Legionista kocha śmierć, gdyż jego krew służyć będzie jako cement przy wznoszeniu gmachu Legionowej Rumunii.
Corneliu Zelea Codreanu
W nocy z 29 na 30 listopada 1938 roku w lesie nieopodal więzienia
Jilava pod Bukaresztem brutalnie zamordowano 14 więźniów. Byli to
członkowie Legionu Michała Archanioła, a wśród nich wykonawcy wyroków na
zdrajcach i katach ruchu, od lat przebywający w zamknięciu z woli władz
państwowych, najpierw liberalnych, potem konserwatywnej monarchii.
Najważniejszy z nich – przywódca Legionu – Corneliu Zelea Codreanu,
nazywany przez zwolenników Kapitanem (Capitanul), więziony przez 6
miesięcy, od czasu powstania organizacji w 1927 roku cieszył się aurą
proroka nadchodzącej rewolucji narodowej. Teraz miał stać się również
męczennikiem Nowej Rumunii. Mordercy Kapitana i jego towarzyszy, sowicie
wynagrodzeni za popełnioną zbrodnię, nie wiedzieli jeszcze jak
przyjdzie im zapłacić za swoje czyny. Dla Legionu Michała Archanioła i
jego elitarnej przybudówki – Żelaznej Gwardii, rozpoczynał się nowy,
najtrudniejszy okres.
Były to lata dla Rumunii niezwykle trudne. Po latach kompromitacji
polityków z tzw. „partii historycznych” (Narodowa Partia Liberalna,
Narodowa Partia Chłopska), w lutym 1938 roku król Karol II rozwiązał
parlament i wprowadził dyktaturę osobistą. Swoją władzę oparł na
środowiskach konserwatywnych. Szybko stało się jasne, że hasła odnowy
nie mają pokrycia w czynach, a symbolem nowego reżimu stała się wszechobecna korupcja, sięgająca samego dworu.
Reorganizacja Legionu
Czasy te to również okres najbardziej nasilonych i krwawych
prześladowań ruchu żelaznogwardyjskiego. Legionistów, głoszących
potrzebę zerwania z mieszczańskimi wartościami i stworzenia Nowego
Człowieka, bezkarnie mordowano i zamykano w więzieniach. Ofiary liczono
już w setkach. Wcześniejsze prześladowania z czasów władzy liberalnej
wydawały się niczym w porównaniu z nową falą, wychodzącą z pałacu króla
(wszystko to mimo żarliwego monarchizmu Codreanu i jego ruchu!).
Struktury Legionu w wielu miejscach wydawały się rozbite. Człowiekiem,
który odbudował ruch był imiennik przywódcy wielkiego powstania
rumuńskich chłopów w XVIII wieku – Horia Sima. Ten niezwykle zdolny, choć nie pozbawiony
znaczących wad nauczyciel literatury i filozofii z Siedmiogrodu działał w
Legionie Michała Archanioła od 1928 roku. Przez ten czas wielokrotnie
wykazał się fanatyzmem i gorliwością, między innymi zabijając
sprzeciwiającego się gwardzistom rektora Uniwersytetu w Cluj. Ataki na
fabryki i synagogi przysporzyły mu wśród towarzyszy popularności, która
po śmierci Codreanu pozwoliła mu zdobyć dominację w zdziesiątkowanych
strukturach. Sima dokonał gruntownej reorganizacji Legionu.
Przyzwyczajeni do funkcjonowania w podziemiu legioniści potrafili
przestawić działalność organizacji na nowe tory. Sytuacja w kraju
kształtowała w młodych aktywistach nienawiść do panującego systemu,
prześladowania wzmacniały gorliwość, a szerzący się kult męczeństwa
Codreanu wytwarzał w nich gotowość na śmierć. Zaangażowany w młodości w
działalność w Legionie Mircea Eliade pisał o Codreanu, że ten „wierzył
w konieczność ofiary, sądził, że nowe prześladowania tylko oczyszczą i
umocnią ruch. Wierzył również w swoje przeznaczenie i opiekę archanioła
Michała”. Z całą pewnością uwagi te można odnieść również do kontynuatorów dzieła Kapitana.
Ideologia Legionu gloryfikowała te postaci z historii Rumunii, które
symbolizują – nieraz beznadziejny – opór przeciw wrogom kraju i
reprezentują ponadczasowe rumuńskie wartości, a wśród nich wodza
dackiego Decebala, „najbardziej chrześcijańskiego obrońcy
chrześcijaństwa” hospodara Stefana Wielkiego, przywódców powstań
narodowych i rumuńskiego wieszcza Mihai Eminescu. Człowiekiem, który
dopełnił ich dzieła miał być Kapitan Codreanu. Wszystko to wzmacniała
żarliwa wiara prawosławna i mistycyzm o niespotykanym w żadnym innym
ruchu nacjonalistycznym tych czasów natężeniu. Chrześcijaństwo łączono
nieraz z rytuałami przywodzącymi na myśl czasy pogańskie, z których
zaczerpnięto kult dackiego boga Zalmoxisa (będącego dla Legionistów
„największym prekursorem Chrystusa”) i przysięgi pieczętowane piciem
krwi towarzyszy. Gwardziści na szyjach nosili woreczki z ziemią z pól
bitewnych starożytnych Daków, średniowiecznych i nowożytnych hospodarów
mołdawskich i wołoskich, w oddziałach przeznaczonych do likwidowania
wrogów (Komanda Śmierci) obowiązywał celibat. Już po śmierci Codreanu
pozdrawiali się okrzykiem „Kapitan żyje!”. Eliade pisał, że organizację
cechowały „struktura i powołanie sekty mistycznej, nie zaś ruchu politycznego”. Znamienne jest, że niemal wszystkie próby infiltracji struktur legionowych przez władze kończyły się niepowodzeniem.
