W życiu publicznym ludziom z pewnych
kręgów przypina się różne etykiety, by przez to wręcz wykląć ich z tegoż
życia. Na płaszczyźnie Kościoła katolickiego określa się np. Bractwo
Św. Piusa X mianem schizmatyków, kapłanów nieposłusznych, pysznych.
Dobiera się różne słowa, by Bractwo zdyskredytować wśród szerszych mas.
Dobrze wiemy, jak puste są to słowa, jak wielka jest ignorancja tych,
którzy wspomnianych słów używają pod adresem Bractwa św. Piusa X. Nie
musimy się silić na poważne argumenty, wystarczy tylko wyjaśnić pojęcia,
którymi określa się na przykład Bractwo czy inne grupy, celem ich
oczernienia i wyłączenia z życia publicznego.
Dnia 27 kwietnia Konferencja Episkopatu
Polski wydała dokument mówiący o chrześcijańskim kształcie patriotyzmu.
Ze smutkiem trzeba przyznać, że dokument ten albo był pisany przez osoby
nie znające tej tematyki, albo autorzy czerpali swoją wiedzę z innych
źródeł niż katolickie. W tym tekście chciałbym wyjaśnić jedno pojęcie
wykorzystywane do oczerniania osób, które określają się nacjonalistami.
Nie piszę tego, by opowiadać się po ich stronie. Jako kapłan pragnę
jedynie stanąć w obronie sprawiedliwości i wyjaśnić pewne terminy, by
bronić prawdy nie poddając się opinii publicznej. Jeśli ktoś
twierdziłby, że kapłan nie powinien zajmować się taką kwestią, bo jest
to sprawa polityczna, niech dla niego odpowiedzią będzie cytat x.
Bączkowicza CR, komentującego Kodeks Prawa Kanonicznego: Ponieważ od
zarządzeń politycznych zależy w wielkiej mierze także dobro wiary i
Kościoła, dlatego Kościół nie tylko pozwala, ale i zaleca duchownym brać
udział w życiu politycznym, zawsze jednak z tym zastrzeżeniem, że nie
ucierpią na tym obowiązki duchowne, a duchowni urzędu swego duchowego
nie nadużyją do celów czysto politycznych[1]. Również Episkopat Polski wypowiedział się w tym temacie, lecz niestety dość niefortunnie.
Oto fragment tekstu:
Patriotyzm różni się więc od ideologii nacjonalizmu – mówią polscy biskupi
– która ponad żywe, codzienne relacje z konkretnymi ludźmi, w
rodzinie, w szkole, w pracy czy miejscu zamieszkania, przedkłada, często
nacechowane niechęcią wobec obcych, sztywne diagnozy i programy
polityczne. Różnorodność zaś kulturową, regionalną czy polityczną
usiłuje zmieścić w jednolitym i uproszczonym schemacie ideologicznym[…].
Pragniemy zatem raz jeszcze dzisiaj
podkreślić, że potrzebny jest w naszej ojczyźnie dobrze nam znany z
historii patriotyzm otwarty na solidarną współpracę z innymi narodami i
oparty na szacunku dla innych kultur i języków. Patriotyzm bez przemocy i
pogardy. Patriotyzm wrażliwy także na cierpienie i krzywdę, która
dotyka innych ludzi i inne narody[2].
Słusznie, takiego patriotyzmu nam dziś
potrzeba. Jednakże w którym miejscu biskupi widzą sprzeczność wobec
polskiego, chrześcijańskiego nacjonalizmu? Czy przypadkiem nie mylą
terminów, przyjmując puste frazesy liberalnego świata i mieszając
odrębne pojęcia? Dla przykładu chciałbym przytoczyć słowa trzech
polskich kapłanów, znamienitych teologów i patriotów, którzy wyjaśniają
istotę pojęcia nacjonalizmu i patriotyzmu. Szczerze żałuję, że ten
znakomity dorobek polskiemu Episkopatowi nie jest znany.
W jednym ze swoich kazań, x. Hieronim
Kajsiewicz CR, jeden z założycieli Księży Zmartwychwstańców, mówił o
trojakim patriotyzmie. Ten potrójny patriotyzm jest konsekwencją
trojakiego życia.
