Prezentuję Czytelnikom odpowiedź Oswalda Mosleya z
czerwca 1954 roku zamieszczoną w piśmie The European na tekst Ottona
Strassera pt. Rola Europy zamieszczony w tym samym piśmie na przełomie
1953 i 1954 roku. Warto zwrócić uwagę, że obaj czołowi przedstawicieli
nacjonalistycznego zjednoczenia Europy prezentują różne wizje swojej
polityki. Pozwala to dostrzec różnice między idealistyczną, niemiecką
koncepcją Strassera oraz charakterystyczną, realistyczną, brytyjską
wizją Mosleya.
Tomasz Kosiński
The European vol 16 june 1954
Dr Strasser i ja prezentujemy różne wizje. On marzy o
Europie Narodów, pozostałych w swych formach, w których żyją od
stuleci. Ja chcę stworzyć „Europę – Naród”. Zintegrowaną Europę taką jak
Wielka Brytania po unii Anglii, Walii i Szkocji lub jak Niemcy po
działaniach Bismarcka. Chyba, że źle zrozumiałem dr Strassera i jest to
po prostu kwestia sporu między nami. Jednak im szybciej stanie się to
kwestią intelektualnego sporu tym lepiej. Nie jest to kwestia sporu
między tymi, którzy kochają bogato zróżnicowaną kulturę Europy i tymi,
którzy pragną zredukować ją do amerykańskiej lub rosyjskiej „kolonii”.
Nie jest to spór między tymi, którzy cenią sobie poszczególne gałęzie
przemysłu, rzemiosło Europy a tymi, którzy pragną doprowadzić system
bankructwa i stać się robotami „banku światowego”. Jest to dyskusja
między ludźmi, którzy są przesiąknięci narodowymi tradycjami Europy i są
pewni, że charakter, kultura i siła materialna naszego kontynentu
zostały zaatakowane przez obce wpływy i pozostają pod kontrolą sił
zewnętrznych. Różnie podchodzimy do metody zapewniającej budowę silnej i
niezależnej Europy, inaczej definiujemy strukturę Europy, którą chcemy
zabezpieczyć.
Doktor Strasser pragnie przekonać nas, abyśmy myśleli
narodowo tak, jak Niemcy, Francuzi czy Anglicy. Będę starał się
zobowiązać go do sposobu myślenia Anglika, mimo tego, iż ostatnie kilka
lat poświęciłem na myślenie jako Europejczyk. To nawyk angielski, by
tylko myśleć praktycznie i pozostawić teorię Niemcom. Anglicy zdobyli
świat ze względu na swoje umiejętności polityczne a później utracili go
na skutek swojej niezdolności do stanowczej, konsekwentnej i
systematycznej organizacji. Niemcy rożnymi sposobami a w kilku
przypadkach prawie zdobyli świat swoim geniuszem organizacyjnym, jednak
przegrali z powodu braku umiejętności politycznych, które spowodowały
złączenie reszty ludzkości przeciwko nim. Od dawna wydaje mi się, że
synteza angielskich i niemieckich cech może przynieść korzyść Europie i
całej ludzkości, zwłaszcza jeśli Francuzi dodadzą do konsekwentnej
stabilności jakąś wiedzę na temat tego, jak żyć, której potrzebujemy w
różnym stopniu.
Zacznijmy od angielskiego praktycznego pytania
dotyczącego faktycznej sytuacji, która nas poróżniła. Angielski zwyczaj
ignorowania przeszłości ułatwia fakt, że nie jesteśmy za nią
odpowiedzialni. Spędziłem kilka lat w więzieniu za moją polityczną
działalność wobec serii przestępstw i błędów, które są stygmatyzowane
przez dr. Strassera, w dziwnej komitywie z panem Bevanem i gen. de
Gaullem, którzy chcą pozbyć się amerykańskiej potęgi z Europy. Pan Bevan
uważa, że amerykańskie pieniądze będą nadal dostępne do wsparcia
swoich przyjaciół z Azji i dla utrzymania partii pracy przy władzy,
podczas gdy on okłada Amerykę zniewagami. Generał de Gaulle cierpi na
podobne złudzenia, może nadal używać Amerykanów do własnych celów,
zaprzeczając ich polityce, jeśli „uśmiechnie się” do nich (to musi być
bardziej uwodzicielski uśmiech od Mona Lisy). Doktor Strasser ulega
takim iluzjom. Chce pozbyć się Ameryki i zastąpić ją niemiecką armią –
obrońcą Europy. To w każdym razie jest nadal zrozumiałe i praktyczne.