W
omawianym okresie nastąpiło znaczące zbliżenie ruchu do III Rzeszy.
Kiedy władze dowiedziały się o planach zamachu stanu opracowywanych
przez Legion, sam Horia Sima już w lutym 1939 roku musiał uciekać do
Niemiec. Podobnie postąpiło wielu gwardzistów, z czego nie do końca
słusznie wnioskowano uzależnienie ruchu legionowego od hitlerowskich
Niemiec. Z uwagi na historyczne doświadczenia, warto na chwilę zatrzymać
się nad tą kwestią.
Z dzisiejszej (dodajmy: polskiej) perspektywy postawa ta może wydawać
się godna potępienia, pamiętajmy jednak o realiach ruchów
nacjonalistycznych tego okresu w różnych krajach Europy. Niemiecki
narodowy socjalizm jawił się wówczas siłą wywracającą demoliberalny
porządek, realizującą hasła narodowej rewolucji i budowy państwa
narodowego, a wreszcie uderzającą w dominację Żydów w wielu dziedzinach.
Wzór taki, podobnie jak faszyzm we Włoszech, dawał legionistom nadzieję
na podobną szansę przeprowadzenia zmian w Rumunii. W przeddzień wyborów
w 1937 r. sam Codreanu oświadczyć miał: „Czterdzieści osiem godzin
po zwycięstwie Ruchu Rumunia zawrze przymierze z Rzymem i Berlinem,
powracając w ten sposób na swoją naturalną dziejową drogę, którą jest
obrona krzyża, kultury i cywilizacji chrześcijańskiej”. Nie znaczy to, że nazizm traktowany był bezkrytycznie. Pierwszy przywódca Legionu pisał innym razem: „Dla faszyzmu najistotniejszy jest ubiór [państwo – przyp. JS]; narodowy socjalizm na pierwszym miejscu stawia ciało [rasa – przyp. JS]; tymczasem Ruch Legionowy zajmuje się czymś o
wiele głębszym – duszą, jej umocnieniem poprzez kultywowanie cnót
chrześcijańskich i doprowadzeniem jej do ostatecznego zbawienia”. Pod
wpływem niemieckiej pomocy niesionej gwardzistom w okresie państwowego
terroru wymierzonego w Legion, z czasem trzeźwy stosunek do III Rzeszy
zaczął ulegać zmianie. Z pewnością jednak mitem jest opinia o pełnym
uzależnieniu ruchu od Rzeszy. Oddanie swoich losów na ręce Niemców miało
nadejść znacznie później, mimo to już wówczas to przede wszystkim
właśnie od Niemców legioniści dostawali broń, którą mieli wkrótce
wykorzystać. Tak zreorganizowany Legion przystąpił do działania.
Konfrontacja
Przez cały 1939 rok represje nie ustawały. Do września 1940 roku
liczba zamordowanych przez władze legionistów miała wynieść 5 tysięcy.
Działania te nie mogły pozostać bez odpowiedzi. Akty terroru zaczęły
dotykać funkcjonariuszy państwowych, nieraz dochodziło do starć
gwardzistów z policją. Legioniści stosowali dawne, wypróbowane jeszcze w
czasach poprzednich represji metody terroru indywidualnego. Ich walce
niezmiennie towarzyszyło poczucie misji. Mieli przeświadczenie, że są
jedynie mieczem w ręku swojego patrona – Archanioła Michała, a ich czyny
są wymierzeniem sprawiedliwości na mordercach Kapitana i prześladowcach
Ojczyzny.
Pierwszym znaczącym celem Legionu był premier Armand Călinescu.
Polityk ten odpowiadał za mord na Codreanu i jego 13 towarzyszach, jak
również za masowe represje wymierzone w Gwardię. W czerwcu 1939 roku
wydał rozporządzenie nakazujące rozstrzeliwanie schwytanych legionistów
na miejscu. 21 września jadącemu przez miasto Stirbei Voda samochodowi
premiera zajechał drogę chłopski wóz. Kiedy pojazd Călinescu zatrzymał
się, zza wozu wyskoczyło dziesięciu legionistów i oddało do premiera
ponad 20 strzałów. Călinescu zginął na miejscu. Szczególnie szokującym
wydaje się być zachowanie zamachowców. Ci, w pełni świadomi konsekwencji
czynu, zamiast niepostrzeżenie uciec z miejsca czynu, pospiesznie
opanowali pobliską rozgłośnię radiową, z której nadali słowa: „Spełniliśmy swój obowiązek, aby ukarać kata”,
po czym wymienili swoje nazwiska. 10 członków Komanda Śmierci,
nazwanych później przez towarzyszy Mścicielami (Răzbunătorii), szybko
schwytano, przewieziono z powrotem na miejsce zamachu, po czym
rozstrzelano na oczach przerażonego tłumu. Nie było to jednak ostatnie
słowo króla, który postanowił utopić ruch legionowy w morzu krwi.
Prześladowania dotknęły legionistów w niemal wszystkich regionach kraju.
Jeszcze tego samego dnia, z rozkazu Karola II, władze zamordowały 252
uwięzionych opozycjonistów, głównie członków Legionu Michała Archanioła.
Wydano też polecenie aby w każdej prefekturze zlikwidowano po 3
legionistów, który to rozkaz na ogół sumiennie wykonano. W ciągu
następnych miesięcy rozstrzelano setki młodych nacjonalistów. Na
prowincji wieszano ich na słupach telegraficznych, a szkołom nakazano
ściąganie dzieci na miejsca kaźni, ku przestrodze. Zauważmy, że wszystko
to odbywało się w czasach pokoju…
Kryzys państwa
Masowe represje miały ustać dopiero po kilku miesiącach. W 1940 roku
sytuacja międzynarodowa zaczynała coraz bardziej niepokoić monarchę.