W chrześcijaninie wyróżniamy trzy
żywioły: ciało, dusze i łaskę – mówi x. Kajsiewicz. Stąd też trzy
rodzaje życia, trzy rodzaje miłości. Miłość przyrodzona, zmysłowa,
następnie miłość umysłowa, moralna oraz miłość czysto duchowa,
nadprzyrodzona, Boska.
Mamy żyć tym potrójnym życiem, bo każde z nich dał nam Bóg i tym oto potrójnym życiem żyjemy. Życie każdego – mówi św. Tomasz z Akwinu –
w tym jest, co mu się najwięcej podoba, i do czego się najbardziej
przykłada. Dosyć jest przeto przejrzeć nas samych, zobaczyć czym zwykle
zajęte nasze umysły i serca, jaki jest cel zwykły naszych czynności, aby
ocenić, którym z tych trzech rodzajów życia żyjemy[3].
Pierwszym rodzajem życia jest życie
zmysłowe, czyli najniższe – „ich Bogiem jest brzuch”, które to ceni na
świecie, co jego hucie zaspokaja. Drugi rodzaj życia, życie umysłowe –
podnosi to niższe życie, panuje nad nim. Podobną rolę ma trzeci rodzaj
życia, życie nadprzyrodzone, które podnosi oba poprzednie.
To potrójne życie objawia się też na
zewnątrz. Człowiek zmysłowy w przyjacielu szukać będzie podobieństwa
nałogów, złych usposobień. Człowiek umysłowy szuka w przyjacielu
podobnie tylko wyższego usposobienia, zajęć umysłowych, ceni szlachetne
jego zainteresowania, szuka kogoś, z kim mógłby podzielić się swoimi
myślami. Człowiek duchowy, chrześcijanin, zbiera to, co jest czyste z
tych dwóch poprzednich typów ludzi i idzie dalej. Człowiek duchowy
szuka w przyjacielu towarzysza, brata, pomocnika w pracy wewnętrznej
koło postępu duszy i pracy zewnętrznej na chwałę Boga i korzyść
bliźnich. Cenią w sobie, co jest w nich najczystszego, nadprzyrodzonego,
co z Boga; a przeto punkt zetknięcia ich dusz będąc w Bogu, w środku
najdoskonalszym, wyklucza wszelkie samolubstwo i zakochanie się w sobie
nawzajem. Przyjaźń w Bogu, najwyższej prawdzie, wyklucza koniecznie
wszelki fałsz, schlebianie i łudzenie się wzajemnie[4].
Człowiek zmysłowy ceni tylko piękno, pociechy zmysłowe, dostatek i
wygodę życia. Człowiek umysłowy ceni głównie piękno estetyczne, szuka
przymiotów umysłu i serca, cieszy się przymiotami trwałymi osoby.
Człowiek duchowy, chrześcijanin, szuka darów nadprzyrodzonych łaski,
cnót chrześcijańskich.
To potrójne życie rodzi też potrójną
miłość, również miłość Ojczyzny. Pierwszy stopień jest instynktowny,
uczuciowy. Przywiązanie, tęsknota za krajem i tym, co w nim materialne.
To człowiek ma wspólne ze zwierzęciem, tęskniącym za domem. Nawet
zwierzę na swój sposób tęskni za domem, bo tam ma co jeść, bo tam jest
bezpieczne. Drugi stopień, który nie wyklucza pierwszego, to patriotyzm
umysłowy, rozumowy. Polega na miłości wobec życia historycznego,
umysłowego i moralnego swego narodu, pewnym utożsamieniu z nim własnej
istoty. Ten rodzaj patriotyzmu karmi się dziejami, językiem, literaturą,
sztuką, prawodawstwem, zwyczajami, wspomnieniami. W miarę jednak
starzenia się, psucia narodu, a raczej wzrostu samolubstwa w
wydatniejszych jego jednostkach, ojczyzna przestaje być, w praktyce
przynajmniej, przedmiotem miłości; staje się nim sobie sam człowiek.
Ojczyzna wtenczas zostaje środkiem tylko, punktem podpory, podstawą
działań[…], materiałem, który myśl i wolę indywiduów obrabia, przetwarza
na obraz i podobieństwo swoje; słowem z oblubienicy uwielbianej
ojczyzny zostaje służebnicą. Taki patriotyzm niestety zbyt powszechny
między nami. Silny, namiętny, ale skrzywiony, niepłodny samolubnym
indywidualizmem[…]. Niejeden dałby wszystko dla ojczyzny, ale też sam
jeden chce nią rozrządzać. Tyle i dopóty jej służy, dopóki nią może
kierować i rządzić podług woli swojej[5].