(Uważa się, że możliwe jest podejście do tego tematu bez uszczerbku,
ponieważ nie ma wielu Europejczyków, którzy mieli tak wielu przyjaciół
wśród niemieckich żołnierzy i bardziej realistycznych polityków).
Istnieją dwie proste, ale niemożliwe do
zaakceptowania propozycje dr. Strassera. Niemiecka armia powinna być
obrońcą Europy po wycofaniu się Stanów Zjednoczonych. Po pierwsze,
reszta Europy nie wytrzyma tego – pomyślą, że oznaczałoby to niemiecką
hegemonię. Po drugie, armia niemiecka w obecnych warunkach nie może
sprostać zadaniu obrony Europy. Idea niemieckiej armii, która powinna
zastąpić Amerykę w roli obrońcy Europy wykazuje niezwykły brak realizmu.
Jest to surowe powtórzenie tej przewlekłej niezdolności do zrozumienia
tego, co inni ludzie czują i myślą, co było najbardziej karygodnym
błędem w starym, niemieckim braku umiejętności politycznych. Musimy zdać
sobie sprawę, że ta propozycja po prostu nie zadziała. Nie tylko jest
to dość niewykonalne po dwóch wojnach światowych w ciągu życia jednego
pokolenia. Jest to najgorsza zagłada dla sprawy niemieckiej. Każda
sugestia niemieckiej hegemonii jest obecnie najlepszym sposobem na
podważenie prawa Niemiec do zajęcia miejsca wśród rodziny Europy, która
ma wpływ na ich charakter i umiejętności. Wewnątrz Niemcy potrafią
wszystko. Na zewnątrz, nic. Uświadomienie sobie tego faktu jest
fundamentem działań politycznych.
Twierdzenie, że armia niemiecka może obronić Europę
we współczesnych warunkach, jest trudne do zrozumienia nie zwracając
uwagi na politykę rosyjską i rozwój nowoczesnej nauki. Czy ktoś wyobraża
sobie, że armia rosyjska będzie stać bezczynnie, gdy niemiecka armia
zostanie przeszkolona w celu obrony Europy po amerykańskim wycofaniu
się? Rosja musiałaby nieuchronnie myśleć, że ta armia zaatakuje ją
bezpośrednio. Będzie gotowa, aby odzyskać utracone niemieckie terytoria.
Rosja natychmiast podjęłaby działania, aby zapobiec zorganizowaniu
takiej armii, gdyby Amerykanie z ich dostawami bomb wodorowych opuścili
Europę. W końcu powrócimy na utracone regiony Europy, ale nie poprzez
marsze starodawnych armii czy też za pomocą nowoczesnych bomb, ale
poprzez opracowanie nowej techniki politycznej, którą opisałem już w
innych pismach. Najpewniejszą drogą do zniszczenia wszystkich planów na
rzecz odbudowy Europy byłoby pozwolenie na rosyjską inwazję na
kontynent, który stał się bezbronny.
Dr Strasser pisze, że ogłoszenie amerykańskiego
wyjścia (z Europy – przyp. tłum.) byłoby „ożywieniem muzyki ku uszom
prawdziwej Europy”. W smutnej praktyce nie jest to muzyka, którą można
by się zachwycać.
