Turgiele Wielkie, 1944 r., po Rezurekcji, na czele kompanii szturmowej
5. Brygady „Szczerbca” kpt. Romuald Rajs „Bury” Zdjęcie: ARCH. R. RAJSA/
Jak co roku, znów odzywają się głosy potomków utrwalaczy władzy ludowej i sierot po:
– Anatolu Fejginie,
– Stefanie Michniku,
– Józefie Różańskim, kacie rotmistrza Witolda Pileckiego,
– krwawej Lunie Brystygierowej, która osobiście katowała zatrzymanych i miała własne wyrafinowane metody znęcania się nad nimi,
– Solomonie Morelu,
– Józefie Światło,
– Helenie Wolińskiej-Brus(
prawdziwe nazwisko Felicja (Fajga Mindla) Danielak), która
usankcjonowała bezprawne aresztowanie szefa „Kedywu” Armii Krajowej gen.
Augusta Emila Fieldorfa „Nila”.
W konsekwencji doprowadziło to do
śledztwa, skazania i zamordowania jednego z największych bohaterów
Polskiego Państwa Podziemnego (dowody winy spreparowano). O tym potworze
w ludzkiej skórze, nakręcono antypolski paszkwil pt. Ida, nagrodzony
Oskarem przez ,,Amerykańską’’ Akademię Filmową. Przekaz obrazu, reżysera
Pawła Pawlikowskiego, jest czytelny – Polska nie była okupowana, Niemcy
nie byli sprawcami zagłady Polaków i Żydów, mordowali Polacy, którzy
nie byli ofiarami tylko katami. I tak z całej martyrologii narodu
polskiego wydzielono na użytek świadomości światowej modny, zapewniający
sukces, temat żydowski, w którym można było bezkarnie ukazać Polaków-
katolików jako hipokrytów, morderców i katów.
Takich ludzi, potomków i sierot po
czerwonych katach narodu polskiego wciąż jest dużo wśród nas. Przez całe
dziesięciolecia próbowano zamilczeć niezwykłe bohaterstwo żołnierzy
polskich, którzy nigdy nie ugięli kolan przed zbrodniczymi oprawcami,
zainstalowanymi w Polsce po 1944 roku, przy pomocy sowieckich czołgów,
NKWD i Smiersza Iwana Sierowa. Kolejna faza to niewybredne ataki,
obrzydzanie, oczernianie i szarganie opinii żołnierzy podziemia
niepodległościowego, nazywanie ich pospolitymi bandytami i
kryminalistami, znieważanie ich dobrego imienia. Mimo usilnych starań,
wszystkie te zabiegi spaliły na panewce, ponieważ Polacy nie ulegli
wszechobecnej propagandzie. Czcimy swoich Bohaterów zawsze bez względu
na próby dezawuowania ich niezaprzeczalnych zasług przez rozmaite
środowiska od lewa do prawa. My Polacy, naród mądry i dumny, wiemy, kim
byli ludzie, którym oddajemy cześć. Nie zmienią tego słowa elbląskiego
radnego :
,,Widzi pan, kogo ci prawicowcy i
pisowcy czczą 1 marca, pod tym pomnikiem przy szkole muzycznej?
Rzekomych, jak ich nazywają żołnierzy niezłomnych, a to nie byli żadni
niezłomni żołnierze, tylko pospolici bandyci i kryminaliści proszę
pana.’’
Nie zmieni naszej determinacji powrót do
ubeckiej retoryki i pomniejszanie zasług czy wręcz nazywanie
kryminalistami kolejnych żołnierzy niezłomnych, poczynając od majora
Zygmunta Szendzielorza – Łupaszki, poprzez majora Józefa Kurasia –
Ognia, po kapitana Romualda Rajsa – ,,Burego’’. Wystarczy trochę
wysiłku, przestudiowanie kilku źródeł, by obnażyć bezczelne i cyniczne
kłamstwa.
