Po tym jak kilka miesięcy temu ogłoszona
została nowa deklaracja ideowa Obozu Narodowo-Radykalnego pewne
kontrowersje wzbudziły niektóre z jej punktów. Jednym z nich był ten
dotyczący ustroju. Wielu zdziwiło określenie demokracji liberalnej
mianem systemu totalitarnego. Wątpliwości co do zasadności tego
sformułowania nie mogą mieć jednak ci, którzy nie dali się wciągnąć w
największą idolatrię XXI w.
Współczesny świat jawi się jako
oświecony. Jest dumny z postępów naukowych i technologicznych. Hołubiąc
rozum i wykształcenie deklaruje porzucenie przesądów. Tak też myśli
wielu mieszkańców tegoż świata nie zdając sobie sprawy, że bezustannie
bije pokłony przed złotym cielcem. Jest nim wszechogarniający system
demoliberalny. Totem ten rzeczywiście odbiera cześć należną bóstwu.
Jakakolwiek jego krytyka uznawana jest za przestępstwo. Ci, którzy
powiedzą przeciwko niemu złe słowo, przez demoliberalnych kapłanów
odsądzani są od czci i wiary i określani mianem zdrajców bądź szaleńców.
Jako chwalebna jest za to przedstawiana przynależność do wielbiących go
wspólnot – partii, komitetów i stowarzyszeń. Fetysz ten czczony jest na
wiecach i pochodach. Na jego ołtarzach składana jest ofiara z umysłów i
sumień. Podczas poświęconych mu nabożeństw, jego szamani wygłaszają
sławiące go, płomienne homilie. Wynosi się go na piedestał przy pomocy
wszechobecnych tub propagandowych, które dniami i nocami sączą do
ludzkich umysłów passusy z jego świętych ksiąg. Modlitw i hymnów go
wysławiających od małego uczone są dzieci. O jego prorokach pisze się
opasłe hagiograficzne księgi. Za obowiązek uznawane jest obchodzenie
jego świąt, w tym tych najważniejszych, którym towarzyszy starożytny
rytuał kreślenia krzyżyków przy nazwiskach. Ci, którzy wyłamią się ze
świętowania otrzymują reputację wrogów bóstwa i ludu. Długo by jeszcze
można wymieniać oznaki bałwochwalczej czci dla idola, któremu na imię
demoliberalizm. Nad wszystkim czuwają aniołowie – św. Sondaż, św. PR i
św. Kampania. Swoje feretrony mają też inni patroni, jak chociażby bł.
Spot i służebnica Boża debata.
Demoliberalizm – religia panująca,
ogarniająca całość życia publicznego. Czy jednak wszyscy wpadli w jego
macki? Czy nie został nikt, kto nie kłaniałby się temu bóstwu?
Absolutnie nie. Z podziemia wyłaniają się ci, którzy nie zostali
otumanieni wonią spalanego dla bożyszcza kadzidła. Na początek
niepozornie, z pewną obawą o reakcję sług ołtarza. Gdy jednak nie
ustępują po ich pierwotnym zgrzytaniu zębów, zauważają, że demoliberalny
bałwan wcale nie jest tak potężny jak się go przedstawia. Ma on bowiem
jedną poważną słabość. Właśnie z racji tego, że jest demoliberalny,
pozwala na krytykę samego siebie. Chociaż jego heroldzi dwoją się i
troją, to jednak nie mogą zmienić jego istoty. Wtedy to ci zuchwalcy,
którzy zdobyli się na sprzeciw wobec bożka zdają sobie sprawę, że jest
on zwykłą ułudą. Poświęcone mu obiekty kultu nadają się co najwyżej do
wrzucenia w ogień. Cielec zaś sam się nie może obronić, gdyż jest tylko
dziełem ludzkiego zatrutego umysłu. I tak ogień rewolty rozprzestrzenia
się coraz bardziej. Coraz więcej osób otwiera oczy na fałsz
wszechobecnej idolatrii. Głosiciele bożka tracą kolejne przyczółki,
demoliberalne bałwany strącane są z piedestałów, ołtarze rozbijane w
pył, świątynie odzierane z pogańskich obrzydliwości, kapłani stawiani
przed sądami, amulety i inne obiekty kultu płoną na stosach. Lud
zauważył jak przez lata był tumaniony. Dostrzegł, że, wbrew nazwie
idola, wcale nie rządził, a był jedynie widzem w serwowanym mu teatrze.
Zwraca się teraz ku jedynemu Bogu, temu, którego cierpliwość przez lata
bałwochwalstwa była wystawiana na próbę. Przypominają sobie pradawne
słowa prawdziwego proroka: ,,Lud mój zasięga rady u swojego drewna, a
jego laska daje mu wyrocznię; bo go duch nierządu omamił – opuścili Boga
swojego, aby cudzołożyć.” To się wreszcie zmienia. Szmer ulgi przebiega
przez usta. Zdążyliśmy, karząca ręka Pana nie spadła na nas,
opamiętaliśmy się w porę.
To oczywiście tylko wizja. Jak na razie
demoliberalna ohyda ma się dobrze i dalej degraduje ludzkie umysły.
Jednak uważny obserwator zauważy pewne pęknięcia na ścianach jej
sanktuariów, rysy na posągach i skazy na ikonach. Na razie niewielkie,
ale coś zapowiadające. Pokolenie młodych, odważnych będzie ich zadawać
coraz więcej, aby przygotować świat na zwycięstwo Prawdziwego. Zgodnie z
tym, co pisał ks. Robert Mäder: ,,Jeżeli jednym wyrazem chce się
określić stosunek religii do polityki, to tym wyrazem może być tylko –
teokracja. Dziś nie inaczej. Nie demokracja, tylko teokracja. Nie
panowanie ludu, tylko panowanie Boga. Prawo Jezusa, Syna Bożego, jest
prawem nad prawami, najwyższą zasadą prawodawstwa dla wszystkich państw,
normą wszystkich rządów, wszystkich dał ustawodawczych, począwszy od
roku 33, Chrystus, Król królów, Cesarz wszystkich cesarzy! Suwerenność
Jezusa musi być bezwzględnie ogłoszona. I to jest najbardziej naglący z
wszystkich postulatów religijnych, politycznych i socjalnych.”
Bibliografia:
Pismo Święte, Księga Ozeasza 4,12.
Mäder Robert, Jestem katolikiem! Rozważania antyliberalne. Warszawa 2000.
FILIP BATOR
Kielczanin, koordynator Brygady Świętokrzyskiej ONR. Dziennikarz z wykształcenia i zamiłowania.
Za: https://kierunki.info.pl/2017/07/filip-bator-demoliberalne-balwochwalstwo/