Węgry, Bułgaria i ZSRR, będące wówczas sojusznikami Niemiec, coraz
głośniej domagały się rewizji granic z Rumunią. W tej sytuacji król
uznał zbliżenie do III Rzeszy za nieuniknione. Chcąc uwiarygodnić swoje
intencje Karol II zaczął dążyć do ocieplenia stosunków z Żelazną
Gwardią. Od marca stopniowo zwalniano legionistów z więzień, rodzinom
zamordowanych wypłacono nawet odszkodowania. 18 czerwca ukrywający się
dotąd w Niemczech Sima spotkał się z królem Karolem. O dziwo, wizyta ta
przebiegała w przyjacielskiej atmosferze. Możemy się domyślać na ile owa
serdeczność ze strony obu skonfliktowanych polityków była szczera.
Wiele wskazuje jednak, że to pod wpływem tej rozmowy 22 czerwca król
zreorganizował rządzący dotychczas Front Odrodzenia Narodu, powołując w
jego miejsce bliższą założeniom legionowym Partię Narodu. 3 lipca
powołał na urząd premiera Iona Gigurtu, polityka związanego z kręgami
nacjonalistycznymi. Do rządu weszli politycy orientacji narodowej,
głównie z Narodowej Partii Chrześcijańskiej Alexandru Cuzy. Ofertę
przyjął również Sima, którego mianowano ministrem kultury i sztuki,
który jednak zrezygnował ze stanowiska po kilku dniach, kiedy jego
propozycja powołania rządu złożonego z samych przedstawicieli Żelaznej
Gwardii spotkała się z odmową. W lipcu i sierpniu 1940 roku rząd Gigurtu
wprowadził szereg nowych ustaw antysemickich, zabraniających Żydom
między innymi awansowania w wojsku, wykonywania niektórych zawodów i
zawierania małżeństw z Rumunami. Posunięcia te nie powstrzymały
sojuszników Niemiec przed częściowym rozbiorem Rumunii. Po zajętej
jeszcze w czerwcu przez Związek Radziecki Besarabii, przyszła kolej na
Północny Siedmiogród utracony na rzecz Węgier i południową Dobrudżę
anektowaną przez Bułgarię. Kraj został okrojony o jedną trzecią. Rozpad
Wielkiej Rumunii, powstałej w wyniku zwycięstwa w I wojnie światowej,
stał się faktem. Kolejne porażki na polu międzynarodowym potęgowały
niezadowolenie z nieudolnych rządów Karola II, który był teraz
najbardziej znienawidzonym człowiekiem w kraju. Zbiegły się też w czasie
z wyjściem na jaw kolejnych afer korupcyjnych, w które zamieszany był
dwór królewski.
Rewolucyjne nastroje wykorzystała Żelazna Gwardia, która najgłośniej
protestowała przeciw utracie rumuńskich terytoriów. 2 września 1940 roku
przed pałacem królewskim w Bukareszcie zorganizowała manifestację, w
czasie której przeprowadziła upozorowany zamach na monarchę (oddano
serię niecelnych strzałów w kierunku okien budynku). Dla króla Karola
był to widoczny znak, że nie może czuć się bezpieczny. W nocy z 5 na 6
września uciekający z kraju monarcha przekazał władzę w państwie
człowiekowi, którego nazwisko miało zapisać się ponurą kartą w dziejach
Legionu. Tym człowiekiem był generał Ion Antonescu.
Rudy pies
Trzymany dotychczas w areszcie, Antonescu miał już doświadczenie
polityczne. W nacjonalistycznym rządzie Octaviana Gogi (1938 r.) pełnił
funkcję ministra obrony. Ten niewątpliwie żarliwy patriota, ze względu
na kolor włosów zwany „rudym psem” dowiódł swoich umiejętności
przywódczych już w 1907 roku, kiedy w czasie wyjątkowo brutalnego
tłumienia powstania chłopskiego przez konserwatywny rząd, jako jedyny
oficer dogadał się z powstańcami i uniknął rozlewu krwi. W czasie I
wojny światowej, pomimo relatywnie niskiej rangi (był podpułkownikiem),
miał znaczący udział w zwycięstwach wojsk rumuńskich, a w 1919
przyczynił się do zdobycia ogarniętego rewolucją komunistyczną
Budapesztu. Za zasługi został uhonorowany przez króla Ferdynanda I
orderem Michała Walecznego, najwyższym rumuńskim odznaczeniem wojskowym.
W następnych latach pełnił wiele znaczących funkcji, również
politycznych. Dojście Antonescu do władzy poprzedziło jednak uwięzienie w
monastyrze przez króla. W momencie kryzysu Karol II zmuszony był dać
wolność niezwykle popularnemu generałowi, jako temu który załagodzi
sytuację. Antonescu, do tej pory zwolennik sojuszu z Anglią i Francją,
miał pod wpływem nowych wydarzeń zmienić pogląd na kierunki polityki
rumuńskiej.
Narodowe Państwo Legionowe
Pierwsze wytężone kontakty generała z Niemcami datują się na czasy
pobytu w więzieniu. Nieprędko udało się im przekonać go do współpracy –
położenie Rumunii z tygodnia na tydzień wydawało się coraz bardziej
zbliżać do stanu beznadziei. Antonescu zgodził się objąć rolę męża
opatrznościowego. W tym czasie nastąpiło też zbliżenie z legionistami.