Łatwo można ukazać manipulacje, czytając
dwa teksty dotyczące Józefa Kurasia Ognia. Jeden z nich to paszkwil,
bezkrytyczna propaganda, której pierwszą ofiarą jest prawda historyczna,
zatytułowany ,, Ogień” wzorem dla polskiej armii? J. Engelgarda. W
drugim, poddano konfrontacji fakty historyczne z oszczerstwami,
przedstawiając rozciągnięty w czasie proces hańbienia dobrego imienia
tego dzielnego żołnierza : Od pułkownika UB do Jacka Kuronia… rozważania
o pamięci – część 1/2 Grzegorza Wąsowskiego.
Atak na Łupaszkę i Ognia już mamy za
sobą, dziś przyszła kolej na Burego. Przykre, że uczestniczy w tym
również Pan Prezydent. Kilka dni temu Narodowa Hajnówka zapowiedziała na
27 lutego br. I Hajnowski Marsz Żołnierzy Wyklętych. Kancelaria
Prezydenta objęła przedsięwzięcie patronatem do momentu, kiedy okazało
się, że na plakacie zapowiadającym to wydarzenie, umieszczono kapitana
Romualda Rajsa ,, Burego” i kiedy wszczęto protesty. Partia Razem, pani
A. Romaszewska – Guzy, pan C.Gmyz, pan P. Gursztyn, pan T. Sulima
rozpoczęli kampanię oszczerstw przeciwko kapitanowi Buremu i jego
żołnierzom. Urzędnicy Kancelarii nie zapoznając się z faktami wydali ,,
wyrok” skazujący tego bohatera na potępienie. Ośmiela to kolejnych
pseudo historyków, pozwalając na zaciemnianie, zakłamywanie i
relatywizację faktów dotyczących kapitana Romualda Rajsa – Burego.
Przykładem takiego działania są
rozważania Konrada Rękasa, wiceszefa lewackiej partii Zmiana, w artykule
,,Dyskusja, której być nie powinno”. Znajdujemy tam m. in. takie oto
słowa :
,,Temat czczenia i honorowania osoby
odpowiedzialnej za takie czyny nie powinien w ogóle istnieć – no ale
istnieje i jest niestety podtrzymywany. Skoro więc nie działa
oczywistość – należy odwołać się do argumentów logicznych”.
Broniąc swoich twierdzeń K. Rękas używa dość pokrętnej argumentacji:
,,w zakresie interesów narodowych
obowiązuje egoizm i nierównowaga, a więc sami robimy to, czego innym
sobie robić nie pozwalamy. Rozumiejąc to musimy jednak mieć świadomość
argumentów, jakimi się posługujemy, zwłaszcza ich współczesnej wagi i
użyteczności. Rozgrzeszając mordowanie białoruskich furmanów odbieramy
sobie prawo do jednoznacznego potępienia np. zbrodni UPA (czy NKWD lub
Niemców), za to dajemy broń do ręki obrońcom zbrodniarzy posługującym
słyszanym i teraz na Podlasiu leitmoitivem „takie były czasy…, trzeba
zrozumieć kontekst…, wszyscy mieli krew na rękach…”. Obrona Rajsa
przyznaje poniekąd rację usprawiedliwiającym zbrodnie UPA – i żadne
wygibasy tego nie zmienią.’’
I dalej :
,,Inna rzecz, że na szczęście sprawa
Rajsa, choć komponuje się w całość z kultem tzw. „żołnierzy
wyklętych/niezłomnych” – jak całość tego zjawiska jest na szczęście
raczej płytka i jednak nie do końca konsekwentna. Zwłaszcza kilka lat
temu bowiem w środowiskach ulegających tym tendencjom wahała się szala.
Atencja do ŻW łatwo mogła zakończyć się ostatecznym uznaniem
„jednolitofrontowego podejścia” do walki z komuną, a więc zaproszenia do
wspólnego panteonu także np. upowców.’’
Wymowa tego tekstu jest jednoznaczna.
