autor: Zamek w Ogrodzieńcu. YT |
Wiele ciekawych wątków w kongresowym wystąpieniu Jarosława
Kaczyńskiego (ciekawych bardzo umownie - przyp. Redakcji RCR) , ale mnie najbardziej ucieszył pomysł odbudowy „zamków
kazimierzowskich”. Czyli wspaniałych polskich zamków obronnych wzniesionych przez Kazimierza Wielkiego w XIV wieku i zdewastowanych/zburzonych przez Szwedów podczas XVII-wiecznego „potopu”, lub przez innych barbarzyńców napadających na Polskę.
To –
jak zaznaczył Jarosław Kaczyński – pomysł Mateusza Morawieckiego.
Wicepremiera od rozwoju. I to nie jest pomysł nakierowany na przeszłość,
to pomysł arcy-rozwojowy. Wyobraźmy sobie jak wyglądałaby turystyczna
atrakcyjność Francji, Hiszpanii czy Włoch gdyby zburzono w nich 80%
zabytków. Zanim nadeszła nas mordować, grabić i niszczyć polskie domy
dzicz niemiecka, rosyjska i sowiecka, pierwszego wielkiego dzieła
zniszczenia i rabunku dokonali Szwedzi. Proste, biedne szwedzkie
chłopstwo przyodziane w rajtarskie buciory rabowało wszystko z – jak
mówili - „krainy mlekiem i miodem płynącej”, z bogatej i pięknej Polski.
Odłupywali i wywozili nawet gzymsy i marmury, co niedawno odsłoniły
niskie wody Wisły. Szwedzi zburzyli kilkadziesiąt polskich zamków,
niektóre palili po kilka razy np. Ogrodzieniec. Palili też i zrabowali
kilkadziesiąt polskich miast, tysiące polskich dworów. Po nich nadeszli
Prusacy, Niemcy, Rosjanie, Sowieci…
Pomysł odbudowania polskich zamków może komuś wydać się dowcipem, fanaberią, dziwactwem. Ale wcale nie jest. Pomijając kwestie moralne, tożsamościowe czy polityczne, zważmy, że gdyby nie owe zniszczenia i nie owe rabunki troglodytów z Północy, Zachodu i Wschodu - Polska byłaby dziś krajem o wielokrotnie, wielokrotnie większej atrakcyjności turystycznej, a to przekłada się przecież dziś na wielkie, wielkie pieniądze, na rozwój i dobrobyt.
Trwa w Krakowie wielki Kongres UNESCO, organizacji zajmującej się ochroną kulturowego dziedzictwa ludzkości. Pomysł przywrócenia Polsce, Europie i światu unicestwionych przez barbarzyńców wspaniałych dóbr kultury powinien spotkać się z entuzjazmem trzech tysięcy przybyłych pod Wawel obrońców kultury.
Na polecenie Kazimierza Wielkiego wzniesiono 53 obronne zamki i umocniono 27 murowanych fortyfikacji miejskich. Król Kazimierz – jak nikt przed nim i jak nikt po nim – stworzył z Polski obronną potęgę. To dało jego następcom podwaliny cywilizacyjnego i politycznego rozwoju do rangi najpotężniejszego państwa Europy w połowie XVI wieku.
Z 53 zamków króla Kazimierza ocalało zaledwie kilka. W pozostałych miejscach stoją ruiny, do których się przyzwyczailiśmy, jakby dom zburzony przez wroga był normą. Zburzony dom nie jest normą, nie jest nienormalnością. Najwyższy czas odzwyczaić się od ruin i rozpocząć proces odbudowy. Ustalając własność, starannie planując środki i docelowe przeznaczenie. Rozumiem, że uważająca się za wszechświatowy wzór sprawiedliwości i uczciwości Szwecja weźmie potężny finansowy udział w odbudowaniu polskich zamków, które Szwedzi napadli, zrabowali, spalili i zburzyli. Rozumiem, że sprawiedliwi i uczciwi Szwedzi oddadzą wszystkie zagrabione Polakom dobra, których w szwedzkich muzeach pełno. Tego samego domagajmy się od Niemców i Rosjan.