Między innymi, generał wziął udział w uroczystościach ku czci Codreanu.
Stosunek nowego wodza Rumunii do Żelaznej Gwardii był jak dotąd dwoisty.
Jako rasowego pragmatyka raziły go zideologizowanie i fanatyzm
legionistów. Wyznający raczej zachowawcze poglądy Antonescu nie mógł też
sympatyzować z radykalizmem społecznym zwolenników Codreanu i Simy.
Mimo to, znane są nam przejawy pewnego uznania generała dla Żelaznej
Gwardii. Kilka lat wcześniej miał on stwierdzić, że ruch legionowy
wykazuje troskę o kraj. Przyjaźnił się też z generałem Gheorghe
Cantacuzino-Grănicerulem, nominalnym przywódcą partii „Wszystko dla
Ojczyzny”, będącej przez kilka lat oficjalną osłoną dla
zdelegalizowanego Legionu Michała Archanioła. Kiedy w 1938 roku złożony z
działaczy Partii Narodowo-Chrześcijańskiej rząd Gogi trwał w ostrym
konflikcie z Żelazną Gwardią, to właśnie Antonescu doprowadził do ugody
obu nacjonalistycznych ruchów, których członkowie potrafili zabijać się
na ulicach. Gdy kilka miesięcy później oskarżono Codreanu o zdradę,
Antonescu bronił go w sądzie – na pytanie sędzi czy uważa Kapitana za
zdrajcę, podszedł do niego i podał rękę pytając „czy generał Antonescu
podałby rękę zdrajcy?”. Zachowaniem tym popadł w niełaskę Karola II, co
skutkowało wspomnianym powyżej uwięzieniem. Bezpośrednio jednak przed
objęciem władzy podchodził do legionistów nieufnie, zaś sojusz z Simą
został niejako wymuszony przez Niemców.
Pod okiem nazistowskiego protektora obaj rumuńscy politycy
przystąpili do podziału władzy. 14 września ogłoszono zasady
funkcjonowania Narodowego Państwa Legionowego. Władzę polityczną dzielić
mieli Antonescu, jako premier i przywódca państwa (Conducător), i Sima,
jako wicepremier i komendant ruchu legionowego. Gwardzistom przypadło
łącznie 6 ministerstw, w tym spraw zagranicznych (Mihai Sturdza),
wewnętrznych (Constantin Petrovicescu) i pracy (Vasile Iasinschi),
objętych głównie przez tzw. „stare koszule” – działaczy uczestniczących w
zakładaniu Legionu. Rumunia oficjalnie pozostała monarchią. Nowym
królem został młody i niedoświadczony syn Karola Michał I, pozbawiony
jak na razie rzeczywistego wpływu na władzę. Wytwarzał się stan
dwuwładzy, który z czasem stawał się dla obu stron coraz bardziej
nieznośny. Utrzymywane na razie pozory zgody pomiędzy Simą a Antonescu
nie maskowały całkowicie sprzeczności pomiędzy oboma rywalami. W mowie
do legionistów wygłoszonej 11 września, Antonescu zaznaczał: „Rozumiałem
i rozumiem wasz wybuch radości, bo chociaż nie jestem jednym z was, to
cierpiałem za was i razem z wami. Cierpiałem z wami, bo chciałem tego,
do czego wy dążyliście, moje poglądy były waszymi poglądami. Chciałem,
aby Wielka Rumunia była Potężną Rumunią. Chciałem zapewnić, tak jak wy,
aby w tym kraju zapanowała sprawiedliwość, aby najwyższą wartością było
prawo, aby liczyły się tylko rzeczywiste zasługi, aby wszystkim, nie
tylko jednostkom, żyło się dostatnio. I ja, i wy, cierpieliśmy w walce o
te proste ideały. Nie chcę o tym pamiętać. Wy też okażcie taką postawę.
Nie możemy budować przyszłości na fundamencie zemsty. Najważniejsza
jest praca i porządek, a nie zamęt i niepokoje”.
Zdziesiątkowany po latach represji i działania w konspiracji Legion
Michała Archanioła osiągnął teraz w końcu apogeum potęgi. Szeregi
Legionu przekroczyły jeszcze w październiku liczbę miliona członków.
Miało to także swoje ujemne strony. Strat kadrowych ruchu z okresu
prześladowań nie dało się łatwo uzupełnić nowymi, niedoświadczonymi
legionistami. Siłą rzeczy w takiej liczbie musiały znaleźć się również
elementy o niższej kondycji moralnej niż zakładał to program
organizacji. Póki co jednak, zagrożenie to nie uwidoczniało się. Urzędy w
całym kraju obsadzano legionistami, pełna reorganizacja państwa
wydawała się kwestią czasu. Ekipa Simy szybko przystąpiła do realizacji
programu ruchu, określonego jeszcze przez Codreanu mianem
narodowo-chrześcijańskiego socjalizmu. Kilka lat przed nastaniem
Narodowego Państwa Legionowego Kapitan pisał: „Pojawienie się Nowego
Człowieka – i odrodzenie kraju – wymagają wielkiej odnowy duchowej,
wielkiej duchowej rewolucji całego Narodu, wymagają całkowitego
odrzucenia klimatu duchowego dzisiejszych czasów i zdecydowanej ofensywy
przeciwko temu nurtowi”. Wraz z dojściem do władzy Simy nadszedł
czas wcielenia słów Codreanu w życie. Wszechobecne stały się hasła
odnowy moralnej w duchu prawosławia. Dążono do zerwania z dekadencką
kulturą minionej epoki, nachodzono kluby nocne i kawiarnie kojarzone ze
środowiskami liberalnymi i lewicowymi. Organizowane przez Ministerstwo
Pracy tzw. „Żelazne Ramiona”, złożone z młodzieży legionowej, prowadziły
kampanię wypierania Żydów z handlu, posuwano się do zastraszania
przedsiębiorców. Przywrócono sięgającą średniowiecza tradycję „słupów
nikczemności”, do których przywiązywano najczęściej Żydów oskarżanych o
„wysysanie krwi z organizmu narodowego”. Jednocześnie legioniści masowo
tworzyli schroniska dla bezdomnych i punkty żywieniowe dla ubogich. W
ten sposób realizowano słowa Kapitana z jednego z przemówień: „Przysięgamy powstrzymać wszelkie próby wyzysku człowieka przez człowieka”.