Przypuśćmy jednak, że pierwszy etap tej fantastyki
przełoży się na rzeczywistość. Przypuśćmy, że potężna armia niemiecka
może być wyszkolona i zostałaby powołana oraz obyłoby się bez rosyjskiej
interwencji. Jaka byłaby skuteczna siła tej armii przy stanie liczebnym
z 1939 r. w obecnych warunkach? Czy ta armia mogłaby maszerować w
obronie Europy, jeśli wszystkie miasta w Niemczech zostałyby zniszczone
przez bomby typu H? Zanim armia mogłaby wejść na pole, Niemcy i ich
europejscy sojusznicy musieliby wyprodukować wystarczającą ilość bomb
typu H, aby zahamować użycie tej broni przez Rosjan. Konieczne byłoby
również opracowanie i udoskonalenie artylerii atomowej, która
prawdopodobnie wkrótce stanie się decydującą armią lądową. Może to być
również trudne zadanie dla wielu Niemców, ale być może wkrótce stanie
się faktem, że stare armie są całkowicie nieaktualne, przyszłość
polityki energetycznej może spoczywać na ziemi niczyjej między
polityczną sferą militarną, na którą z pewnością Rosjanie będą pierwsi
wchodzić.
Niezależnie od tego, czy obecne czynniki równowagi
sił pozostaną takie same lub zmienią się radykalnie, jedno jest pewne:
szaleństwa z przeszłości nałożyły tak fatalne, niekorzystne skutki dla
Europy, a zwłaszcza dla europejskiej nauki, że upłynie trochę czasu, nim
można by odpowiedzieć Rosjanom w każdej dziedzinie, zwłaszcza po
wycofaniu się Amerykanów. Nie pozostałoby nic, aby powstrzymać marsz
wszechmocnej armii rosyjskiej do wybrzeży kanału (La Manche – przyp.
tłum.) i nic nie zatrzymałoby kapitulacji Anglii. Kto jest w stanie ich
powstrzymać, jeśli nie Amerykanie? Odpowiedź jest jedna -nikt – i cała
Europa wie o tym.
Dr Strasser i ci, którzy myślą tak jak on żyją w
świecie prostych złudzeń. My się im przeciwstawiamy, nie dlatego, że
pragniemy amerykańskiego panowania, ale dlatego, że jesteśmy
zdecydowani, żeby Europa odżyła. Obecnie żyjemy pod protektoratem
Ameryki, bez niej powinniśmy żyć pod panowaniem rosyjskim. Różnica
polega na tym, że w Ameryce Europa nadal żyje, a pod Rosją nie żyłaby.
Dzięki temu możemy myśleć nie tylko o życiu, ale o wolności. Czym oni
są?
Pierwszą koniecznością jest zjednoczenie Europy pod
przykrywką istniejącej siły amerykańskiej, czyli polityka, której
Strasser sprzeciwia się. Nie mamy na to czasu, ponieważ Rosjanie
dogonili USA w produkcji bomb typu H, armia rosyjska ponownie będzie w
stanie zapobiec tworzeniu zjednoczonej Europy i jej uzbrojeniu. W chwili
obecnej Europejczycy mogą zjednoczyć się i bronić nasz kontynent. Im
więcej Niemców jest zintegrowanych z resztą Europy, tym więcej siły
niemieckiej można wykorzystać do tej obrony bez obaw a jednocześnie
zwiększy się przyszła rola Niemiec w Europie. To, co dr Strasser
traktuje jako największe zagrożenie z Ameryki, jest naszym największym
powodzeniem – Ameryka chce nas zjednoczyć. W tym względzie jesteśmy
lepsi niż Bismarck, którego zjednoczenie z Niemcami było utrudnione, nie
było chronione przez zewnętrzne potęgi. W rzeczywistości miałoby
niewielką szansę powodzenia, gdyby nie armia pruska, która – jak już
powiedziano – nie może obecnie być do dyspozycji Europy. Nie ma
znaczenia dlaczego Ameryka chce nas zjednoczyć. Może to być z powodów
idealistycznych lub materialistycznych – pytanie jest nieistotne dla
praktycznego wyniku, chociaż wierzę, że większość Amerykanów jest
idealistami w tej materii. Kiedy dwieście siedemdziesiąt milionów
Europejczyków połączy się siłą zjednoczonego narodu, będziemy potężni,
nie będziemy zarządzani przez żaden blok, czy też zagrożeni barbarzyńską
inwazją ze wschodnich stepów. Jeśli poddamy się albo Ameryce, albo
Rosji, to będzie nasza wina. Umyślne samobójstwo. Dlaczego musimy być
uzależnieni od finansów amerykańskich, gdy dysponujemy potęgą
produkcyjną całej Europy, surowcami Afryki, które posiadamy, a także
Ameryki Południowej, którą nieuchronnie przyciągniemy? Jeśli
zaakceptujemy amerykańską pomoc w celu odtworzenia Europy, odbyłoby się
to na określonych warunkach i za konkretną nagrodą, którą powinniśmy
rozstrzygnąć w drodze negocjacji pomiędzy równymi partnerami. W tej
sytuacji padnie strach na sto siedemdziesiąt milionów Rosjan, dwieście
siedemdziesiąt milionów Europejczyków wyjdzie ze sfery dzisiejszego
koszmaru, aby ożywić martwe wspomnienie Czyngis-chana.