Żołnierzy podziemia niepodległościowego zrównuje się z bandytami
mordującymi Polaków. Dokonano haniebnej wolty, próbując usprawiedliwiać
ludobójstwo UPA na narodzie polskim. Niestety, łatwo można tu dostrzec
związek z twórczością Grzegorza Motyki ( wł. Hryćko Motyka ). W jego
książkach aż roi się od takich kłamliwych i oszczerczych zarzutów pod
adresem żołnierzy Armii Krajowej, WiN i NSZ o współpracę i udział we
wspólnych akcjach bojowych przeciwko komunistom razem z sotniami UPA.
Wiarygodność G. Motyki jako historyka wielokrotnie obnażył w swoich
publikacjach prof. E. Prus. Wyznacza ją również opinia czytelników Głosu
Emigracji i Kwartalnika Kresowego :
,,Dr Grzegorz Motyka w swoich książkach i
kilku rozprawach ’’ historycznych ’’ nie zna lub często nie liczy się z
faktami historycznymi, nagina je do potrzeb swoich teorii, przemilcza
niewygodne mu fakty historyczne, bezkrytycznie daje wiarę propagandzie
nacjonalistów ukraińskich i przyjmuje je za fakty, demonstruje duże luki
w posiadanych wiadomościach z zakresu interesującej go tematyki i
chociaż pisze o stosunkach polsko – ukraińskich nie zna ani języka
ukraińskiego, ani dialektu galicyjskiego, co zamyka mu drogę do wielu
źródeł’’.
Wobec powyższych faktów tekst K. Rękasa
jawi się jako powielanie ubeckiej propagandy, w której polscy
bohaterowie to bandyci i kryminaliści. Jest w nim jednak coś bardziej
niepokojącego – to stawianie w jednym szeregu żołnierza polskiego z
banderowskim ludobójcą. Naprawdę nie ma różnicy między walką o wolność i
niepodległość kraju, a bestialskim mordowaniem bezbronnej ludności
polskiej na Kresach przez ukraińskich herojów spod znaku tryzuba?
Te niezaprzeczalne zbrodnie na narodzie
polskim nigdy nie doczekały się określenia mianem ludobójstwa. Podobnie
stało się ze zbrodnią ludobójstwa, dokonaną na ponad stu tysiącach
Polaków w latach 1939-1945, w Wilnie i okręgu Wileńskim, którego
dopuścili się litewscy szaulisi, sojusznicy nazistowskich Niemiec.
Szczegółowo opisuje je, w swojej bogato udokumentowanej książce, prof.
Jacek Wilczur, najmłodszy żołnierz zgrupowania majora Jana Piwnika –
Ponurego. O tej i innych zbrodniach ludobójstwa dokonanych na Naszym
Narodzie przez Litwinów, Ukraińców i Białorusinów od 26 lat nie wolno w
naszym kraju nawet wspominać, w imię jakichś partykularnych celów
partyjnych wszystkich decydentów III RP.
Tymczasem ludobójstwem nazywa się działalność niepodległościową kapitana Romualda Rajsa – Burego.
Czyż to nie chichot historii?
Z kolei Aleksander Majewski publicysta
portalu wpolityce.pl, w artykule pt. ,,Upamiętnianie „Burego” szkodzi
kultowi Żołnierzy Wyklętych. Nie można zaprzeczać faktom i
usprawiedliwiać zbrodni” zamieszcza kłamstwa o rzekomej zbrodni na
cywilach, jakiej miał dokonać Bury. Pan Majewski zapomniał dodać, że ci
,,cywile” byli uzbrojeni po zęby przez sowieckie NKWD i Smiersz. A.
Majewski korzysta z narracji kłamstwa tworzonej w Wydziale Propagandy
Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego i dokumentów tam spreparowanych.