14 października Sima skrytykował Conducătora za zły stan gospodarki w
państwie mający wynikać z odejścia od „istoty ducha legionowego”.
Chodziło oczywiście o nierealizowanie totalistycznej wizji
żelaznogwardzistów. Hasła oddania całości ziemi chłopom głoszone przez
Legion przerażały wyższe sfery, które coraz częściej szukały
zabezpieczenia swoich interesów w konkurencyjnej wobec Simy, nastawionej
bardziej konserwatywnie grupy Antonescu. Conducător uosabiał dla nich
stary porządek i dotychczasowe przywileje, których nie utrzymaliby w
państwie narodowej rewolucji, jaką nieśli Rumunii Sima i jego
współpracownicy. Obie grupy były świadome tej nieustannie zbliżającej
się konfrontacji. Swoje interesy w tej rozgrywce realizowały również
niemieckie grupy wpływów. Abwehra czynnie wspierała Antonescu i jego
ekipę, SS i Gestapo Simę. Sam dyktator III Rzeszy przyjął postawę
wyczekującą. Dał wolną rękę obu frakcjom podległego mu protektoratu. W
tym czasie legioniści skupili się na wprowadzaniu w życie testamentu
Kapitana.
Zemsta
W Narodowym Państwie Legionowym postać Codreanu otoczona była
oficjalnym kultem, którego nie kwestionował nawet Conducător. Kapitan
uosabiał ofiary królewskiego terroru, był dla swoich zwolenników
prorokiem nowej ery. Rumuńska Cerkiew prawosławna ogłosiła go
„Męczennikiem za Wiarę i Ojczyznę”. Regularnie organizowano dni pamięci o
zamordowanym. Na ulicach Bukaresztu rozstawiono nawet głośniki, z
których płynęły apele o modlitwę. „Zanim pojawił się Corneliu
Codreanu, Rumunia była niczym Sahara pełna ludzi. Pod sklepieniem
niebios wiedli oni żywot, którego jedyną treścią było oczekiwanie. Ktoś
musiał przyjść. Kapitan zaoferował Rumunii sens” – mówił w
nadawanej przez radio audycji przyszły wybitny pisarz Emil Cioran. Na
jednej z uroczystości ku czci założyciela Legionu, organizowanych w
październiku przed Antonescu i Simą defilowało 100 tysięcy zielonych
koszul. W legionowym mundurze pojawił się na pogrzebie ekshumowanego
Codreanu sam Conducător. Wielu odebrało to jako dowód uznania dla władzy
ekipy Simy w państwie. Obwołał on też mołdawskie Jassy, gdzie swój
początek miał ruch Codreanu miastem legionowym. Antonescu starał się
uspokoić sytuację w kraju, chcąc w ten sposób ograniczyć negatywne
skutki nadciągającej zemsty na winnych zabójstwa Kapitana. Z drugiej
strony, zależało mu jednak na ukazaniu Żelaznej Gwardii jako ugrupowania
wpędzającego Rumunię w stan anarchii, niegodnego zaufania ze strony
Rzeszy.
Przesilenie nadeszło 10 listopada nad ranem. Bukareszt zaskoczyło
wtedy wielkie trzęsienie ziemi. Całe osiedla zostały zamienione w gruzy.
Wstrząsy zniszczyły też prawie całe więzienie Dostana, w którym niegdyś
przebywał Codreanu. Prawie, bo jedynym ocalałym pomieszczeniem była
jego cela! Dla legionistów był to jasny znak z niebios – Kapitan domagał
się zemsty. Naciskany przez podwładnych Sima dał znak do rozprawy. 26
listopada kilkuset z nich wdarło się do więzienia Jilava i zmasakrowało
przebywające tam 64 osoby winne śmierci Codreanu i jego 13 towarzyszy.
Nie był to jednak koniec, represje trwały nadal. Z czasem legionowe
bojówki zaczęły wymykać się spod kontroli, a ofiarami padały osoby
niewinne. Cieniem na historii Legionu kładzie się przede wszystkim
sprawa zabójstwa profesora Nicolae Iorgi. Ten światowej sławy rumuński
historyk, poeta i krytyk literacki był przy tym jednym z nestorów
rumuńskiego nacjonalizmu. W 1910 roku, razem z Alexandru Cuzą (obaj byli
wykładowcami Codreanu), założył Partię Narodowo-Demokratyczną. Po 1938
roku wszedł w skład Rady Królewskiej. W tym czasie wdał się w konflikt z
Codreanu. Iorga, wówczas minister będący jedną z podpór ustroju Karola
II, stał się obiektem oskarżeń Codreanu, który wystosował do dawnego
mistrza list wytykający profesorowi moralny udział w zwalczaniu ruchu.
Nakłoniony przez Armanda Călinescu Iorga poparł wniosek o
aresztowanie Codreanu za obrazę ministra, czego dalekosiężnym skutkiem
było skazanie Codreanu na więzienie, a potem jego egzekucja w lesie pod
Bukaresztem. Mimo, że stary profesor nie ponosił bezpośredniej winy za
śmierć Codreanu, a podobno miał nawet wyrzuty sumienia z powodu
przebiegu sprawy, legioniści uznali go za jednego z winowajców masakry
swojego przywódcy.