Dr Strasser jest obsesyjnie naiwny myśląc, że
zjednoczona Europa będzie kontynuować politykę sir Winstona Churchilla i
dr. Adenauera. Powinniśmy porzucić ideę europejskiej unii. Można
argumentować, że powinniśmy zrezygnować z Anglii i Niemiec, ponieważ
nasze kraje są obecnie dowodzone przez politykę tych dwóch dżentelmenów.
W zjednoczonej Europie początkowo istniało wiele sprzecznych strategii,
między którymi muszą decydować Europejczycy. W końcu wygramy przez
logikę wydarzeń, większą siłę i żywotność naszych idei (w rzeczywistości
mamy pomysł, oni nie mają), zjednoczenie Europy i to, co im się
przynosi, nie należy do tych panów. Na długo jesteśmy przed nimi w
naszej idei oraz wciąż wyprzedzamy ich w rozwoju (np. Mój esej w The World Alternative opublikowany w 1936 r. w kwartalniku faszystowskim i w Geopolitics,
a także moje powojenne pisma, bezpośrednio po wydostaniu się z
więzienia Churchilla. Również warto docenić duży wkład w ideę unii
europejskiej wielu Europejczyków).
Nasza aktualna wizja polityki europejskiego
zjednoczenia różnią się zupełnie od ich. Na przykład moja ostatnia
definicja europejskiego socjalizmu. Dlaczego warto założyć, że będąc
dużym i silnym, sprawi, że będziemy podobni do Ameryki i Rosji? Z
pewnością jest to paradoks, mówiący o tym, że silny utraci tożsamość. Dr
Strasser obawia się, że nowoczesne metody przemysłowe mogą zmienić
charakter Europy. Stara się przekonać swoich bliźnich, Europejczyków do
życia w takim społeczeństwie, które dąży do utrzymania przemysłu na małą
skalę, jeśli tylko może. Ze swojej strony powinienem polecić, aby
podstawowe gałęzie przemysłu były prowadzone metodami produkcji masowej i
że na tej solidnej podstawie należy zbudować superstrukturę o
nieskończonej różnorodności. Ale jest to droga dla Europy, którą może
wybrać, gdy osiągnie jedność i niezależność.
Dlaczego też moglibyśmy zatracić nasze narodowe
kultury w większej całości? Szkockie cechy i kultura nie są bardziej
zagubione w Wielkiej Brytanii, niż bawarska charakterystyka i kultura
zatraciła się w Niemczech. Przeciwnie, są one najtrwalej utrzymane.