Powołuje się też na Instytut Pamięci Narodowej, ten sam, którego
białostocki oddział, tworząc profil kapitana Burego, dobrał celowo
sfałszowane fakty i przedstawił go jako zbrodniarza. Inny oddział IPN,
rzeszowski, wspólnie z rzeszowskim oddziałem tzw. ,,Głównej Komisji ds.
badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, wydały kapturowy werdykt,
bez czekania na jakikolwiek wyrok w tej sprawie sądu Rzeczypospolitej,
na Operację Wisła i WSZYSTKICH jej uczestników jako zbrodniarzy
przeciwko ludzkości, których zbrodnie nie ulegają przedawnieniu. A
przecież stanęli oni do walki z bandami ukraińskich nacjonalistów
dokonujących od lat na Kresach Rzeczypospolitej i na Podkarpaciu
masowych zbrodni ludobójstwa, którzy chcieli oderwać te tereny od Polski
na rzecz sowieckiej Ukrainy.
Według tych dwóch rzeszowskich
instytucji państwa polskiego, obsadzonych w większości przez potomków
ukraińskich szowinistów jest to zbrodnią przeciwko ludzkości nie
podlegającą przedawnieniu. Na nic zdały się protesty wszystkich
patriotycznych środowisk w Polsce przeciwko takim samowolnym decyzjom.
Są one obowiązujące. Upada więc teza A. Majewskiego, że IPN nie prowadzi
polityki wrogiej żołnierzom wyklętym, skoro uznał wszystkich tych,
którzy na Podkarpaciu walczyli z OUN-UPA i niedobitkami SS-Galizien za
zbrodniarzy wojennych.
Na koniec A. Majewski stwierdza, że
podtrzymywanie i czczenie pamięci kapitana Romualda Rajsa –Burego
szkodzi stosunkom polsko – białoruskim. Opinia ta okazała się zupełnie
nietrafiona w świetle słów Weroniki Sebastianowicz – pani kapitan Armii
Krajowej i szefowej Związku Żołnierzy Armii Krajowej na Białorusi,
wypowiedzianych 25 lutego 2016r. w Sejmie Rzeczypospolitej Polskiej.
Jako przedstawicielka tej ważnej dla Polaków organizacji, mieszkająca na
,,Kresach Rzeczypospolitej, chwilowo pod okupacją białoruską”,
stwierdza autorytatywnie, że żołnierzy AK nadal określa się tam mianem
polskich, pospolitych bandytów, kryminalistów i zaplutych karłów
reakcji. Świadectwo naocznego świadka koreluje z wypowiedzią prezydenta
Białorusi Aleksandra Łukaszenki o sowieckiej agresji na Polskę 17
września 1939 roku. Udzielając wywiadu rosyjskiej agencji Regnum, 17
września 2009r., powiedział:
„17 września 1939 roku rozpoczął
się wyzwolicielski pochód Armii Czerwonej, celem którego była ochrona
narodów białoruskiego i ukraińskiego – pozostawionych na pastwę losu na
terytorium Polski. Inwazja ZSRR na Polskę w czasie, gdy ta walczyła z
Niemcami, nie tylko zwiększyła bezpieczeństwo ZSRR ale i stała się
ważnym wkładem w walkę przeciw faszystowskiej agresji. W wyniku
wojskowej operacji doszło do zjednoczenia, sztucznie podzielonego,
białoruskiego narodu, co jest aktem sprawiedliwości dziejowej. – Na
wyzwolonych ziemiach zostały stworzone warunki do budowania nowego
życia”.
Czy postawa A. Majewskiego, oględnie
mówiąc, nie jest zbyt asekuracyjna? Z powyższych bowiem przykładów jasno
wynika, że ani Białorusini, ani ich prezydent nie zabiegają o
dobrosąsiedzkie stosunki z Polską. Dlaczego więc A. Majewskiemu tak na
tym zależy?
Przejdźmy wreszcie do faktów dotyczących
życia i działalności kpt. Rajsa Burego. Wbrew kanonom oficjalnej
historiografii PRL, ludzie tacy jak Bury, niezależnie od popełnianych
błędów i nietrafnych, czasem tragicznych decyzji, walczyli o
niepodległość i suwerenność Polski. Ponieśli przy tym najwyższe ofiary.
Większość z nich zginęła w walce z bronią w ręku lub zamordowana w
więzieniach na mocy wyroków sądów ówczesnego komunistycznego państwa.