W nocy z 27 na 28 listopada Iorga został w bestialski sposób zamordowany. Do dziś nie są znane dokładne okoliczności mordu, wiele jednak wskazuje na winę gwardzistów. Według przeciwników drugiego przywódcy Legionu, pewne poszlaki mówią nawet, że przy zbrodni mógł być obecny sam Sima, czemu ten jednak stanowczo zaprzeczył we wspomnieniach wydanych po wojnie. Pisał, że czynu dokonali niezdyscyplinowani legioniści chcący ukarać Iorgę nie zważając na brak odpowiednich rozkazów z góry. Według tej wersji Sima miał próbować zapobiec mordowi, pojawiając się niedaleko miejsca wydarzenia. Jak było naprawdę, być może nigdy się nie dowiemy.
Podobnie
sytuacja przedstawia się z mordem na czołowym polityku
narodowo-chłopskim Virgilu Madgearu, zabitym tej samej nocy. Wykonywanie
wyroków trwało przez cały grudzień 1940 roku. Jak widać, niektóre
bojówki legionowe stawały się coraz bardziej bezkarne, momentami
wydawało się, że sam Sima traci nad nimi kontrolę, czemu starał się
zapobiec akceptując radykalizm ich działań. Sytuacja rozwijała się po
myśli generała Antonescu. W razie dalszej destabilizacji systemu
Conducător mógł przed Hitlerem zaprezentować się jako oaza zdrowego
rozsądku w zrewoltowanym kraju. Na razie wyczekiwał odpowiedniego
momentu, dając podwładnym Simy niemalże wolną rękę również w co bardziej
brutalnych działaniach.
Rebelia i kres istnienia Legionu
Konfrontacja zbliżała się wielkimi krokami. 14 stycznia, na
zaproszenie Hitlera, Antonescu wybrał się na spotkanie z nim. Podobną
ofertę otrzymał również Sima, lecz jej nie przyjął obawiając się intryg
Conducătora. Później będzie żałował tej decyzji, bo po bezpośredniej
rozmowie Führer nabrał znacznego szacunku do Antonescu, którego argumentów nie mógł kontrować nieobecny na miejscu przywódca Legionu.
Dla obu stron pretekstem do decydującego starcia stała się z pozoru
mało znacząca sprawa. 18 stycznia w Bukareszcie zamordowano niemieckiego
majora Döringa, eksperta od spraw transportu kolejowego. Dążenie do
rozwiązania narastającego od 4 miesięcy napięcia spowodowało, że
stronnicy zarówno Simy, jak i Antonescu wzajemnie zaczęli przerzucać się
oskarżeniami o niedopilnowanie oficera sojuszniczej armii. Mimo, że za
zabójstwo odpowiadał wywiad angielski, po obu stronach zapanowało
przekonanie, że nadeszła chwila rozprawy z konkurentem. W stolicy
organizowano manifestacje poparcia dla Simy, na prowincji szerzyły się
niepokoje. W kilku miejscach kraju doszło do zamieszek, w których padli
zabici. Sekretarz generalny Żelaznej Gwardii Petrescu grzmiał:
„Antonescu chwali się swoim wojskiem? Posiadamy i my nasze wojsko. Mamy
360 tysięcy sztuk karabinów i rewolwerów, przy pomocy których odpowiemy
na każdą prowokację”. W nocy z 20 na 21 stycznia legioniści
zaczęli fortyfikować się w stolicy. Rebelia legionowa rozpoczęła się nad
ranem. W momencie rozpoczęcia walk, w Bukareszcie Legion miał do
dyspozycji 25 tysięcy uzbrojonych bojowców, którzy stanęli naprzeciw
podobnej liczby żołnierzy Antonescu. Przewaga generała polegała na
posiadaniu pułku czołgów i trzech pułków artylerii, mógł on też w
niedługim czasie liczyć na posiłki z innych części kraju.
Póki co jednak, inicjatywa należała do Simy. Legioniści przejęli
kontrolę nad większą częścią miasta, zajmując między innymi gmachy
Poczty Głównej i Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Około 700
żelaznogwardzistów obsadziło budynek policji, który stał się pierwszym
celem ataku wojsk Antonescu. Równolegle uderzyli na gmach Rady
Ministrów. Atak zakończył się niepowodzeniem, które zrekompensowali
sobie wysadzeniem w powietrze grobowca premiera Călinescu. Jednocześnie odparli też pochód armii Conducătora w kierunku Zielonego Domu – siedziby Legionu i głównego centrum oporu sił Simy.
Brutalność walk nie ominęła również ludności cywilnej, w tym
żydowskiej. Wydarzeniu, które przeszło do historii pod nazwą pogromu w
Bukareszcie przypisywano nawet 6-7 tys. ofiar. Nowsze szacunki, oparte
między innymi o oficjalne dokumenty żydowskiej społeczności miasta mówią
o liczbie pomiędzy 120 a 140 ofiar. Część z nich została poddana
torturom. Mordy te przypisano Żelaznej Gwardii, co jest być może zbytnim
uproszczeniem. Horia Sima tłumaczył, że ani on, ani nikt z kierownictwa
ruchu legionowego nie wydał rozkazu do mordu na Żydach. Przypadkowe
ofiary miały być naturalnym skutkiem ubocznym rewolucyjnej sytuacji,
jaka zaistniała w mieście, natomiast legionistów oskarżono o masowy
mord, ponieważ było to najłatwiejsze wyjaśnienie dla krytyków ruchu.
