Zamachowiec James T. Hodgkinson, który postrzelił kongresmena
pro-life Steve’a Scalise’a miał również listę innych kongresmenów „do
odstrzału”. Wszyscy czynnie działali na rzecz ochrony nienarodzonych.
Głosowali przeciwko przekazywaniu pieniędzy podatników koncernom
aborcyjnym, sponsorowali ustawy, które miałyby zakazywać aborcji, gdy
można już zaobserwować bicie serca dziecka (21 dzień od poczęcia).
W Polsce żadnego zamachu na członka tzw. konserwatywnej partii
rządzącej z powodu jej zamiłowania do nienarodzonych nie było. Czyżby
dlatego, że polscy zwolennicy mordowania nienarodzonych mają wyższe
morale? Skądże znowu. Po prostu do tej pory prawdziwych „zagrożeń” dla
pro-aborcyjnej polityki się nie dopatrzyli. A może i u nas znajdą się
tacy politycy, dla których dobro dzieci jest ważniejsze niż koniunktura
polityczna?