Romuald Rajs urodził się w 1913 r. w
Jabłonce pow. Brzozów, w wielodzietnej rodzinie, wcześnie osierocony
przez ojca, bardzo wcześnie musiał o własnych siłach borykać się z
losem. W 1933 r. ukończył z wyróżnieniem podoficerską szkołę dla
małoletnich i pozostał w wojsku jako podoficer zawodowy. Uzyskał z
dobrymi notami wykształcenie na poziomie 6 klas gimnazjalnych.
Zasłynął w późniejszym okresie jako
autor piosenek partyzanckich (jego autorstwa była dość popularna w
oddziałach wileńskich piosenka „Partyzantem być to dzika rozkosz”).
Związany był z Wilnem, gdzie służył w 85 pp, 13 p.uł. oraz przy
dowództwie 19 DP. W wojnie obronnej 1939 r. zetknął się z „problemem
białoruskim” – napadami „skomunizowanego” białoruskiego chłopstwa na
żołnierzy i mniejsze pododdziały WP, osadników wojskowych oraz cywilnych
polskich uchodźców, zwłaszcza wywodzących się z warstw oświeconych.
Od początku okupacji „Bury” zaangażowany
był w działalność konspiracyjną na terenie Wilna. Od września 1943 r.
służył w oddziale partyzanckim por. Gracjana Fróga „Szczerbca”,
późniejszej 3 Wileńskiej Brygadzie AK, gdzie dowodził 1 kompanią
szturmową. Odgrywał dominującą rolę w najbardziej dramatycznych
momentach historii tej jednostki bojowej. Był również „Bury” autorem i
współautorem najbardziej spektakularnych sukcesów bojowych 3 Brygady
Okręgu Wileńskiego (Worniany, Turgiele, Mikuliszki, Rudomino, Nowe
Troki, Pawłowo, Murowana Oszmianka, Jaszuny, operacja „Ostra Brama”). Za
wybitną odwagę w tych działaniach odznaczono go Krzyżem Walecznych i
Krzyżem Virtuti Militari V klasy (w 1945 r. otrzymał także Srebrny Krzyż
Zasługi z Mieczami).
Po lipcu 1944 r. (czyli po tzw.
„wyzwoleniu”) część ludności białoruskiej zamieszkującej
południowo-wschodnią Białostocczyznę popierając władze komunistyczne
kierowała się nie tyle lojalnością do „polskiego” rządu komunistycznego,
ile raczej „sowieckim patriotyzmem” i rusofilstwem przejawiającym się
m.in. w podejmowaniu współpracy z NKWD. Część mężczyzn ze spalonych
wiosek była też uzbrojona (nie wiadomo, czy dostała broń z UBP, NKWD,
czy też „zorganizowała” ją sobie we własnym zakresie – np. dla
samoobrony lub w celach rabunkowych). Można jednak sądzić, że broń
otrzymali bezpośrednio od Rosjan i posiadali ją za zgodą władz. W owym
czasie każdemu, kto nie był na usługach władz komunistycznych, za
posiadanie broni groziła kara śmierci. Nikt nie analizował dotychczas
prawnego statusu tych nieformalnych zbrojnych gremiów, wydaje się
jednak, iż można porównywać je właśnie do „czerwonej milicji” z czasów
pierwszej okupacji sowieckiej lub do powstałej później ORMO.
W październiku 1944 r. Bury przedostał
się do Białegostoku, gdzie wstąpił do LWP pod fałszywym nazwiskiem Jerzy
Góral. Od stycznia 1945 r. dowodził plutonem w Batalionie Ochrony Lasów
Państwowych w Hajnówce. W maju 1945 r. zdezerterował z całym oddziałem i
przyłączył się do mjr. Zygmunta Szendzielarza ps. „Łupaszka”, który
odtwarzał V Wileńską Brygadę AK i został dowódcą 2. szwadronu brygady,
którego trzonem był uprowadzony pluton. Po rozwiązaniu AK brygada nie
podporządkowała się temu rozkazowi. Kilka miesięcy później mjr
Szendzielarz rozkazał rozwiązać V Wileńską Brygadę AK. Rajs postanowił
walczyć dalej.