Jakkolwiek by to nie brzmiało, biorąc pod uwagę ówczesną liczbę ludności
Bukaresztu, jak i liczbę ofiar cywilnych rebelii, nawet 140 zabitych
nie jest liczbą szczególnie wysoką i być może nie należy z góry odrzucać
wszystkich wyjaśnień Simy, tak jak to robią liberalno-lewicowi
historycy przekonani o ideowym pokrewieństwie Legionu Michała Archanioła
z III Rzeszą.
Walka o władzę w kraju rozgorzała nie tylko w stolicy. Również w
Konstancy miały miejsce krwawe starcia. Badacze dziejów Legionu
Krzysztof Dach i Tadeusz Dubicki piszą: „Tamtejsi gwardziści
podejmowali dosłowne wezwania rozgłośni centralnej, która kończyła apele
okrzykiem: «Niech żyje śmierć!». Bronili się i atakowali obnażeni do
pasa na dziesięciostopniowym mrozie i ginęli dziesiątkami idąc w ślady
męczenników ruchu”. Ich heroizm miał pójść na marne. W innych miejscach kraju dochodzi jedynie do nieznacznych rozruchów.
Widząc impas w jakim znalazła się walcząca z coraz liczniejszym
przeciwnikiem Żelazna Gwardia, Sima prosi Antonescu o negocjacje. W
odpowiedzi, Conducător domaga się całkowitego zawieszenia broni. Krótko
później z rozkazami z Berlina przybywa Manfred von Killinger, poseł III
Rzeszy w Rumunii. Dla obu rywali staje się jasne – Hitler stanął
po stronie Antonescu. Według niektórych autorów podobno już kilka dni
wcześniej, w rozmowie telefonicznej oznajmił mu, że w obliczu planów
ekspansji na wschód nie potrzebuje fanatyków, a zdrowej rumuńskiej
armii. W tej sytuacji wódz Legionu nie ma wyjścia. Rankiem 23 stycznia
Sima wydaje rozkaz zawieszenia broni i powrotu do codziennych zajęć
przez swoich podwładnych. Sam jedzie do Niemiec, by prosić o
przychylność Hitlera dla zagrożonego już całkowitym unicestwieniem
Legionu Archanioła Michała. Jego podwładni, broniący się jeszcze w
okolicach Zielonego Domu nie dowierzają rozkazowi. Przez kolejnych kilka
godzin opierają się szturmom kilkunastokrotnie już liczniejszych wojsk
Antonescu. Podejmują nawet prawie udany atak na samego Conducătora,
znajdującego się w gmachu Rady Ministrów, co tylko utwierdza go w
przekonaniu o konieczności zniszczenia ruchu. Przełom następuje kiedy
jedną z ulic przejeżdża kolumna niemieckich czołgów. Część legionistów
wita je z nadzieją, że Niemcy idą im na odsiecz. Entuzjazm przerywa
dopiero okrzyk niemieckiego oficera: „Dem General Antonescu dreimal: Hoch!”.
Rebelia jest zakończona. W walkach życie straciło około 2 tysięcy
legionistów i cywili oraz 490 żołnierzy Antonescu. Zwycięski generał nie
ma zamiaru litować się nad bojownikami Simy. Bez sądu żołnierze
Conducătora mordują kilkuset legionistów. 60 tysięcy trafia do więzień. 7
tysiącom z nich „trzeci człowiek osi”, jak później nazwano nowego
jednowładcę kraju, zaproponuje amnestię w zamian za wzięcie udziału w
„Świętej Wojnie przeciw bolszewizmowi”, w którą Rumunia Antonescu ufna w
gwarancje Hitlera o możliwych rewizjach granic na jej korzyść,
zaangażuje znaczące siły. Inni siedzieli w więzieniach jeszcze długie
lata. Ostatni został zwolniony w 1964 roku. 14 lutego 1941 roku
Conducător oficjalnym dekretem zniósł Narodowe Państwo Legionowe.
On sam będzie rządzić krajem aż do przewrotu w sierpniu 1944, kiedy
zdradzi go mało aktywny do tej pory Michał I. Dwa lat później
rozstrzelają Antonescu komuniści po pokazowym procesie, by po półtorej
roku wypędzić z kraju króla i ustanowić jedną z krwawszych dyktatur
bloku wschodniego.
Wróćmy jednak do roku 1944, kiedy obalany jest Antonescu, a Rumunię
zalewa Armia Czerwona. Przebywający w obozie koncentracyjnym w
Sachsenhausen Horia Sima (trzymany tam przez 3 lata jako straszak na
Antonescu) dostaje od Hitlera propozycję, której nie może odrzucić – ma
zostać przywódcą nowego rządu rumuńskiego i mobilizować naród do oporu
wobec bolszewizmu. Wie, że odmowa oznaczać będzie wyrok śmierci i zgadza
się na propozycję. Nowy rząd, złożony w całości z legionistów nie zdąża
jednak wkroczyć na teren Rumunii. Działa przez krótki czas w Wiedniu,
by zakończyć swoje istnienie wraz ze zwycięstwem aliantów. Skazany na
śmierć przez nowe władze Sima, podobnie jak tysiące legionistów udaje
się na emigrację. Przez następnych kilkadziesiąt lat żelaznogwardziści
stanowią jeden z trzech najsilniejszych (obok demokratycznego i
monarchistycznego) odłamów społeczności rumuńskiej za granicami.
