Błyskawicznym natarciem przez pustynię, wojska syryjskie, Hezbollah i
działające w Syrii milicje irackie, przy silnym wsparciu rosyjskiego
lotnictwa wyzwoliły od ISIS oazę Al-Buda. Towarzyszyło im także
kilkudziesięciu rosyjskich „doradców”. Posuwając się 40 km w głąb
pustyni, oddziały te obeszły z flanki siły specjalne USA, ich
„rebeliantów” oraz państw wasalnych, wychodząc nad granicę z
Irakiem. Natomiast od strony irackiej na pozycje ISIS nacierały szyickie
milicje – dobrze wyszkolone i o wysokim morale, złożone głównie z
popieranych przez Iran milicji szyickich; towarzyszyli im irańscy
„doradcy”. Oddziały te w pierwszych dniach czerwca zbliżyły się na odległość ok. 70 km od granicy.
Rajd wojsk syryjskich i idących im naprzeciw z Iraku milicji
szyickich naprowadzały irańskie i rosyjskie drony rozpoznawcze.
Maszerujących osłaniały z powietrza rosyjskie myśliwce, a bombowce SU-34
niszczyły umocnione pozycje ISIS. 9 czerwca wieczorem siły syryjskie
doszły do granicy – łącząc się z Irakijczykami, którzy wyparli z tych
obszarów ostatnich dżihadystów tzw. Państwa Islamskiego. W przeciągu
zaledwie kilku dni obie strony przemierzyły łącznie 95 kilometrów w
trudnym terenie pustynnym.
Dzięki tym sukcesom możliwe będzie uruchomienie korytarza lądowego
Iran-Irak-Syria – o wielkim znaczeniu strategicznym dla walczącej Syrii i
bojowników Hezbollah (także tym w Libanie), pozwalającego na większe
dostawy uzbrojenia niż dotychczasowe konwoje i transporty lotnicze.
Natomiast proamerykańscy rebelianci-islamiści nie będą mogli zająć
prowincji Deir Ezzor bez przebijania się przez pozycje syryjskich sił
rządowych – które otrzymały już znaczne posiłki,
a do tego okopują się z użyciem ciężkiego sprzętu. Nadto, w okolicach
Palmyry skoncentrowano wczoraj znaczne oddziały sił rządowych – które
dziś przeszły do natarcia na pozycje ISIS. Mają one za zadanie wyparcie
dżihadystów z muhafazy Deir Ezzor, idąc z odsieczą dla obleganego
stołecznego miasta prowincji.
Pod koniec ubiegłego roku siły specjalne USA, Wielkiej Brytanii,
Jordanii, Norwegii i prawdopodobnie Polski (GROM) wraz ze wspieranymi i
szkolonymi przez siebie „rebeliantami” wkroczyły z terytorium Jordanii
do Syrii. Błyskawicznie utworzono umocnioną bazę w At-Tanf, próbując pod
pozorem walk z ISIS zająć południowo-wschodnią Syrię, a następnie
rozszerzyć władzę „rebeliantów” na muhafazę Deir Ezzor – gdzie siły
rządowe od lat bronią się okrążone w bastionie, jakim jest stołeczne
miasto prowincji (o tej samej nazwie). 11 maja opublikowano sensacyjne
zdjęcia z syryjskich dronów rozpoznawczych, ujawniające koncentrację
setek pojazdów oraz komandosów przy granicy jordańskiej. Oficjalnie były
to wspólne manewry 20 krajów, w tym niektórych państw NATO, ćwiczących
kooperację z armią jordańską. Nieoficjalnie jednak wiadomo było, do
czego przygotowują się oddziały amerykańskie i sojusznicze. Uprzedzając
te posunięcia, syryjskie dowództwo zdecydowało się na ryzykowny marsz
przez pustynię, w stronę granicy. Przez okres ostatniego miesiąca Amerykanie trzy razy bombardowali maszerujące syryjskie siły prorządowe, usiłując zatrzymać ich pochód.
Bezskutecznie.
Jak pisze Krzysztof Podgórski, jeden z bardziej znanych publicystów polskich, zajmujących się konfliktem syryjskim:
Syryjczycy wiążąc przeciwnika od
czoła, wydzielili grupę zmotoryzowaną zasiloną „rosyjskimi doradcami” i
błyskawicznym manewrem przez bezdroża pustyni, niczym wojska marszałka
Rommla „Lisa pustyni” w Afryce w 1942 r., obeszły siły amerykańskie i
rebelianckie z lewej flanki […]
„Rajd” przez pustynię przypomina brawurowy manewr rosyjskiego batalionu rozpoznawczego w Kosowie który zajął podczas wojny NATO-Jugosławia lotnisko w Prisztinie. Ciekawostka, ów 98 batalion stacjonował wcześniej w Bornem Sulinowie i wchodził w skład Północnej Grupy Armii Radzieckiej dyslokowanej w Polsce.
