Kilka miesięcy temu Donald
Trump stwierdził, że Paryż jest niebezpieczny ze względu na wysokie
zagrożenie zamachem terrorystycznym i odradzał każdemu, kto chciałby
pojechać do tego miasta. Powiedział: „Paryż nie jest już Paryżem”.
Często się mówi, że Francja może stać się pierwszym islamskim krajem w
Europie.
W styczniu 2015 roku, tuż po zamachu na
siedzibę magazynu Charlie Hebdo, telewizja Fox News wywołała skandal gdy
ogłosiła, że w Paryżu powstały islamskie strefy no-go, czyli obszary,
gdzie stosuje się prawo szariatu a niektóre grupy ludzi nie mają do
nich dostępu. Major Paryża Anne Hidalgo oburzyła się do tego stopnia, że
zapowiadała pozwanie stacji Fox News za rozprzestrzenianie fałszywych
informacji, aby ratować honor francuskiej stolicy.
Jednak po dwóch latach, na temat islamskich stref no-go zaczęto wypowiadać się w zupełnie innym tonie. 18 maja gazeta Le Parisien
ujawniła, że w dzielnicy Chapelle-Pajol we wschodniej części Paryża
setki muzułmańskich „uchodźców” oraz handlarze narkotykami prześladują
kobiety za ich „niestosowne” ubrania.
„Tam jest kilkaset metrów kwadratowych chodników, przeznaczonych wyłącznie dla mężczyzn. Kobietom nie wolno już tam przebywać. Kafejki, bary i restauracje są dla kobiet zakazane, podobnie jak chodniki, stacje metra i place publiczne. Od ponad roku dzielnica Chapelle-Pajol zmieniła się całkowicie: grupy kilkudziesięciu mężczyzn, ulicznych sprzedawców, cudzoziemców, imigrantów i przemytników nęka kobiety i kontroluje ulice.”
Jak twierdzą mieszkanki tej części
Paryża, kobiety muszą dostosować swój ubiór jeśli nie chcą zostać
poniżone. Niektóre z nich obawiają się do tego stopnia, że nie chcą
wychodzić ze swoich mieszkań – wśród nich jest 80-letnia kobieta, która
doświadczyła napaści seksualnej.
Strefy no-go w Paryżu były dotychczas
tematem tabu. Równie niechętnie mówiło się przemocy stosowanej przez
muzułmańskich imigrantów w Szwecji czy Wielkiej Brytanii. Najczęściej
krąży przekonanie, że samo rozmawianie o agresywnych zachowaniach
muzułmanów jest rasistowskie. Nic w tym dziwnego, skoro europejscy
islamofile nieustannie krzyczą o tolerancji a przeciwników przyjmowania
migrantów nazywają neonazistami.
Pewną nowością jest jednak to, że strefy
no-go, powstałe w wyniku masowej migracji nazywanej często islamską
inwazją, obejmują już nie tylko przedmieścia ale także centra wielkich
miast, takich jak Paryż, Bordeaux, Tuluza, Marsylia, Grenoble czy
Awinion. Głównymi ofiarami są kobiety, które są atakowane przez młode
islamskie gangi, przemytników narkotyków i salafickich fanatyków. Biorąc
pod uwagę to, że wybory prezydenckie zwyciężył islamofil Emmanuel
Macron, Francja z pewnością jeszcze przez długi czas będzie pozostawała w
letargu.