Jeśli weźmiemy pod uwagę tylko te dwa
rodzaje miłości – umiłowanie kraju, ziemi ojczystej, tego co w niej
materialne oraz duchowe, ale czysto naturalne, naród postawić trzeba na
pierwszym miejscu. Z punktu widzenia katolickiego nie możemy się wówczas
zgodzić z takim podejściem, gdyż mamy wtedy do czynienia z tym, co
potępia w swym dokumencie Episkopat Polski, czyli z szowinizmem, formą
egoizmu narodowego nacechowaną nienawiścią do innych nacji, ślepym
zapatrzeniem w to, co polskie, bez potępienia tego, co złe i wadliwe
wśród nas. Postawa, którą potępia x. Kajsiewicz, a mianowicie
traktowanie Ojczyzny jako prywatnej własności czy poletka, na którym
można uprawiać własne interesy, jest dziś powszechna w polityce, bez
względu na opcję polityczną. Należy konsekwentnie ganić to błędne
podejście i wskazywać słuszną drogę. Jeśli bowiem nie dołączymy
trzeciego rodzaju miłości Ojczyzny, nie możemy liczyć na zmianę.
Trzeci stopień polega na tym, by
pokochać Ojczyznę w Bogu i dla Boga, a nie dla niej samej czy dla siebie
samego. Nie będziemy wtedy niewolnikami rodzimej ziemi, ani nas samych,
zachowując przy tym to, co czyste z uczuciowej i rozumnej miłości.
Kochać ojczyznę w Bogu, nie jest to przedłużyć jej trwanie, przenosić ją
w wieczność absolutnie; bo łaską Bóg zbawia, nagradza tylko indywidua.
Każdy pojedynczy człowiek mając jeden wszystkim wspólny cel ostateczny,
różne ma przecie powołanie i przeznaczenie na ziemi, i osobnymi środkami
dopełnia Woli Bożej nad sobą. Podobnie całe narody (a narody Bóg
stworzył, człowiek zaś może tylko ulepić państwo, to jest sztuczną
mozaikę lub mieszaninę ludów) mają w tym życiu odmienne stanowisko, inne
powołanie, które mają spełniać pod karą potępienia ziemskiego czasowego
lub nieustannego[…]. Każdy naród jest jakby osobnym tonem w wielkiej
harmonii Bożej odgrywającej się w dziejach świata[…]. Narodowości
katolickie są jakby słupami, na których się opiera, wynosi ku niebu
kopuła jedności katolickiej[…] i wiąże różność w jedność harmonijną, tak
iż narodowości katolickie, nie będąc warunkiem trwania Kościoła,
wchodzą z nim w całość wspaniałą; stąd ich pewna nieśmiertelność
doczesna. Miłość ojczyzny w Bogu, w pojęciu katolickim[…]. zlewa się z
czysto duchową miłością matki naszej Kościoła[…]. Reszta ludzkości to
materiał, który już należał, albo dopiero ma należeć do życia Kościoła[6].
Wspomniany trzeci rodzaj miłości ma więc
przenikać pozostałe. I ten to stopień miłości otrzymujemy w naszej
Ojczyźnie poprzez wzrastanie w narodzie, który jest narodem katolickim. Z
Opatrzności i Łaski Bożej nasz naród i Ojczyzna od początku jest
złączona z jedyna Arką Zbawienia, jaką jest Kościół Katolicki. Z tego
faktu, jak mówi x. Kajsiewicz, wynikają dla nas pewne zobowiązania. Mamy
obowiązek bronić i strzec wiary katolickiej, a misję Kościoła uważać za
naszą własną. Nie należy tego rozumieć w myśl romantycznego pojęcia
Polski jako „mesjasza narodów”, bo taką funkcję pełni jedynie Kościół
katolicki. Jednak jako państwo i naród katolicki zobowiązani jesteśmy by
dążyć do tego, aby ludzie oraz całe prawodawstwo, kształt naszej
Ojczyzny były katolickie, będąc tym samym wzorem do naśladowania dla
innych narodów i państw. Jako naród katolicki, powinniśmy również
przeniknąć duchem katolickim, duchem misyjnym Kościoła, a duchowi temu
obca jest wszelka nienawiść, zmuszanie do przyjęcia wiary katolickiej
czy prześladowanie na tle rasowym czy narodowościowym. Chcemy nawrócenia
innych narodów, chcemy razem z nimi współpracować nad stworzeniem
Kościołowi katolickiemu naturalnych podstaw do rozwoju w państwach i
narodach, by Kościół ten był w każdym państwie i narodzie religia
panującą.
