W niniejszym artykule pragnę
przybliżyć pokrótce nauczanie ks. Wiktora Cathrein’a T.J. na temat
małżeństwa i rodziny. Nauka pochodzi z książki „Katolicki pogląd na
świat”. Dzieło powstało w dwudziestoleciu międzywojennym, nie jest więc
obarczone modernizmem.
Ks. Cathrein wskazywał, iż podstawowym
celem małżeństwa jest zachowanie i rozrost rodzaju ludzkiego. Chodzi tu
jednak nie tylko o płodzenie potomstwa, co o jego odpowiednie
wychowanie. Człowiek bowiem, w przeciwieństwie do zwierząt, posiada co
do zasady wyjątkowo długi okres dzieciństwa. W dzieciństwie potrzebuje
on jednak nie tyle pomocy cielesnej, ile przede wszystkim pomocy
moralnej. Proces wychowania wymaga współpracy obojga rodziców. W
pierwszych latach życia dziecko potrzebuje jednak bardziej opieki matki,
ta jednak potrzebuje w tym czasie szczególnego wsparcia męża, w tym
również wsparcia finansowego. Natomiast gdy młody człowiek dorasta,
ważna jest wówczas silna ręka ojca. Autor podkreśla, iż wychowanie bez
czułego serca macierzyńskiego i bez nieugiętej ręki ojca jest
wychowaniem niepełnym. Nie bez powodu bowiem mężczyzna i kobieta
posiadają z natury odmienne przymioty, które wzajemnie i godnie się
dopełniają.
Pierwszym obowiązkiem rodziców wobec
dzieci jest szczera i życzliwa miłość. Dziecko jest bowiem ich swego
rodzaju obrazem, w którym żyją w dalszym ciągu. Miłość ta musi
urzeczywistnić się w wychowaniu. Co istotne, troska i wychowanie powinny
rozpoczynać się nie od momentu narodzin, ale od momentu poczęcia. Stąd w
przypadku kobiet ciężarnych zabronione jest wszystko, co może dziecku
zaszkodzić (na przykład nadmierny wysiłek). Gdy dziecko dorasta, rodzice
powinni pracować nad nim w dziedzinie umysłowej. Chodzi tu rzecz jasna o
udzielenie nauki. Jeśli rodzice sami z siebie nie są w stanie tego
obowiązku wypełnić, powinni posłać dziecko do szkoły. O wiele ważniejsze
jest jednak wychowanie moralne, w tym również religijne. O kwestie
takiego typu dbać należy już we wczesnych latach dziecięcych, później
może być już za późno. Wychowanie moralne musi zaczynać się od
pierwszego rozbudzenia rozumu. Serce dziecka ma być natomiast napełnione
miłością do wszystkiego, co dobre i odrazą do wszystkiego, co złe.
Przede wszystkim należy jednak zaszczepić w dziecku miłość do Boga.
Błędne jest bowiem założenie, iż prawdy takiego typu są dla dzieci zbyt
trudne do przyswojenia. Wręcz przeciwnie, niektóre elementy tajemnic
chrześcijańskich są przez dzieci przyswajane wyjątkowo łatwo. Przykładem
może być, chociażby leżące w żłóbku Dzieciątko Jezus – wyobrażenie
takiego typu może ułatwić dziecku zrozumienie prawdy o Wcieleniu. Nauka
religii musi natomiast grać pierwsze skrzypce nie tylko w domu, lecz
również w szkole. Szkoła ma być bowiem nie tylko miejscem zdobywania
wiedzy, ale również zakładem wychowawczym. Podkreślić należy jednak, iż w
wychowaniu religijnym najważniejszy jest de facto przykład ze strony
rodziców. Jeśli tego zabranie, na nic zdadzą się różnego rodzaju
pouczenia, zachęty, nagrody czy kary.
Dzieci natomiast winne są rodzicom
szacunek, miłość i posłuszeństwo. Niedozwolone jest pogardzanie
rodzicami, znieważanie słowem lub czynem czy też wstydzenie się ich.
Miłość do rodziców musi ponadto odwracać od nich wszelkie zło, a także
przychodzić z pomocą w potrzebie, zwłaszcza w chorobie i starości. Co do
posłuszeństwa natomiast, powinno być ona niemal bezgraniczne. W zakres
posłuszeństwa nie wchodzi jednak kwestia wyboru stanu. Mimo to jednak
roztropność wymaga, aby dzieci przynajmniej częściowo słuchały w tym
zakresie rad rodziców. Obowiązek posłuszeństwa znika rzecz jasna
całkowicie w momencie opuszczenia domu rodzinnego. Obowiązek miłości i
szacunku pozostaje natomiast na całe życie.