Niektórzy aktywnie zaangażują się w działanie Światowej Ligi
Antykomunistycznej, organizacji zrzeszającej działaczy między innymi
przedstawicieli państw Osi, weteranów Waffen-SS, liderów partii
antykomunistycznych czy historyków-negacjonistów. Sam zaś wódz Legionu
Michała Archanioła i Żelaznej Gwardii zakończy życie w 1993 roku w
Madrycie, po kilkudziesięciu latach uświadamiania rodaków o realiach
komunistycznej Rumunii.
W
ojczyźnie ruchu legioniści trwają w oporze jeszcze pewien czas po
wojnie, pomimo represji ze strony nowych władzy. Ostatnie gniazda
Legionu zostają zlikwidowane przez komunistów dopiero w 1952 roku.
Jeszcze w 1953 roku ma miejsce nieudana akcja dywersyjna w Maramureş,
gdzie wywiad amerykański zrzuca kilkunastu gwardzistów, którzy jednak
zostają szybko pojmani przez władze komunistyczne.
Smutny to koniec jednej z najbardziej fascynujących formacji
politycznych w historii Europy środkowej. Ruch legionowy był na mapie
ugrupowań narodowo-radykalnych międzywojennej Europy zjawiskiem
niezwykłym. W jednym z tekstów o Kapitanie Jacek Bartyzel trafnie
zauważył, że „przedziwny stop idealizmu, ascezy, mistycyzmu,
heroizmu, egzaltacji, żelaznej woli, fanatyzmu i okrucieństwa, czynią i z
samego Codreanu i ze stworzonego przezeń ruchu najbardziej, bez
wątpienia, niesamowite zjawisko z pogranicza duchowości i polityki w XX
wieku, do którego zbliżają się jedynie hiszpański karlizm i
«historyczna» Falanga J. A. Prima de Rivery”. Opinie takie często
nikną w gąszczu pomyj wylewanych na Żelazną Gwardię przez na ogół
niedouczonych czy wręcz prymitywnych krytyków ruchu, dostrzegających w
niej ideową krewną SS czy nawet NSDAP.
Czym zatem były Legion Michała Archanioła i jego elitarna Gwardia?
Zakonem idealistów walczących o odrodzenie moralne swojej ojczyzny? Czy
może tylko grupą zorganizowanych fanatyków ogarniętych obsesją swojego
przywódcy, jak twierdzą liberalni przeciwnicy ruchu? Być może rację miał
Emil Cioran, w młodości aktywista Legionu, który swego czasu stwierdzić
miał, że jego dawni towarzysze walki „odkupili grzechy
ojczyzny swym obłędem. Byli krwawymi męczennikami. Wierzyli w zbrodnię,
przeto zostali zabici. Zabrali w swą śmierć przyszłość, którą wymyślili
wbrew rozsądkowi, wbrew oczywistości i historii”.
Jakub Siemiątkowski
Artykuł ukazał się w numerze 9. kwartalnika „Polityka Narodowa”Bibliografia:
D. Bieńkowska, Gwardia Archanioła, Warszawa 1962.
L. Boia, Rumuni. Świadomość, mity, historia, Kraków 2003.
J.W. Borejsza, Faszyzm podbija wschód, „Literatura” nr 5/1981.
J.W. Borejsza, Rzym a wspólnota faszystowska, Warszawa 1981.
G. Ciano, Dziennik 1937-1943, Pułtusk 2006.
C. Z. Codreanu, Droga Legionisty (zeszyt szkoleniowy Młodzieży Wszechpolskiej), Wrocław 2007.
D. Deletant, Rumunia. Zapomniany sojusznik Hitlera, Warszawa 2010.
T. Dubicki, K. Dach, Marszałek Ion Antonescu. Biografia żołnierza i polityka, Łódź 2003.
T. Dubicki, K. Dach, Żelazny Legion Michała Archanioła, Warszawa 1996.
P. Dulęba, Dakowie, Zalmoxis i Legion Michała Archanioła, „Fronda” nr 33/2004.
M. Dylewski, Jedna Rumunia, trzy „faszyzmy”, „Fronda” nr 33/2004.
M. Eliade, Świętojańskie żniwo. Pamiętniki II (1937-1960), Kraków 1991.
A. Kastory, Rozbiór Rumunii w 1940 roku, Warszawa 2002.
B. Kozieł, Rycerz Archanioła Michała, „Fronda” nr 6/1996.
B. Kozieł, Wysłannik Archanioła. Corneliu Zelea Codreanu, cz. I-III, „Szczerbiec” nr 10-11/1995, nr 12/1995-1/1996, nr 2-3/1996.
A. Laignel-Lavastine, Eliade Cioran Ionesco: O zapominaniu faszyzmu, Kraków 2010.
A. Meller, Rumuński nacjonalizm w opinii polskich narodowców w II połowie lat trzydziestych XX wiek, „Pro Fide, Rege et Lege” nr 67/2011.
J. Tomasiewicz, Terroryzm. Na tle przemocy politycznej. Zarys encyklopedyczny, Wrocław 2004.
F. Turcanu, Mircea Eliade. Więzień historii, Warszawa 2008.
R. Wyborski, Lepiej, żeby zginął jeden, „Fronda” nr 6/1996.
H. Sima, To know the truth [w:] The Truth about the Legionary Movement. The Iron Guard, Hallandale 1996.
Źródła internetowe:
J. Bartyzel, Corneliu Zelea Codreanu, http://haggard.w.interia.pl/codreanu.html
S. Lavric, Legion, Naród, Bóg i filozof, http://wyborcza.pl/1,75515,7197464,Legion__Narod__Bog_i_filozof.html?as=2startsz=x
Źródło: http://narodowcy.net/legion-michala-archaniola-i-zelazna-gwardia-po-smierci-codreanu/2012/11/29/
Za: http://narodowyszczecin.pl/index.php/archives/15297