„Rajd” przez pustynię przypomina brawurowy manewr rosyjskiego batalionu rozpoznawczego w Kosowie który zajął podczas wojny NATO-Jugosławia lotnisko w Prisztinie. Ciekawostka, ów 98 batalion stacjonował wcześniej w Bornem Sulinowie i wchodził w skład Północnej Grupy Armii Radzieckiej dyslokowanej w Polsce.
Operacja wojsk syryjskich odcięła wojskom amerykańskim i sojuszniczym oraz rebeliantom możliwość ofensywy na tereny południowo wschodniej Syrii pod płaszczykiem walki z ISIS. Są one teraz „zablokowane” w negocjowanej przez Rosjan strefie „deeskalacji”.
Manewr ten był swego rodzaju „odpłatą” za akcję desantową pod Tabka, w wyniku której wspierani przez USA Kurdowie zablokowali armię syryjską na północy Syrii, uniemożliwiając jej wyzwolenie prowincji Rakka z rąk ISIS.
Na mapach te zmiany terytorialne wyglądają następująco:
Z uwagi na niestabilną sytuację w Syrii (oraz specyfikę działań na
pustyni, gdzie front może się zmieniać bardzo szybko) czekaliśmy dwa dni
z opublikowaniem informacji o sukcesie sił syryjskich i irackich. Jak
się okazało, w tym czasie siły USA ani ich „rebeliantów” nie podjęły
żadnej kontrakcji – i prawdopodobnie już jej nie podejmą. Uwagę
polityków amerykańskich zaprząta teraz kryzys wokół Kataru, skłóconego z
Arabią Saudyjską i jej sojusznikami (oba państwa są ważnymi
sojusznikami dla USA na Bliskim Wschodzie). Do tego sen z powiek spędza
politykom amerykańskim postawa władz Iraku. Owszem, przedstawiciele
irackiego rządu akceptują na swoim terenie działania wojsk USA i
kierowanej przez nich Koalicji – jednak zaznaczyli wyraźnie, że po
zniszczeniu ISIS Amerykanie i ich koalicjanci będą musieli opuścić Irak (co
przemilczały media głównego nurtu – zachodnie i polskojęzyczne). Wielu
polityków z Bagdadu wspiera działania Haszd Szaabi (popieranych przez
Iran milicji szyickich, zwanych też Oddziałami Mobilizacji Ludowej – w
skrócie PMU); półoficjalnie także na arenie politycznej. Organizacja ta
ma bowiem aspiracje polityczne – i jest całkiem prawdopodobne, że w
nadchodzących latach proirańscy weterani będą współuczestniczyć w
kształtowaniu polityki zagranicznej i wewnętrznej Iraku.
Media głównego nurtu nie podały także wielu szczegółów kolejnej ważnej sprawy – podpisanego na początku maja porozumienia o „strefach deeskalacji” w Syrii.
Rosja, Turcja i Iran uzgodniły je w efekcie trwających od wielu
miesięcy negocjacji w Astanie, stolicy Kazachstanu. W rozmowach tych USA uczestniczyło jedynie w charakterze obserwatora, nie
jest też stroną wspomnianych porozumień. Po upływie miesiąca (z górą)
można powiedzieć, iż „zawieszenie broni” z częścią islamistów opłaciło
się zarówno syryjskiemu rządowi, jak i dotkniętym wojną cywilom.
W najbliższym czasie postaramy się podsumować ich dotychczasowe
funkcjonowanie na łamach Xportalu.
Warto też wspomnieć, że w ciągu ostatniego miesiąca oddziały rządowe i
Hezbollah zabezpieczyły całą granicę syryjsko-libańską. Jak się
okazało, dżihadyści obecni po obu stronach granicy w rejonie Arsal
zostali na trwałe spacyfikowani. Obecnie setki uchodźców powracają z Libanu do swych domów w przygranicznej części regionu Kalamun.
Komentarz Redakcji: Wygląda na to, że politycy
USA, zamiast zrealizowania własnego cynicznego planu „New Middle East”,
powinni się raczej spodziewać utraty znacznej części swych wpływów na
Bliskim Wschodzie. Już widzimy te gorzkie łzy upokorzonych
decydentów nowego Imperium Zła!