Z racji tego, iż chrześcijaństwo
uszlachetniło całą naturę ludzką, uszlachetniło również instytucję
małżeństwa. Według nauki katolickiej małżeństwo ma na celu nie tylko
przedłużać rodzaj ludzki, ale też powiększać królestwo Jezusa Chrystusa –
Kościół. Dlatego właśnie Chrystus podniósł małżeństwo do godności
sakramentu. Małżonkowie mają przez łaskę uświęcać się w swoim stanie, a
przez swoją nadprzyrodzoną łączność i miłość wyobrażać łączność
Chrystusa z Kościołem. Naukę tą sformułował Sobór Trydencki
(sformułował, ponieważ prawdziwa była ona już od czasów apostolskich),
rzucając jednocześnie anatemę na tych, którzy twierdzą, iż małżeństwo
nie jest sakramentem bądź też jest tylko i wyłącznie ludzkim
wynalazkiem. Ks. Cathrein wskazywał tym samym na bezpodstawność
oskarżeń, iż Kościół traktuje małżeństwo jako swego rodzaju zło
konieczne. W rzeczywistości to nie Kościół zdziera z instytucji
małżeństwa nim świętości, uczynił to natomiast Marcin Luter, który
stanął na stanowisku, iż małżeństwo jest rzeczą czysto świecką. Mało
tego, heretyk ten uważał małżeństwo za stan de facto grzeszny i
niedozwolony. Bóg natomiast nie liczy tego jako grzech tylko i wyłącznie
ze względu na swoje miłosierdzie.
Chrześcijańskie małżeństwo bezwarunkowo
musi być związkiem monogamicznym. Chrystus przywrócił bowiem monogamię.
Co prawda płodzenie i wychowywanie potomstwa możliwe byłoby również w
poligamii, niemniej jednak wielożeństwo uniemożliwia zgodę i przyjaźń,
które muszą panować w małżeństwie. Przyjaźń prawdziwa i serdeczna może
być tylko pomiędzy równymi, poligamia takową przyjaźń natomiast
wyklucza. Praktyka pokazuje bowiem, iż poligamia wiąże się ściśle z
niewolnictwem kobiet.
Co istotne, węzła małżeńskiego nie może
rozerwać żaden ludzki autorytet. W czasach starotestamentowych Mojżesz
co prawda zezwolił Izraelitom pod pewnymi warunkami na rozwód, jednak
zgodnie z nauczaniem Chrystusa stało się to tylko i wyłącznie ze względu
na zatwardziałość serc tego narodu. Co prawda z ważnych powodów
małżonkowie mogą być zwolnieni od obowiązku wspólnego pożycia, niemniej
jednak de facto nadal pozostają oni w związku małżeńskim.
Nie ulega wątpliwości, w naszych czasach
rozwody są swego rodzaju plagą. Nie inaczej było również w
dwudziestoleciu międzywojennym. Ks. Cathrein wskazywał, iż przyczyn
rozwodów szukać należy w wiarołomstwie. Podkreślał jednocześnie, iż
rozwód jest złem nie tylko z punktu widzenia chrześcijańskiego, ale
również czysto naturalnego. W końcu jest on powodem ogromnych cierpień
ze strony dzieci.
Tu siłą rzeczy pojawia się jednak
pytanie: co w przypadku, kiedy miłość pomiędzy małżonkami wygasa? Ks.
Cathrein odpowiedział na to pytanie w mądry sposób- miłość
chrześcijańska ma niewiele wspólnego z miłością czysto zmysłową, ta
pierwsza ma zawsze siedzibę w woli i jest niezależna od przypadkowego
usposobienia. Podobnie sprawa się ma przecież z przykazaniem miłości
bliźniego.
Ks. Cathrein podkreślał, iż pod względem
praw małżeńskich małżonkowie są całkowicie równi pomiędzy sobą. Związek
małżeński łączy zawsze mężczyznę i kobietę w jedną osobę i w jedno
ciało. Wskutek tego surowo zabroniona jest nie tylko zdrada małżeńska,
ale również samo pożądanie osoby trzeciej. Zasady te obowiązywały już w
Starym Testamencie, a konkretnie zawarte zostały w 9. przykazaniu.
Element ten odróżniał zasadniczo chrześcijaństwo od pogaństwa. W tym
drugim bowiem pożądliwość uważano jedynie za niewielkie uchybienie,
bardzo często też wykazywano zrozumienie dla wiarołomstwa męża (żony
niekoniecznie). W chrześcijaństwie natomiast pod tym względem mężczyzna
zrównany jest z kobietą. Dziewiąte przykazanie dotyczy również mężczyzn,
nie ma tu miejsca dla żadnej podwójnej moralności. Autor podkreślał, iż
zasady te wyzwoliły de facto kobietę z poniżającej niewoli, w której
tkwić musiała w czasach pogańskich.