Opisana miłość chrześcijańska zakłada
jednak, jak uczy św. Tomasz z Akwinu, pewną hierarchię. O tej hierarchii
oraz wpływie doktryny katolickiej na miłość do Ojczyzny i polski
nacjonalizm wspomina x. prof. Jan Salamucha, który był jednym z
najwybitniejszych polskich filozofów, profesorem na Uniwersytecie
Jagiellońskim, a później więźniem w Dachau, zabitym w 1944 w Warszawie.
Był również członkiem kierownictwa Obozu Narodowo-Radykalnego: Im
mocniejsze są związki krwi i ducha, tym silniejsze powstają napięcia
miłości. Kochać powinniśmy wszystkich ludzi, ale mocniej kocham tych, z
którymi ściślej jestem związany. Obca jest mi jakakolwiek nienawiść
grupowa czy narodowa, ale nie jestem obojętnym na sprawy swego narodu
członkiem międzynarodówki[…]. Najściślej związany jestem z własnym
narodem, bo to jest mój rozszerzony dom, w jego atmosferze wzrastałem i
rozwijałem się[7].
W takim sensie trzeba rozumieć polski,
katolicki nacjonalizm, któremu z założenia obce jest to, o czym wspomina
nasz Episkopat w swoim dokumencie. Wybitny polski teolog, tomista,
pedagog i patriota, ojciec Jacek Woroniecki OP nie pozostawia w tym
temacie żadnych wątpliwości: Nieraz możemy się spotkać z mniemaniem,
że patriotyzm jest czymś dobrym i koniecznym, a nacjonalizm jest jego
zwyrodnieniem. Jest to pogląd zupełnie fałszywy, każdy bowiem z tych
wyrazów odnosi się do czegoś innego. Nacjonalizm oznacza doktrynę o
życiu narodowym, jego źródłach, obowiązkach, zakresie, słowem o roli,
jaką w planie Bożej Opatrzności przysługuje obyczajom, które są istotnym
wiązadłem jedności narodowej. Tymczasem patriotyzm oznacza cześć, którą
człowiek winien mieć dla tej społeczności, która go wychowała, a więc
państwa i narodu, a właściwie pewien zespół cnót, łączących się z tą
czcią i będących jej podłożem. Jak nacjonalizm ma różne odcienie i
zabarwienia, z których jedne są mniej, inne bardziej uzasadnione, tak i
patriotyzm ma objawy o rozmaitej wartości. Nacjonalizm jest doktrynalnym
uzasadnieniem cnót składających się na patriotyzm i jako taki nie może
mu się przeciwstawiać. To, co przeciwstawia się patriotyzmowi jako jego
zwyrodnienie, to szowinizm, w którym główną rolę odgrywa nie miłość
swojego narodu, ale niechęć do obcych. I jak szowinizm jest owocem
fałszywych doktryn nacjonalistycznych, hołdujących płytkiemu
pozytywizmowi i egoizmowi, tak zdrowy patriotyzm jest owocem głębokich
przemyśleń nad narodem i jego rolą w moralnym życiu człowieka[8].
Czy nie o tym szowinizmie piszą biskupi
polscy? Warto zadać kolejne pytanie: czy nieznane są im założenia
ideologiczne polskich narodowców, czy może opierają się na tym, co
powtarzają pewne kręgi, by oczernić w oczach szerszych mas środowiska
narodowe? Wspomniany o. Woroniecki dokonuje kolejnego ważnego
rozróżnienia:
Istnieje nacjonalizm liberalny – o
podstawach nienawiści – mniej lub więcej ateistyczny i nieetyczny. Nie
da się on pogodzić z etyką chrześcijańską i szkodliwym jest bardzo nie
tylko dla pokoju świata, ale również dla moralnego rozkwitu życia
narodowego ludów. Potępienie go przez Kościół nikogo by zadziwić nie
mogło[…]. Istnieje również nacjonalizm chrześcijański, na podstawach
miłości oparty. Jest on, niestety, za mało uwzględniany przez teologów i
filozofów katolickich, przejętych zbyt wyłącznie zwalczaniem pierwszego[9].