Wraz z oddziałem podporządkował się
komendantowi Okręgu III Białystok Narodowego Zjednoczenia Wojskowego,
mjr. Janowi Szklarkowi ps. „Kotwicz” i objął funkcję szefa Pogotowia
Akcji Specjalnej (PAS), oddziału liczącego od 100 do 180 żołnierzy.
Jest 1945 rok, AK rozwiązuje oddziały,
nie ma komu bronić ludności polskiej, gdy wkracza administracja
sowiecka, KBW, NKWD, które pacyfikują wioski, polskie, katolickie. Część
mieszkańców tych rejonów, będąca wrogo nastawiona do sprawy polskiej,
otwarcie domagała się przyłączenia Białostocczyzny do ZSRR. Od 1944r.
istniało realne zagrożenie, iż Sowiety przyłączą województwo
Białostockie do ZSRR. Po 17 września 1945 r. Białorusini wspólnie z
Żydami – dopuścili się czynnych wystąpień przeciw Wojsku Polskiemu,
organom władzy państwowej i polskiej ludności cywilnej. KPZB i sowieccy
dywersanci tworzyli grupy dywersyjne i partyzanckie do zbrojnej rebelii.
Zawiązywano komitety rewolucyjne i milicję. Dokonywano samosądów i
czystek na ludności polskiej.
Okazja dla Białorusinów była wyśmienita –
bowiem okres anarchii trwał aż do chwili, kiedy organa administracji
sowieckiej i NKWD wypełniły swoistą lukę spowodowaną rozpadem
administracji polskiej. Charakterystyczną cechą tego okresu zwanego
przez Białorusinów „dniami swobody” – była powszechność występowania
bandyckich ekscesów: „Do napadów, mordów i grabieży dochodziło
praktycznie we wszystkich zakątkach północno-wschodniej Polski.”
Symbolem tamtego okresu jest Mały Katyń
pod Kobryniem – mord na polskich oficerach dokonany wspólnie przez
sowieckich żołnierzy i Białorusinów: „Ci z jeńców, którzy choć ranni,
ale przeżyli egzekucję, zostali dobici łopatami przez chłopstwo, a ich
zwłoki odarto z odzieży. Według relacji świadków, w 1994 roku zmarł
ostatni sprawca tej zbrodni – do końca życia zakładał na święta polskie
„oficerki”. I tak jak milicja w początkach zajmowała się rabunkiem i
mordem Polaków, tak komitety partyjne za pośrednictwem Zgromadzeń
Ludowych – wydziedziczaniem z własności ziemskiej. 26% tej ziemi dostało
się Białorusinom, a reszta Komitetom Włościańskim – będącymi zaczątkiem
kolektywizacji.
Sowiecka agrokultura ludowej
szczęśliwości – zastąpiła zwolna wyrywanie chwastów – ich flancowaniem
na ziemie niechciane, które stać się miały rajem. Listy deportowanych –
takich właśnie „chwastów” – jak kułacy i element wrogi ludowi
pracującemu miast i wsi – sporządzali lokalnie Białorusini.
W Łempicach strzelają do mieszańców,
planują kolejne pacyfikacje, więc na początku 1946 roku oddziały polskie
przygotowują manifestację siły, ostrzeżenie, że ” są zdolne do
przekroczenia pewnych granic…” Kapitan Rajs otrzymuje rozkaz
„przeprowadzenia pacyfikacji terenów południowo-wschodnich powiatu
bielskiego”. Akcja miała być wymierzona nie tylko w siatkę agenturalną
resortu bezpieczeństwa, miała mieć również charakter „odwetu na wrogiej
ludności do sprawy konspiracyjnej”. W końcu stycznia i na początku
lutego 1946 roku żołnierze kpt. Rajsa faktycznie spacyfikowali kilka
wsi. Ich ofiarą padło ok. 80 osób.