Mimo to jednak w rodzinie potrzeba jest
jedna osoba posiadająca autorytet i co do zasady powinien być to
mężczyzna. Nie ma to jednak nic wspólnego z upokarzaniem kobiety. Chodzi
tu bardziej o kwestie praktyczne, jeśli w rodzinie zaistnieje różnica
zdań, musi istnieć ktoś, kto w danej sprawie podejmie ostateczną
decyzję. Dlaczego zdaniem autora funkcję tę powinien pełnić mężczyzna?
Chodzi tu o kwestie czysto naturalne. W końcu to do kobiety należy
zrodzenie potomstwa. Ponadto po urodzeniu dziecka nie może ona przez
dłuższy czas pracować zarobkowo, potrzebuje wsparcia męża. W takiej
sytuacji mężczyzna siłą rzeczy obejmuje funkcję swego rodzaju kierownika
rodziny. Funkcja ta absolutnie nie może posiadać jednak charakteru
despotycznego, mąż musi otaczać żonę miłością i szacunkiem, jako
równouprawnioną towarzyszkę i matkę swoich dzieci.
Ks. Cathrein poucza nas, iż rodzina jest
swego rodzaju organizmem. Podstawą i korzeniem rodziny jest małżeństwo.
Ze związku małżeńskiego wypływa natomiast związek pomiędzy rodzicami a
dziećmi, mający na celu wychowanie. Autor powołał się tu na naukę
Arystotelesa, którego zdaniem rodzina jest naturalnym związkiem albo
społeczeństwem, mającym na celu zdobycie tego, czego człowiek codziennie
potrzebuje. Rodzina jest więc trwałym połączeniem kilku osób, które są
zobowiązane dążyć do wspólnego celu przez współdziałanie pod
kierownictwem wspólnej władzy. Jest ona również związkiem naturalnym, to
jest związkiem koniecznym, wypływającym z natury człowieka.
Rodzina jest również podstawą i
korzeniem wszelkich organizacji politycznych. Bóg stworzył pierwszą parę
rodziców, z której powstała potem pierwsza rodzina. Z tej pierwszej
rodziny rozgałęziły się później inne rodziny i utworzyły pierwszą
wspólnotę polityczną. Ze wspólnot pierwotnych takiego typu powstawały
natomiast państwa. Rodzina jest zatem starsza od państwa, dlatego
jeszcze przed jego powstaniem musiała mieć prawa pochodzące bezpośrednio
od Boga. Stąd nieprawdą jest, iż rodzina otrzymała te prawa od państwa.
Pogląd taki został stanowczo potępiony przez papieża Piusa IX. Dlatego
właśnie to rodzice, a nie państwo, mają prawo do dzieci, to jest do ich
nauki i wychowania.
Rodzina jest również pierwszym i
pierwotnym związkiem gospodarczym. Bez zabezpieczenia dóbr materialnych
rodzina nie jest w stanie się rozwijać i istnieć. Autor wskazuje w tym
miejscu na zagrożenia, jakie niesie za sobą socjalizm. Socjaliści dążą
bowiem do zniesienia gospodarstw pozostających w rękach jednostki, co de
facto odbiera rodzinie prawo do samodzielności.
Przede wszystkim jednak rodzina jest
związkiem religijnym. Jak już wcześniej zostało to zaznaczone,
małżeństwo ustanowione zostało przez Boga. Ponadto Stwórca współdziała
również przy poczęciu nowych dusz. Również cele, które stawia przed sobą
rodzina, powinny być celami religijnymi. Ma w końcu ona wychowywać
ludzi przeznaczonych na służbę Bożą. Ks. Cathrein poucza nas, iż tylko
religia może zapewnić rodzinie rozkwit cnót domowych takich jak miłość,
zgoda, skromność czy pracowitość. Dlatego tak ważna jest wspólna
modlitwa (rano, wieczór i przed jedzeniem), a także wspólne uczęszczanie
na nabożeństwa. Ważne jest również przyozdabianie ścian wizerunkami
Świętych, a przede wszystkim krzyżem, godłem Odkupienia. Autor
przywołuje w tym miejscu naukę papieża Leona XIII, który za wzór stawiał
rodzinę z Nazaretu. W końcu nie było przypadkiem to, iż Chrystus
przyszedł na świat w rodzinie, gdzie wiódł życie w ukryciu, pokorze,
pracy i posłuszeństwie.
Źródło:
ks. W.Cathrein, Katolicki pogląd na świat, tł.ks. A. Kuleszo, Poznań 1928.
ks. W.Cathrein, Katolicki pogląd na świat, tł.ks. A. Kuleszo, Poznań 1928.