Sekretarzem naszego ruchu jest Szkot, który współpracuje ze mną i
rozmawia na wszystkie zagadnienia brytyjskie i europejskie. Podczas
„Burns night” (szkockie święto – przyp. tłum.) i zjada haggis, nie chce
tłumić swojej lokalnej kultury, a ja z pewnością nie chcę tego
zakazywać. Jako Anglik jestem mu zupełnie obcy, zarówno mój umysł, jak i
mój żołądek – niezrozumiały i niestrawny. W każdej sympatii znajduję
się znacznie bliżej Goethego niż Burnsa. Co najmniej tak blisko Goethego
jak Szekspira. Podczas wielu okazji obserwowałem ducha pruskiego, który
ma mniejsze pokrewieństwo z Anglikiem niż z Austriakiem, a któż
zaprzeczy, że Austriacy czasami mają więcej angielskich sentymentów niż
Prusacy? To wstępne zdefiniowane podziałów narodowych nie jest tak
zdecydowane i surowe, jak może się wydawać na pierwszy rzut oka. Pasma
europejskiego życia są ze sobą dziwnie splątane.
Barierami między nami są język oraz wspomnienia z
przeszłych wojen. Obie, w różnym stopniu, są tymczasowe. Nawet w moim
życiu wrogość pamięci przesunęła się w angielskim umyśle z Francji do
Niemiec i teraz zmierza ku Rosji. Bez barier językowych i wspomnień o
wojnie każdy z wiedzą o Europie może wątpić, czy normański Francuz
czułby się bardziej związany z Niemcem z północnych równin, czy z
Anglikiem, bardziej niż z Marsylczykiem? Wspomnienia o polityce władzy
szybko giną wraz ze świeżą potrzebą. Bariery językowe czekają na
rozbiórki, ale i one przepadną. Już nie istnieją dla każdego
wykształconego Europejczyka z odpowiednią znajomością co najmniej trzech
głównych języków.
Decydujące znaczenie ma sprawa robotnicza. Jednym z
największych mitów jest podział na język i tradycję narodową.
Zagwarantuję, że przemówienia we Wschodnim Londynie w imieniu robotników
Wschodniego Berlina podczas niedawnej walki z rosyjskim uciskiem
wywołały co najmniej tak silną odpowiedź, jak przemówienie w tym samym
miejscu w imieniu pracowników z Durham i Lanarkshire w czasie
brytyjskiego strajku generalnego. Większość robotników ze Wschodniego
Londynu nie spotkała się i nie zna osobiście robotników z Berlina
Wschodniego. Jednak w obu przypadkach doświadczali praktycznego i
idealistycznego poczucia solidarności z ludźmi tego samego rodzaju i
gatunku w obliczu ucisku. Kiedy mówimy o Wschodnim Berlinie we Wschodnim
Londynie wspólna sprawa wywołuje poczucie ducha europejskiego, w
praktyce osiągamy „rozszerzenie patriotyzmu”, o którym pisałem w 1947
roku. W obliczu wielkich sporów, a wciąż niesprzyjających warunków, nowy
ruch postępuje powoli – ale żyje. Nie przejmujmy się pesymistami,
którzy mówią, że te rzeczy są niemożliwe. Prawdziwa Europa istnieje od
trzech tysięcy lat, a te przenoszące się barykady, które nas
ograniczają, wiążą się z różnymi zawiłościami losu. Gdyby nie to
zamieszanie po śmierci Karola Wielkiego, zjednoczona Europa mogła być
wystarczająco silna, aby przeszkodzić sąsiedzkiej wyspie w zdobyciu
większość świata. Doświadczenie Anglii może być pomocne Europie (której
jesteśmy częścią pomimo wszelkich przestępstw i głupstw naszych obecnych
rządzących) aby zachować prawie wszystko, co wciąż trwa na świecie. Nie
myślmy w kategoriach Edena i Adenauera o powojennych doświadczeniach
francuskich i włoskich. Nie myślmy nawet w kategoriach 1914, 1939 lub
XIX w. Nie myślmy w kategoriach małej historii, ale wielkiej historii.
Nie bójmy się nawet myśleć biologicznie i historycznie. Nawet jeśli
określamy tych, którzy nie widzą żadnej różnicy między wyścigiem ogierów
a osłów. Trzy tysiące lat geniuszu – europejskiego umysłu i ducha –
należy do nas wszystkich. Tak jak kochamy nasze kraje, zrozumiemy, że
najszczersze słowa wypowiedziane na ziemi od czasu Civis Romanus Sum zabrzmią „Jestem Europejczykiem”.
Oswald Mosley