu telewizyjnego tylko naiwniak i dziad pospolity, patentowany nie bierze kredytów. A jak se swoje raty skumulujesz w jednym banku to masz dużo lżej, he he he:))…to też przekaz telewizyjny.
Ale przejdźmy dalej…
Minister rozwoju i niedorozwoju niejaki Morawiecki ma „obżydzenie” do gotówki.
On
zrobi wszystko, aby gotówki było jak najmniej, bo ma do wykonania
„miszyn impasiboł”, czyli wszystkie diengi społeczeństwa przewalić przez
banki komercyjne, z odpowiednią marżą oczywiście.
Przecież
nie na darmo porzucił banksterskie dolary na rzecz rządowych orzechów
(już to kiedyś wspomniałem). Wystarczy poczytać Program rozwoju obrotu
bezgotówkowego w Polsce na lata 2014 – 2020 (pod linkiem, kliknij).
No
dobra… smartfony, bezgotówkowe transakcje, ale przecież pykaniem w
smartfon nie spowodujemy, że gotówka na konto wpłynie. Przecież wszyscy
wiemy, że z pustego i Salomon nie naleje, a z pełnego każdy nawet pan
Morawiecki.
Oczywiście
to następny etap, aby zagonić ludzi do niewolniczej pracy w
korporacjach, które to pewnie według takich tuzów jak ten powyżej są
szczytem rozwoju.
Niewolnik
w korporacji ma nie myśleć za dużo, ma nie mieć czasu na głupoty… ma
mieć wypełniony czas na maksa, aby po pracy pykał sobie do woli
smartfonem płacąc za żarcie z Biedronki.
Ale przejdźmy dalej…
Pojawiają
się głosy, że jest alternatywa, czyli posługiwanie się kryptowalutami.
Jest to temat dla mnie świeży i tak w zasadzie przedstawię mój punkt
widzenia. Wszelkie komentarze pod tekstem uzupełniające dotyczące
kryptowalut mile widziane…
Bitcoin,
bo to w zasadzie chyba najbardziej znana kryptowaluta jest przez
niektórych uznana za alternatywne dobrodziejstwo, które w razie krachu
pomoże zbolałej ludzkości pozbierać się do kupy.
Jest ponad 300 kryptowalut, obracanych na tzw kryptogiełdach. Nie będę ich wymieniał, bo nie oto chodzi.
Czyli
mamy finanse oficjalne, banksterskie, dmuchane i kreowane z powietrza i
finanse krypto, czyli też dmuchane i kreowane i też z powietrza
zapisane w elektronicznych plikach, które „właściciel” może ze swojego
portfela zapisanego w chmurze wyłuskać i zapłacić choćby za kubeł
czikenów w KFC.
Nikt
nie wie, kto wymyślił bitcoina, społeczność posługująca się bitcoinem
uważa, że pod tym pseudonimem kryje się grupa naukowców, matematyków i
kryptografów. Były doniesienia, że ojcem bitcoina jest australijski
biznesmen Craig Wright, który sugerował, że to on jest twórcą
kryptowaluty bitcoin, czyli tajemniczym Satoshi Nakamotą, ale nie jest
to do końca pewne.
Tak w zasadzie każdy może sobie stworzyć własną kryptowalutę. Polski odpowiednik nazywa się polcoin.
W
zasadzie nic by nie stało na przeszkodzie, abym sobie sam też stworzył
własną kryptowalutę np trybcoin. Gdybym był kryptologiem, biegłym
informatykiem byłaby szansa, ale czy wtedy byłbym całkiem incognito?
Czy byłbym niewidzialny przez oficjalny system banksterski?
Raczej nie wierzę…
To światy równoległe… teraz pytanie.
Czy
w przypadku, kiedy oficjalny system banksterski rypie oficjalnie i w
biały dzień zwykłego zjadacza chleba, to czy anonimowy system
obsługujący kryptowaluty jest bardziej godny zaufania?
Tym bardziej, że nie ma oficjalnych danych co do obsługujących.
Oczywiście
ktoś powie, dlatego jest pewny, bo oficjalny, banksterski rypie w biały
dzień i trzeba zejść do podziemia. Koło się zamyka, ale czy nie lepiej i
prościej byłoby wyrypać zjadacza chleba kasując w odpowiednim momencie
bez śladu w sieci 21 milionów bitcoinów (bo taka jest stała i niezmienna
ich liczba) zostawiając zjadaczy chleba nawet bez przysłowiowych gaci
na rzyci?
Oczywiście
jest cień nadziei, że konkurencja w kryptowalutach jest duża i jest
opcja, że każda będzie konkurować i walczyć o zaufanie klienta, ale jest
szansa, że ktoś może się połakomić na rozbicie całego banku.
To jest moja autonomiczna ocena…
W tym tekście nie będę udowadniał, że kryptowaluta jest alternatywą i że jest perfekcyjna.
W
tym tekście chce sprowokować dyskusję, w której ktoś, kto się super zna
na kryptowalutach przekona mnie, że faktycznie jest alternatywą dla
banksterskiego złodziejstwa…
Trybeus z trybeus.neon24.pl