Nikt też dotychczas, nie
próbował zastanowić się, czy mieszkańcy zaatakowanych przez „Burego”
białoruskich wiosek istotnie byli „bezbronni”. Otóż nie ulega
wątpliwości, że tak nie było. Wiadomo, że co najmniej w dwóch wioskach
część mężczyzn posiadała broń i zaangażowana po stronie komunistycznej
czyniła z niej użytek. Fakt posiadania broni przez chłopów z Zań
potwierdzają wypowiedzi opublikowane w białoruskiej prasie wydawanej w
Polsce (zob. artykuł Janusza Bakunowicza w „Nad Bugom i Narwoju” nr
1(65) z 2003 r.), o odnalezieniu egzemplarzy broni maszynowej w
pogorzeliskach Zaleszan mówi oficjalny raport starostwa bielskiego.
Warto też odnotować fakt, że
rzekomo bezbronni mieszkańcy Zań i Zaleszan, pierwsi otworzyli ogień z
broni maszynowej do oddziału kapitana Burego. To są fakty historyczne.
Tamte wydarzenia wbrew nachalnej
narracji propagandy PRL i współczesnych „poprawiaczy” historii nie były
czystką etniczną, nie miały także podtekstu religijnego, ani nawet
narodowościowego. Wynikały wyłącznie z antypolskiego i
prokomunistycznego nastawienia części społeczności
prawosławnej/białoruskiej tamtego terenu. Nie jest prawdą, że partyzanci
kpt. „Burego” mordowali kobiety i dzieci, były to tragiczne ale
przypadkowe ofiary walk w terenie zabudowanym.
Według odwróconego systemu
wartości, który został zaszczepiony w Polsce przez stalinizm, my Polacy
gdy jesteśmy mordowani, to mordercy są bez winy, bo widocznie na to
zasłużyliśmy … Lecz gdy ”Bury” jako polska karząca dłoń wymierzy
sprawiedliwość mordercom z NKWD, UB czy PPR lub ich współpracownikom, to
wtedy próbuje się nam, Polakom, wmówić, że dopuszczono się zbrodni, bez
względu na ogrom zbrodni przeciwko nam Polakom. I to jest właśnie
postalinowski cynizm i czerwony fałsz historii.
Wyrok wydany przed laty na Romualda
Rajsa „Burego” i jego zastępcę z 1946 r. – Kazimierza Chmielowskiego
„Rekina”, został w 1995 r. unieważniony. Warto przypomnieć istotę owego
uniewinniającego postanowienia, bo jest ona kluczem do zinterpretowania
sprawy. Sąd Warszawskiego Okręgu Wojskowego uznał, że „Wymienieni [R.
Rajs i K. Chmielowski] jednak uważali, że naczelnym zadaniem, które
winni realizować w ramach udziału w NZW jest wyzwolenie kraju spod
dominacji ówczesnego związku sowieckiego, a także rozbicie aparatu
państwowego ówczesnego Ludowego Państwa. W ich przekonaniu więc dobra
poświęcone przedstawiały mniejszą wartość od dobra ratowanego, tj.
niepodległości i niezależności kraju. W tym miejscu należy też podnieść,
że nie może być wątpliwości co do zamiaru obydwu represjonowanych,
wobec których wykonano wyrok śmierci, a którzy podejmowali działania
zmierzające do realizacji celów nadrzędnych, jakim był dla nich
niepodległy byt Państwa Polskiego. Z kolei rozważając kwestię czynów za
które wyżej wymienionych skazano na karę śmierci […] nie można zdaniem
sądu stwierdzić, że działania podejmowane przez Romualda Rajsa i
Kazimierza Chmielowskiego pomimo poświęcenia najwyższego dobra jakim
było życie ludzkie, były rażąco niewspółmierne i pozostawały w rażącej
dysproporcji do skutków, które tymi działaniami zamierzano uzyskać, lub
dóbr, które chciano chronić ”.