Zakończę cytatem kolejnego polskiego
tomisty, o. Józefa Bocheńskiego OP, który podkreśla rolę, jaką odgrywała
nauka św. Tomasza w jego pracy na temat nacjonalizmu: W tych kilku
szkicach wyjaśnimy dlaczego może i powinien istnieć nacjonalizm,
spirytualizm a nawet katolicyzm polski. Tutaj wystarczy przypomnieć, że
nacjonalizm nasz zasadniczo różny jest od wszystkich innych – każdy
Polak czuje to, nawet jeśli nie rozumie na czym różnice polegają – i że
teoretyczna podstawa jego nacjonalizmu została naszkicowana przez
myśliciela, Polaka, Ojca Jacka Woronieckiego, który […]pierwszy wśród
filozofów katolickich – umiał wyjaśnić to zjawisko ze stanowiska
filozofii tomistycznej, dając mu podbudowę i ontologiczną, i
aksjologiczną[…]. Treść tej książki to rzecz ani nowa, ani oryginalna.
Gros tez stawianych tutaj należy do św. Tomasza, największego myśliciela
katolicyzmu, jednego z najgłębszych spirytualistów i jednego z
największych teoretyków społeczeństwa, jakich mieliśmy w dziejach[10].
Warte uwagi jest stwierdzenie filozofa dotyczące zmiany jego myślenia
na przestrzeni kilkudziesięciu lat. „Szkice o nacjonalizmie i
katolicyzmie polskim” powstawały między rokiem 1932 a 1939, natomiast
wstęp do tej książki pochodzi z roku 1991. Ten wybitny tomista nie
dochował wierności nauce św. Tomasza z Akwinu, którą Kościół od wieków
traktował jako najlepsze zabezpieczenie przed błędami w filozofii i
teologii. Autor we wstępie pisze o swojej zmianie w ten sposób: Uważny
czytelnik zauważy zapewne, jak wielki wpływ na myśl wywarł największy
polski tomista XX wieku, a mój guru, O. Jacek Woroniecki OP. Szczególnie
jego podstawowa definicja narodu i swoisty typ oświeconego tomizmu.
Dziś nie przyznaję się ani do jednego, ani do drugiego. Ale wówczas
przyznawałem się[11].
Czyż przyczyny zmiany myślenia i
podejścia do nacjonalizmu nie można byłoby upatrywać również w zmianie
podejścia do tomizmu, tak zalecanego przez Kościół katolicki? Czy może i
to nie jest przyczyną takiego, a nie innego kształtu dokumentu
polskiego Episkopatu?
Przypisy:
[1]Ks. Franciszek Bączkowicz C.M., Prawo Kanoniczne, podręcznik dla duchowieństwa, tom I, Kraków 1932, str. 278.
[2]Chrześcijański kształt patriotyzmu. Dokument Konferencji Episkopatu Polski przygotowany przez Radę ds. Społecznych, 27-04-2017
[3]x. Hieronim Kajsiewicz, O duchu rewolucyjnym. Wybór pism, Kraków 2009, str. 53.
[4]Ibidem, str. 56.
[5]Ibidem, str. 59.
[6]Ibidem, str. 59 – 60.
[7]Paweł Skibiński, Człowiek o sercu bohaterskim. Ksiądz Jan Salamucha 1903 – 1944, Warszawa 2005, str. 185.
[8]o. Jacek Woroniecki OP, Katolicka etyka wychowawcza, II/2, Lublin 1995, str. 122.
[9]o. Jacek Woroniecki OP, O narodzie i państwie, Lublin 2004.
[10]Ibidem, str. 19 – 20.
[11]o. Józef Bocheński OP, Szkice o nacjonalizmie i katolicyzmie polskim, Komorów 2006, str. 8.
Za: https://kierunki.info.pl/2017/05/x-nacjonalizm-patriotyzm-katolicyzm/
OD REDAKCJI: Generalnie zgadzamy się z autorem
artykułu za wyjątkiem twierdzenia iż kościół posoborowy jest Kościołem
Katolickim. A tym samym Bractwo św.Piusa X, które samo chce się za część
posoborowia uznawać i niedługo się z nim formalnie złączy.