Od samego rana, jesteśmy bombardowani i indoktrynowani przez wiodące
media. 4 czerwca nazywany Świętem Wolności. Mamy się zbiorowo cieszyć,
radować i być wdzięcznymi „Ojcom Wolności”. Dokładnie 4 czerwca 1989
roku odbyły się w Polsce pierwsze częściowo wolne wybory do Sejmu. Tak
naprawdę wbrew lewicowo – libertyńskiej propagandzie było to
zaakceptowanie zgniłego „kompromisu”, układanie się z bandytami i
legitymizacja ich układów i powiązań. Ja więc na przykład nie mam się z
czego cieszyć. Bo zamiast przeciąć komunistyczne wrzody trawiące
organizm naszego kraju, zaczęto je pielęgnować. Stąd dziś w kraju taka a
nie inna sytuacja. To prawda. Czołgi po ulicach nie jeżdżą, ale za to
regularnie i systematycznie tracimy suwerenność we wszystkich
dziedzinach na rzecz UE czy Rosji. Oczywiście najgłośniej i najchętniej o
tej rocznicy wypowiada się środowisko Gazety Wyborczej. Jarosław Kurski
grzmi: „Dziś wzniesiemy toast za wolność. Tak jak wznosiliśmy go po raz
pierwszy cztery lata temu – na 20. rocznicę wyborów, które zakończyły
epokę komunizmu.” i dalej: „A dziś nie obrzydzajmy sobie naszego
zwycięstwa. Cieszmy się wolnością”.
Jakoś mniej chętnie mówi się o innej rocznicy, również przypadającej
na dzisiejszy dzień. 4 czerwca 1992 roku. Dziś mija 21 lat, od obalenia
przez postkomunistyczną mafię rządu Jana Olszewskiego, czyli po prostu
od „Nocnej Zmiany”. Paniczny strach wzbudziła słynna lista Antoniego
Macierewicza, która była wykazem osób zajmujących wysokie stanowiska,
figurujących w archiwach służb specjalnych PRL jako tajni
współpracownicy. Zapowiedziano otwarcie bezkompromisową lustrację i
dekomunizację. No i gacie zrobiły się pełne. W oczy zajrzało widmo
utraty ciepłych posadek, pożegnania się z przywilejami. Trzeba więc było
„utrącić” niewygodnego premiera. Jak mówi sam Olszewski, w rozmowie z
portalem niezależna.pl „Kwestie biznesowe i prywatyzacyjne to było to,
co konsolidowało naszych przeciwników. Sprawa robienia interesów na
majątku narodowym wydawała się rozstrzygająca w wypadku naszego rządu”.
Dokładnie tak było. Strach obleciał „Bolka”, który bał się upadku swojej
legendy i tego, że jego brudy wyjdą na jaw. Kolesiów miał po byku.
Donald Tusk, Tomasz Lis, Waldemar „Charyzma” Pawlak i wielu wielu
innych. Panika w ślepiach, tajne narady z udziałem właśnie m.in Tuska,
Mazowieckiego, Wałęsy. Słowa, że „Wy nie wiecie jak daleko oni w tym wszystkim zaszli, dlatego trzeba ich…” i świadomość tego co robią:
„Tylko, że to jest trochę gangsterski chwyt…”
I ta mafia, ta klika, teraz dzierży pełnię władzy i wypina obłudnie
swoje zakłamane klaty i gęby w czasie obchodów różnych patriotycznych
rocznic. Ta medialna sitwa teraz usiłuje kreować opinię publiczną, ma
czelność pouczać co jest dobre a co złe. Prawda jest taka, że 4 czerwca
1992 coś się na zawsze skończyło. Jak słyszymy we wstępie do filmu
„Nocna Zmiana”: „prze trzy lata uformował się system gospodarki
mafijnej, została przechwycona duża część majątku narodowego przez dawną
nomenklaturę, nastąpiła degeneracja i upadek finansów publicznych,
silna polaryzacja społeczeństwa…” i tak dalej i tak dalej. Po dojściu do
władzy Wałęsy, nagle w tajemniczych okolicznościach poginęły i uległy
zniszczeniu dokumenty, akta i archiwa bezpieki… Pan Prezydent co to
„płot przeskoczył” harcował ile się dało w archiwach. Tak, tylko że ta
rocznica jest niewygodna. Pamięć o tym bandyckim czasie próbuje się
wymazać z pamięci, mydląc oczy wydmuszką demokratycznych wyborów. A to
właśnie rok 1992 oddaje to co dziś dzieje się w kraju a nie 1989.
OD REDAKCJI: Artykuł z 2013 roku ale jakże aktualny jednakże z jedną uwagą. Rząd Olszewskiego (masona - Klub Krzywego Koła) także nie był polski. Nastąpiły przetasowania wśród komunistów i ich partnerów z układu okrągłostołowego.