W uzasadnieniu wyroku rehabilitującego
Sąd Warszawskiego Okręgu Wojskowego stwierdził: „czyny te [akcje
»Burego«] mogły zapobiec lub zapobiegły represjom wobec bliżej
nieokreślonej liczby osób prowadzących działalność na rzecz
niepodległego bytu państwa polskiego, zaś ich skutkiem byłyby w wielu
przypadkach śmierć, długoletnie więzienie lub deportacja w głąb byłego
ZSRR (…). Można więc określić sytuację, w jakiej znalazły się osoby
wyżej wymienione [kapitan Rajs i podwładni] (…) jako stan wyższej
konieczności”.
Najlepszym podsumowaniem kontrowersyjnej
dla wielu mentalnych spadkobierców PRL, działalności kpt. Romualda
Rajsa Burego będzie fragment tekstu opublikowanego 26 lutego 2016r. w
Naszym Dzienniku :
Działania kapitana „Burego” mieściły się
w kanonach etycznych ujętych na przykład w pracy kapłana, etyka i
żołnierza prof. Józefa Marii Bocheńskiego OP „De virtute militari. Zarys
etyki wojskowej”. Oczywiście ubolewać należy nad ewentualnymi
niewinnymi ofiarami walk w drewnianym terenie zabudowanym, które
poniosły śmierć bez intencji dowództwa akcji i wyniku gwałtownej
dynamiki pola walki. Śmierć kobiet i dzieci, poza przypadkami
wykorzystywania ich jako tarcze bojowe przez komunistycznych bojowników z
bojówek PPR, była wynikiem np. uduszenia w płonących budynkach czy
przypadkowego postrzału lub, w najgorszym razie, niesubordynacji
pojedynczego żołnierza. Kapitan „Bury” jako zawodowy żołnierz w stopniu
podoficera i oficer narodowego podziemia zbrojnego podejmował i dowodził
walką z uzbrojonymi przeciwnikami niepodległości Polski i taki był cel
jego licznych akcji zbrojnych, w tym tych nielicznych o charakterze
zabezpieczająco-pacyfikacyjnym.
Należy mieć nadzieję, że po przeczytaniu
powyższego tekstu i zapoznaniu się z faktami historycznymi, coraz
większa liczba ludzi odrzuci interpretacje ,,poprawiaczy” historii.
Kapitan Rajs znajdzie należne mu miejsce w sercach Polaków i, co nie
mniej ważne, w panteonie największych bohaterów Polskiego Państwa
Podziemnego.
Jacek Boki Elbląg 16-28 luty 2016 r.
Źródła:
Prezydent ugiął się pod presją środowisk lewicowych
Historyk broni pamięci o Rajsie-Burym
Kazimierz Krajewski (Warszawa) tekst niepublikowany „Bohater” czyli znów czarno – biała historia
Dr W. Muszyński o „Burym”: Tamte
wydarzenia, wbrew propagandzie PRL i współczesnych „poprawiaczy”
historii, nie były czystka etniczną
Dyskusja, której być nie powinno
Upamiętnianie „Burego” szkodzi kultowi Żołnierzy Wyklętych. Nie można zaprzeczać faktom i usprawiedliwiać zbrodni
W obronie dobrego imienia kpt. „Burego”
Cytaty „ANTYPOLSKIE” – wypowiedź Aleksandra Łukaszenki
Jacek Wilczur Wileński pierścień śmierci – Zbrodnie litewskich szaulisów na Polakach w latach 1939-1944
Prof.dr.hab. Edward Prus – Pokochaj prawdę Ukraino
Biuletyn Informacyjny IPN nr.4 2014r. – Artykuł dr. Jana Pisulińskiego – ,,Akcja Wisła’’
Jan Engelgard – „Ogień” wzorem dla polskiej armii?
Grzegorz Wąsowski – Od pułkownika UB do Jacka Kuronia… rozważania o pamięci – część 1/2
Mój artykuł zamieścił także na swoich stronach jeden z elbląskich portali internetowych infoelblag.pl
Za: http://kresywekrwi.neon24.pl/post/137222,w-obronie-honoru-i-pamieci-kapitana-romualda-rajsa-burego