Jeden
z najbardziej obrzydliwych, krwawych i terrorystycznych ruchów w
historii Francji nadal pozostaje upamiętniony w nazwach ulic w wielu
polskich miastach. Taka sytuacja ma miejsce na przykład w królewskim
Krakowie, gdzie – co symptomatyczne – ulica Komuny Paryskiej krzyżuje
się z ulicą… Profesora Geremka.
Kiedy
w 1870 roku Francja przegrała wojnę z Prusami, a tryumfujące wojska
niemieckie otoczyły Paryż szczelnym pierścieniem, w stolicy zapanował
chaos. Wraz z pogarszającą się sytuacją postępowała radykalizacja
nastrojów w mieście. Posępny i krwawy duch rewolucji francuskiej wkradł
się w serca Paryżan. Powstała po upadku Cesarstwa Napoleona III
republika była zbyt słaba, aby zapewnić minimum ładu wewnętrznego.
Przejęcie władzy przez najradykalniejsze stronnictwa było więc jedynie
kwestią czasu. Kiedy na paryskim Ratuszu zawisł czerwony sztandar,
władze powstałej w 1871 roku miejskiej Komuny mogły przystąpić do
realizacji swego radykalnie lewicowego programu. U jego podstaw
odnajdujemy – co nie jest żadnym zaskoczeniem – zaciekłą nienawiść do
Kościoła i katolickiego duchowieństwa.
„Ząb
za ząb – wyrzekła Komuna. A gdybyśmy przypomnieli sobie o Galileuszu i
Janie Husie, a gdybyśmy przyłożyli do ust waszych flakoniki Medyceuszów,
a gdybyśmy wbili w wasze plecy sztylet Lukrecji Borgii? Ząb za ząb!
Setkami powybijaliście je nam podczas Nocy św. Bartłomieja. Oko za oko!
Wieki już temu, jak nas oślepiono. A nie mówcie nam o Bogu. Ten strach
na wróble już nas więcej nie pożera. Od dawna już, od dawna służy on
jako pretekst do rabunków i mordu!” – można było przeczytać w jednym z
lewicowych pism wydawanych w Paryżu.
Ale
komunardzi nie byli bynajmniej nieskorymi do czynu egzaltowanymi
literatami. Przeciwnie – ochoczo rozpalili w mieście antykatolicki szał,
wskutek którego codziennym rytuałem zrewoltowanego tłumu stały się
profanacje kościołów. Zamykanie świątyń oraz przeznaczanie ich na użytek
głoszących ateistyczne hasła klubów politycznych z pewnością wywołało
radość na obliczu księcia ciemności…
Z
przebogatej palety działalności komunardów – trwającej od 18 marca do
28 maja 1871 roku -wspomnieć warto rabunek paryskiego kościoła Matki
Boskiej Zwycięskiej. Samo ograbienie świątyni nie zaspokoiło jednak
bluźnierczego pożądania żołnierzy Komuny. Tzw. gwardia narodowa
poprzebierana w szaty liturgiczne urządziła także obelżywą „procesję”.
Mury świątyni stały się też świadkami licznych lubieżności, których
dopuścili się żołdacy z lokalnymi córami Koryntu.
Krwawa
ręka czerwonego zrywu usunęła religię z paryskich szkół. Pod jej
bezwzględnymi ciosami padały figurki i wizerunki Jezusa Chrystusa i
Najświętszej Maryi Panny. Męczeńską śmierć z rąk komunardów poniosło
wielu duchownych – na czele z arcybiskupem Paryża, Georgem Darboy,
którego zwłoki ograbiono z atrybutu biskupiej władzy.
Warto
też wspomnieć o polskim akcencie paryskiej komuny. Jedną z jej legend
pozostaje wciąż generał Jarosław Dąbrowski, którego imieniem nazwano
jednostkę polskich komunistów walczących w Hiszpanii przeciwko gen.
Francisco Franco.
Antykatolicka
obsesja pomieszana z szatańską niemal nienawiścią od czasów rewolucji
francuskiej na stałe zagościła nad Sekwaną. Wydarzenia z 1871 roku
utrwaliły jej obecność. Dla wszelkiej maści antyklerykałów Komuna
Paryska wciąż stanowi przecież źródło inspiracji, do której „odwagi i
zapału” wzdychają z tęsknotą. Z pewnością niemałą grupę pośród nich
stanowią nadwiślańscy koryfeusze najsłuszniejszego z ustrojów. Nie dziwi
więc słabość do francuskich klimatów wielu polskich działaczy
komunistycznych, zwłaszcza tych, których nazwiska poprzedzały tytuły
naukowe. Nie była to miłość bez wzajemności - towarzysze francuscy
popijając markowe wino na Lazurowym Wybrzeżu z lubością mówili o swej
fascynacji proletariackim ruchem. Czy można odnaleźć lepszą ilustrację
tych powiązań niż skrzyżowanie krakowskich ulic Komuny Paryskiej i
Profesora Geremka?
Komuna
Paryska, określana przez swoich apologetów mianem „ostatniej
romantycznej rewolucji”, stanowiła wściekle ateistyczną próbę
urzeczywistnienia lewicowych idei - budowy „Nowej Francji” na
zakrwawionych gruzach świata, który nie przystawał do utopijnych
wyobrażeń zawodowych wrogów Pana Boga. Najwyższy czas, aby zakończyć
honorowanie tej rzezi!
Łukasz Karpiel