Podniesienie z ruin zamków Czorsztyn, Kazimierz, Olsztyn, Ogrodzieniec, Tenczyn, Rabsztyn, Ojców, Mirów, Solec, Korczyn, Chojnice i dziesiątek innych – cywilizacyjnie podniesie cały region wokół każdego z nich. Będzie atrakcją turystyczną, miejscem pracy, źródłem dobrobytu, kulturalnego rozwoju i kumulacji dóbr. A także wielką satysfakcją – nie bójmy się tego słowa – patriotyczną. Czyli budującą poczucie narodowej wspólnoty. I dumy, że potrafimy swój dom odbudować.
Znakomity pomysł, realizujmy go jak najszybciej.
Pomysł odbudowania polskich zamków może komuś wydać się dowcipem, fanaberią, dziwactwem. Ale wcale nie jest. Pomijając kwestie moralne, tożsamościowe czy polityczne, zważmy, że gdyby nie owe zniszczenia i nie owe rabunki troglodytów z Północy, Zachodu i Wschodu - Polska byłaby dziś krajem o wielokrotnie, wielokrotnie większej atrakcyjności turystycznej, a to przekłada się przecież dziś na wielkie, wielkie pieniądze, na rozwój i dobrobyt.
Trwa w Krakowie wielki Kongres UNESCO, organizacji zajmującej się ochroną kulturowego dziedzictwa ludzkości. Pomysł przywrócenia Polsce, Europie i światu unicestwionych przez barbarzyńców wspaniałych dóbr kultury powinien spotkać się z entuzjazmem trzech tysięcy przybyłych pod Wawel obrońców kultury.
Na polecenie Kazimierza Wielkiego wzniesiono 53 obronne zamki i umocniono 27 murowanych fortyfikacji miejskich. Król Kazimierz – jak nikt przed nim i jak nikt po nim – stworzył z Polski obronną potęgę. To dało jego następcom podwaliny cywilizacyjnego i politycznego rozwoju do rangi najpotężniejszego państwa Europy w połowie XVI wieku.
Z 53 zamków króla Kazimierza ocalało zaledwie kilka. W pozostałych miejscach stoją ruiny, do których się przyzwyczailiśmy, jakby dom zburzony przez wroga był normą. Zburzony dom nie jest normą, nie jest nienormalnością. Najwyższy czas odzwyczaić się od ruin i rozpocząć proces odbudowy. Ustalając własność, starannie planując środki i docelowe przeznaczenie. Rozumiem, że uważająca się za wszechświatowy wzór sprawiedliwości i uczciwości Szwecja weźmie potężny finansowy udział w odbudowaniu polskich zamków, które Szwedzi napadli, zrabowali, spalili i zburzyli. Rozumiem, że sprawiedliwi i uczciwi Szwedzi oddadzą wszystkie zagrabione Polakom dobra, których w szwedzkich muzeach pełno. Tego samego domagajmy się od Niemców i Rosjan.
Podniesienie z ruin zamków Czorsztyn, Kazimierz, Olsztyn, Ogrodzieniec, Tenczyn, Rabsztyn, Ojców, Mirów, Solec, Korczyn, Chojnice i dziesiątek innych – cywilizacyjnie podniesie cały region wokół każdego z nich. Będzie atrakcją turystyczną, miejscem pracy, źródłem dobrobytu, kulturalnego rozwoju i kumulacji dóbr. A także wielką satysfakcją – nie bójmy się tego słowa – patriotyczną. Czyli budującą poczucie narodowej wspólnoty. I dumy, że potrafimy swój dom odbudować.
Znakomity pomysł, realizujmy go jak najszybciej.